
Zamieszczone przez
madamechocolatte
A jakiego? Mi się jeszcze niemiecki podoba - ale jako język, samej kultury bym nie chciała poznawać.. - ale to trudny, twardy język i nie dałabym sobie rady mam obawy z samym liceum
O fuj.. Niemiecki.. Przeklęty język.. Przeklęty kraj.. Moje najgorsze wspomnienia tym językiem były w gimnazjum.. Trzy lata męczarni.. Pieprzone hitlery!!

Zamieszczone przez
madamechocolatte
Ojoj, ja się nigdy nie uczyłam hiszpańskiego i w ogóle ten język jakoś mi się nie podoba Podoba mi się jeszcze francuski, za to kompletnie nie rozumiem i nie podoba mi się rosyjski

Zamieszczone przez
AguniaSopot
francuski tez jest fajny ale jak dla mnie zatrudny.
Hiszpański ciekawy język.
Francuski -> świetny, "marzyłam" o nim od 4 lat.. żeby się go uczyć.. I wyszło.
Faktycznie, trudny i skomplikowany język, ale piękny, brzmienie ma po prostu boskie.
No i jak to mówią, jest to język miłości.

Zamieszczone przez
madamechocolatte
Ja doszłam do wniosku, że jak się jezyka uczy od dziecka (uczę się angielskiego od 7 roku życia), to naprawdę wszystko łatwiej wchodzi, i w późniejszym życiu też łatwiej się uczy. Im później tym trudniej, wiadomo
Niby tak, ale wiesz, podam Ci przykład -> siebie.
Uczę się angielskiego od około 10 lat, czyli od 7. roku życia i bardzo mało rozumiem, prawie nic nie umiem..

Zamieszczone przez
madzix
ja nawet nie wiem kiedy mam ferie sprawdzałam raz, ale nie pamiętam dokładnie, w lutym chyba zaraz jeszcze raz zobacze
edit:
już wiem 11-23 luty na samym końcu w tym roku
No to widaj w klubie "opóźnionych"..

Zamieszczone przez
aiwilo16
ahh jak zazdroszczę Ci rowerka stacjonarnego też bym chciała taki mieć, ale na razie inwestuje w stepperek lecz nie mogę teraz kupić go bo kase oszczędzam na zimowisko i będzie w styczniu: ja + moja decha + moja wiara
Taki rower niezła rzecz.
Wow, deseczka.. Ja też wybieram się w ferie.. 

Zamieszczone przez
malina123456
Madame ja póki co jeszcze sie nie stresuje, ale na samą mysl o egzaminie zdaje mi sie, ze mam pustke w glowie i nic nie umiem
ja do liceum ide na pewno na jakis humanistyczny profil, ale geogrefia w ostateczności tez moglaby byc ;p
A po co się stresować? Ja się zaczęłam w ogóle stresować na drugi dzień przed testem.. W dzień przed dopiero zaczęłam się "uczyć" i jakoś poszło.. Łącznie, hm.. bodajże 63 pkt, już dokładnie nie pamiętam..
Humana zawalilam, całej rozprawki mi nie zaliczyli.. Ryczałam nie raz z tego powodu, bo mnie nie przyjęli do mojej szkoły, potem poszłam pod koniec wakacji -> 21.08. złożyć podanie o ponowne rozpatrzenie mojej prośby przyjęcia mnie i udało się, taki prezent na urodziny.
I to do najlepszej szkoły w mieście! Do najlepszej klasy, bo biol-chem!
Więc powtarzam, skoro ja ze swoją ilością punktów (bez świadectwa z paskiem i innych takich pierdół) dostałam się do tej szkoły, to każdy może próbować i wszedzie się dostanie.
Geografia to taki przedmiot właściwie humanistyczny. U nas połączony jest z historią.

Zamieszczone przez
madamechocolatte
Ja poprzestałam na dwóch lampkach szampana. Wystarczająco jak dla mnie, nieco przyjemnie, a bez dziury w pamięci
Ja tak samo.

Zamieszczone przez
Nika1990
Fajerwerki były, alkohol tez był
Co do szkoły... ja do testu gimnazjalnego zaczęłam się przygotowywać...dwa dni przed
A przygotowanie polegało tylko na wypisaniu sobie wzorów z chemii, fizy i matmy na kartkę.
A zdałam na 94 pkt <skromny>
No widzisz, nic tylko pogratulować..

Zamieszczone przez
madamechocolatte
Albo jakieś durne rozprawki z odwoływaniem się do wzorców z literatury Zawsze mam z tym problem. A matematyczno przyrodniczy to już w ogóle zawalę
Ooh, taka rozprawka na bank będzie.. Ja w gimnajum upanowalam to do perfekcji, non stop tylko rozprawki.. Nic innego.. No, a jednak zawaliłam.. Ale kit z tym.. Będzie dobrze.. ^^ Powodzenia.
Nie ważne, czy to, co robię, podoba się innym. Najważniejsze, że daje mi to szczęście.
Zakładki