witanko dziewczyny
Co za dzień , wszystko w biegu i myślałam ,ze zjadłam pare pryszczy na talerzu a jak zaczęłam podliczać to już mam 1700 cak
--matkooooo.... ja bym dopiero coś zjadła.
Joko no właśnie ,czytałam ,że dobrze jest zjeść syte śniadanie--ale dla mnie to pułapka --bo życie zaczyna sie popoludniu i wtedy jest najwięcej różnistych niespodzianek . Ja wole ominąć pierwszy posilek chociaż i tak coś skubne -
to wtedy do wieczora wraz z nocnym łasuchowaniem udaje mi sie do 1500 cal .
Co tu zrobić ,żeby nie chcieć wieczorkami podjadać --nie są to duże ilości ,ale jednak
po godzinie 18..stej to u mnie największy ruch
może macie jakieś pomysły na nocne
demony
:
Zakładki