No ok Klaudia, jesli nie chcesz z nim o tym rozmawiac to spox...tak tylko radzilam. Wiesz... po prawdzie to go zupełnie nie znam...nie wiem co by powiedział, pisalam tylko na swoim przykladzie. Tzn. wzięłam pod uwagę reakcje faceta , z którym do tej pory byłam. Co jak co moge mu zarzucac...ale zawsze jak były jakies nieporozumienia, konkretnie jak mnie coś nie odpowiadalo, jakies jego uwagi, zachowanie...zawsze z nim o tym rozmawiałam. Znaczy sie...twardo mowilam , czego oczekiwalabym po nim, ze np. potrzebuje akurat jego wsparcia i niezbyt przyjemne jest, gdy on w ogole mnie nie docenia. Heh...pomagało, o dziwo pomagało ..a w sumie też za pierwszym razem myslałam że nic z tego
Ale spoko, skoro Ty nie chcesz to w ogole nie zaczynaj tej rozmowy Widac to zapalony sportowiec, jak kazdy- twardy w swoich poglądach...Nie ma co sie spalac, tłumacząc mu. Więc pogódź sie z tą jego gadaniną i się nie przejmuj Chudnij dalej...mówie Ci jak dojdziesz do konca...do 65 to napewno bedzie widac (zreszta juz widac ) A jesli i wtedy nic nie powie, albo bedzie caly czas wyglaszal te swoje moraly, to znaczy , że naprawde nie umie przyznac sie do błedu...Wtedy mozesz kazac mu zamowic jedna wizyte mniej na siłowni a w to miejsce niech wybierze sie do okulisty...
Najwazniejsze, ze Ty sie lepiej czujeszi zauwazasz róznicę