-
Kama - zadziała, zadziała, jak zastosowałaś dietę MŻ (mniej żreć) to zadziała. W końcu sama możesz sobie policzyć mniej więcej ile kalorii spalasz dziennie. Callanetics daje spalenie ok 300 - wcale nie jest to dużo. Jeśli będziesz mneij jesć niż spalasz to chudniesz. Natomiast bez diety formują się mięśnie. Nie chudniesz ale i tak zmiania się sylwetka. Ja tam nie musze mieć wagi 50 kg, ja chcę się pozbyć tłuszczyku i zastąpić go mięśniami i mogę ważyć te moje 57 - wejdę w rozmiar 36 a w 38 będę mieć luzy i o to chodzi . Zresztą jak czytam tu posty panienek, co to mają 170 cm i wymarzona ich waga to 50 - ogarnia mie przerażenie - wiem, że sa ludzie i mądrzy i głupi ale czasem zastanawiam się czy dostęp do Internetu nie powinien być uzależniany od ilorazu inteligencji.
A swoją drogą: jestem po trzeciej godzince programu podstawowego Jak przewidywałam nie było lekko, bo zakwasiki się odezwały ale rozćwiczyłam - pewnie jeszcze z 2 dni mnie pomęczą te największe, a potem będą nowe
A u Was jak?
-
Ja niestety muszę schudnąć - przez rok przybyło mi prawie 10 kilo ważę 85kg
Ale nie mam cierpliwości do diet, strasznie lubię jeść, nie lubię i nie potrafię liczyć kalorii, więc nawet nie jestem na diecie 1000kcal. Nie cierpię liczyć kalorii, bo wtedy cały dzień myślę tylko o jedzeniu...
Mam za sobą dużo porażek w tej dziedzinie... stąd postanowiłam zmienić to inaczej - nic nie liczyć, tylko trzymać się podstawowych zasad i nie odstępować od nich za żadne skarby świata:
1) wszystko, co białe, zastąpiłam czarnym i chrupkim (pieczywo na zdrowsze, ziemniaki na pełnoziarniste ryże i makarony),
2) nic nie smażę, tylko gotuję, duszę albo pieczę w min. tłuszczu
3) duuużo warzyw,
5) jeść 4-5 razy dziennie małe porcje
6) zamiast słodyczy - owoce swieże i suszone - te ostatnie skutecznie hamują apetyt na inne słodkie
Na początku zdarzają się wyłamania, ale im dalej, tym bardziej się trzymam tych zasad, staje się to stylem życia - i tak chcialabym by było - to mają być moje nawyki na całe życie, a nie tylko na czas odchudzania
Jem tak już 2-3 tygodnie, coraz łatwiej mi tak się odżywiać, nie kuszą mnie żadne lody i czekoaldy (kiedyś moja ogromna słabość) kupuję je nawet mężowi, a ja nie tykam
Nie chodzę głodna, nie liczę kalorii, czuję się świetnie, słucham organizmu, by się nie przejadać tylko jeść do pierwszego uczucia napełnienia w żołądku
za miesiąć sprawdzę efekty w postaci wymiarów...
zdaję sobie sprawę, że muszę zrzucic 20 kilosków do 65....
dlatego nie mam paska, bo się wstydzę...
-
ahan nie jem też wcale masła ani majonezu, ani śmietany - surówki zaprawiam jogurtem naturalnym , na razie do zrzucenia kilosków zrezygnowałam też z wszelkich mącznych rzeczy, typu naleśniki, pierogi, chyba, ze kiedyś uda mi się zdobyć mąkę razową.., ale nie czuję nawet pociągu do tego...
moja nadwaga jest właśnie efektem wielu różnych diet, nie wiem jak to jest, ciągle chodfziłam głodna a tak przytyłam - jo-jo... popsułam sobie metabolizm
teraz cała moja nadzieja w zdrowym odżywianiu a nie dietkowaniu, no i callanetics, bo tylko ta forma gimnastyki kiedyś naprawdę zmieniała mi pięknie ciałko... [/b]
-
Wiecie ja mam 155 wzrostu i jednak 60 kilo to troszke za duzo- ja tylko chce sie pozbyc tluszczyku z brzucha i tylka. Ja stwierdzilam ze moge wazyc nawet 100 kilo ale zeby to ladnie wygladalo czyli zebym byla proporcjonalna i ladnie wyrzezbiona
-
Ale mnie pocieszyłaś Kama - 100 kilo
może nie powinnam chudnąć
ja mam 170 cm wzrostu, najlepszą figurkę mialam jakies 4-5 lat temu, kiedy ważyłam trochę poniżej 65 kg - wchodziłam wtedy w rozmiar 38
chcę do tej figury wrócić
bo jak na razie chodzę w rozmiarze 42-44, czasem i 46 na dupsko mi nie włazi...
jak wejdę w 38 - będę najszczęśliwsza
poza tym, wszystkie ciuszki z tamtego okresu mam jeszcze w szafie, uparłam się, że ich nie oddam, tylko wejdę w nie z powrotem
-
Magpru - chcieć to móc... Wierzę, że dasz radę. łatwo nie będzie - no ale kto powiedział, że będzie łatwo?
Ja niby nie mam dużo do zrzucenia - ale chyba najgorzej to te ostatnie 3-4 kg zrzucić - bo opory mam straszne. Myślę sobie, że to jakiaś psychiczna bariera, bo mam świadomość, że nie jest źle więc tak bardzo mi nie zależy chyba. Zresztą nie wiem tak do końca czy tak jest. Natomiast właśnie z tym mam problem.
A dziś odfajkować mogę kolejną godzinkę programu podstawowego - zakwasy mam jakby całkiem w środku głęboko - ale pomimo nich walczyłam dzielnie - cały program rzetelnie przerobiłam
-
Ja dzis z zalem i skruchą melduje że drugi dzien nie cwicze cholera nie moge sie zmobilizowac jutro juz napewno bo nawet moja połowka sie zapytal czemu nie cwicze juz (?).
Seszele naprawde masz zakwasy? ja nie wiem, u mnie sie one wogole ostatnio nie pojawiaja- zapomnialam jakie to uczucie
-
Kama - bo z pewnością rozćwiczona jesteś - jeśli nie callanetics to coś innego ćwiczylaś. A ja dłuuuuugo nic nie robiłam - kompletnie nic. No więc nie ma się co dziwić, mięśnie się rozleniwiły - tym bardziej, że mam pracę siedzącą. Więc teraz się męczą i dobrze im tak! Bo mnie jest bardzo dobrze
-
Ale dzisiaj miałam lenia Kompletnie nie chciało mi się wstać...ale jak sobie pomyślałam, że jeśli raz tak zrobię to zacznę codziennie coś znajdywać . Więc zmusiłam się do podniesienia głowy i wstania z łóżka. Ale jak już zaczęłam ćwiczyć zrobiło mi się bardzo dobrze na duszy - no i zadowolona z siebie jestem, że leniowi się nie dałam. Tym samym miałam więcej czasu na przygotowanie sobie posiłku do pracy, wyprawienie Eli do przedszkola. Dzień zaczął się całkiem dobrze
-
Seszele to naprawdę ranny ptaszek
Ja jestem typowa sowa
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki