-
Julcyk - przy wzroście 182 twój plan schudnięcia jest przesadzony. Kości itp ważą więcej, niż ty chcesz ważyć! Nic dziwnego, że twój organizm przestawia się na zwolniony metabolizm i teraz będziesz tyć nawet od wody. Przy 182 na pewno ze swoją wagą wygladasz już jak patyczak. Jeśli coś ci w wyglądzie "nie pasi" poszukaj raczej innej przyczyny i innego rozwiązania niż chudnięcie. Jeśli masz tzw "grube kości" za nic wagi nie zmienisz. Jeśli sterczy ci brzuszek więcej ćwicz. Nie ograniczaj jedzenia, bo jak widać - to nie daje ci tego co chcesz. O ile WIESZ czego chcesz.
Tzn chodzi mi o to, czy w momencie, gdy decydujemy się na chudnięcie chodzi nam o zmniejszenie wagi czy poprawienie wyglądu. Jedno i drugie do pewnego momentu dotyczy tego samego. Im więcej tłuszczu zrzucimy, tym ładniej wyglądamy. Ale TŁUSZCZU. Jak tego już nie ma a nadal sylwestka nie taka - to po kiego się głodzić?! Przyczyna leży gdzieś indziej i dotychczasowe rozwiązanie (= zrzucić wagę czyli pozbyć się tłuszczu) jest już nieaktualne.
Sorki.
-
chce lepiej wygladac. waga jako taka mnie nie interesuje [mimo ze chcialabym wazyc ye 68. mniej na pewno nie bo nie chce byc anorektyczka...]. ale jak uprawiam sport a sie objadam to jest źle...
mam problem z glowa...
P.S.waze jakies 74 kg. ide zmienic suwak...
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Miri, dzięki serdeczne za przepisy. Od dwóch dni panga według Twojego przepisu śni mi się po nocach. Zaczęłam już nawet wielkie odliczanie, kiedy ją wreszcie zeżrę. Do godziny 0 pozostało mi jeszcze trochę ponad 11 godzin. Panga już się rozmraża. Nie mogę się doczekać
Poza tym - serdeczne gratulację postępów suwaczka, oby tak dalej 1 kg i to przed tabletkami to już coś widać, że Twój organizm podjął współpracę i dieta przynosi efekty.
pozdrawiam i oczywiście zdam relację, jak mi rybsko wyszło
-
Dzięki za pochwały ale gdzie reprymendy?! :O Kto mnie pogoni do ćwiczeń?!
Wczorajszy dzień - no powiedzmy sobie szczerze - był dniem bez węglowodanów typu chleb, kasze, ziemniaki i tp.
Rano: jajecznica z cebulką i odrobiną chudego bekonu plus pół cykorii
II śniadanko: 3/4 szklanki soku wielowarzywnego
W oczekiwaniu na obiad: kawa bez śmietanki (chlip!) i ze słodzikiem (może być)
Obiad: no tu lekkie przestępstwo. Wizyta mojej mamy oznacza zamawianie albo pizzy, albo chińszczyzny albo (jak wczoraj) greckiego żarciuszka. Dla siebie zamówiłam Imam_coś_tam czyli bakłażan zapiekany z warzywami i fetą, surówka z białej kapusty i sos tzatziki. Mniam ale ciut za tłuste - wszystko ociekało oliwą z oliwek. Do tego ukradłam jednego szaszłyka Suvlaki i jeden kawałeczek kurczaka duszonego w białym winie - pyszny ale nazwy nie pamiętam. Mussaka została na dziś. Czyli było za tłusto - stąd lekkie przestępstwo.
Kolacja: śmieciowa sałatka. I znów lekkie przestępstwo Zmieszałam resztki z lodówki: gotowany burak (niewłaściwy indeks IG dla I fazy diety SB, ale przecież nie wyrzucę pół kilo gotowanych buraczków! ), papryka czerwona, cebula, resztka cykorii, groszek zielony, resztka majonezu (łyżka w sumie) i sos tzatziki z obiadu, bo Precious go nie znosi. Zamiast ogórka kiszonego - kiszona kapusta drobno posiekana. MNIAM! Starczy mi tego na dwa dni. Nawet jeśli Precious się dobierze do niej rano.
Do poduszki: ćwiartka papryki czerwonej z plasterkiem żółtego sera. Właściwie to nie było do poduszki tylko do końcówki finałowego meczu w snookera - zawody na Malcie - pasjonująca rozgrywka między Higginsem a Dohertym. Ken przegrywał już 5:8 ale on jest fighter - lubi grać pod presją Wyciągnął na 9:8 i trzykrotnie potem puchar całował Więc żeby nie zjeść palców chrupałam paprykę.
Fajnie było Tylko wieczorem RAZ pojawiła mi się w głowie myśl o kanapce, ale namierzona w zarodku dostała się pod silny ostrzał pogardy i zniesmaczenia, więc zwiała gdzie pieprz rośnie.
-
Chciałabym wyraźnie zaznaczyć, jak bardzo podziwiam te z was, które borykają się codziennie nie tylko z nadwagą. Ja mam właściwie luksusowo. Nie ciągnie mnie do słodyczy, nie mam napadów głodu, nie jem dużo. Małe ograniczenia dały mi to co chciałam czyli powolny spadek wagi. Strach pomyśleć co by było, gdybym zaczęła ćwiczyć!
Czyli pod tym względem żadne moje osiągnięcia w dziedzinie zrzucania wagi nie są takie znowu "spektakularne". Nie powinnam tyle ważyć i już! Czyli waga moja wynika li tylko z zaniedbania się, braku ćwiczeń i podżerania chipsów itp. WSTYD!
Natomiast jest tu wiele dziewczyn toczących heroiczną wręcz walkę ze swoimi słabościami. Ja wiem, że same sobie te słabości wyhodowały, ale to nie zmienia faktu, że żeby osiągnąć to co ja, czyli mały jeden kilogram mniej muszą włożyć w to więcej niż ja - nerwów, pilnowania się, stresu. Wiele sił to kosztuje.
I stąd mój podziw. I serdeczna radość, że się udaje
Nie dajcie się!
-
hej Mirielka.
z tym podziwem to masz racje. ja tez je podziwiam...
wczorajszy dzień miałaś ciekawy pod zwględem jedzeniowym. ta wieczorna sałatka była dobra? takie troche dziwne połączenie... ale to tylko moje osobiste zdanie...
a co to jest ten snooker?
no i chyba sama wiesz, ze masz się ruszać... nie musimy Ci przypominać... kiedy się wybierzesz na basen? zabierz córke i hop do wody:D
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Mirielko, panga jest boska Została mi jeszcze porcja na jutro, bo zrobiłam wersję z pomidorami, a mój narzeczony jest na nie uczulony, z czego akurat w tym momencie się cieszę
A do ćwiczeń... e tam, ja Cię gonić nie będę. Sama jestem w tej materii niezłym leniem, kiepski ze mnie motywator. Ale zapytam nieśmiało, czy zaczęłaś już stosować jakieś kremy/balsamy/zabiegi na ciało? Bo z tym trzeba bardzo szybko startować - inaczej później będziesz płakać... acz pytanie chyba niepotrzebne, bo wyglądasz mi na światłą i zorientowaną kobitkę
Eh, ja też podziwiam dzieczyny, które walczą z każdym kilogramem kosztem wyrzeczeń, zaciskania zębów i zgrzytania tymiż. Mnie także dieta przychodzi z dużą łatwością, bo post wytrzymuje zupełnie bezproblemowo, a przy saszetkach DC nawet nie zmęczę się specjalnie przygotowując jedzenia. Chociaż nie powiem, bardzo mi się miło dziś pangusię robiło Oczywiście uważam, że i Ty i ja powinnyśmy się z tego cieszyć... No chyba, że szanowna Pani ma jakieś masochistyczne ciągoty, ja takowych bynajmniej nie posiadam
Wystarczy mi stresu, czy schudnę tyle, ile chcę, w czasie jaki sobie wyznaczyłam.
trzymaj się ciepło!
Kaśka
-
Z kremami to jest tak - nie używam. Tzn nie jestem przyzwyczajona. Tzn coś się plącze po szafkach, ale z reguły jakieś nawilżające, bo przy codziennych pigułach na odwodnienie mam czasem skórę tak mocno przesuszoną, że aż wręcz spękaną
Czytałam coś o balsamach i zawijaniu tu na Forum. Raz zawinęłam się w folię (jakoś na początku pamiętnika to opisałam), ale użyłam do tego zwykłego nawilżającego balsamu do ciała Avon. To chyba nie to co trzeba było, bo dziewczyny pisały o "rozgrzewaniu" a mnie było wręcz zimno. Fakt, że nie drapałam się przez dwa dni potem i było mi bosko
Mam jeszcze jakieś (nieużywane - no wiem .. zgroza!) antycelulitowe mazidło .. coś na odchudzanie .. ehh... znam się na tym jak kura na musztardzie. Obiecuję przeszukać szafkę w łazience. Wypyciam wszystko co przede mną nie ucieknie. Ale METODYKI tudzież TEORII kremowania i zawijania nie znam. Muszę tu na Forum poszperać jeszcze.
Drugi dzień - easy-peasy jak mawiają starożytni angielscy górale.
Śniadanie: 1/4 papryki czerwonej, trójkącik sera topionego, dwie łyżeczki serka ziołowego Bieluch, 3/4 szklanki soku wielowarzywnego, łycha sałatki buraczkowej wczorajszej
Przekąska: kawa plus 2 słodziki, 2 łyżki orzeszków ziemnych prażonych bez soli i tłuszczu
II śniadanie: miska sałatki buraczanej z wczoraj, potem przed wyjściem z pracy - pomidor
Obiad u mamy: ryba duszona w jarzynach bez podprawiania sosu mąką i bez tłuszczu (ale niestety z marchewką, lecz obroniłam się przed dodaniem ryżu co wprawiło moja mamę w stan nerwowego osłupienia - JA NIE CHCĘ RYŻU?!?!), szklanka zupy pomidorowej czystej z koperkiem (do popicia)
Kolacja: bardzo mały kawałek mussaki (bez ziemniaczanego spodu), 1/4 ROZgotowanego brokuła , ogórek kiszony - miały być dwa, ale moje kochane futrzaki POŻARŁY mi na wyścigi jednego
Do poduszki: coś pewnie będzie
-
Coś mi dziś zaświtało .. W sprawie mojej wybitnej niechęci do uczucia głodu.
Mówiłam, że mam taką pseudo-cukrzycę jak ja to nazywam. Czyli po słodkim mam niedocukrzenia i jestem bez przerwy głodna przez dwa dni. Trzęsą mi się łapki wtedy, mam mroczki przed oczami, głuchnę na uszy, mam zaniki widzenia i tym podobne sekscesy. Dlatego przy najlżejszych objawach głodu starałam się zawsze zjeść coś małego na wszelki wypadek. Żeby się nie powtórzyła historia sprzed lat, gdy ten stan złapał mnie w trakcie jazdy samochodem. Udało mi się wtedy zjechać na pobocze trafiając akurat na aptekę. Przesiedziałam tam godzinę żrąc cukierki jakieś na bolące gardło czy tp (nie wiem co mi dała bo już nie widziałam i musiała sobie zresztą sama wyciągnąć monety z portfela), zanim moja Mama zawiadomiona telefonicznie przez panią magister dobrnęła do mnie z kanapką. Babka rozmawiała ze mną cały czas a ja dopiero po kanapce zobaczyłam, że nie jest blondynką (jak mi się wydawało) tylko brunetką
Tak więc rozumiecie, że po takiej przygodzie dość szybko reagowałam na uczucie głodu.
ALE .. od tygodnia nie jem nic słodkiego. Dzisiejsze żarciuszko bylo dość skromne. Tuż przed wyjściem z pracy byłam już głodna. A do Mamy jeszcze pół godziny tramwajem. CZUŁAM głód. I zdałam sobie sprawę, że to inne uczucie! Że jestem głodna a nie niedocukrzona! Ssało w brzuszku, owszem - ale nie głuchłam, nie trzęsłam się!. Na wszelki wypadek zjadłam jednak pomidora, bo po drodze miałam wpaść do dwóch sklepów.
Z tego wynika, że ta moja waga to też efekt mylenia uczucia GŁODU i odczucia NIEDOCUKRZENIA - głód można przetrzymać, a przy niedocukrzeniu trzeba coś zjeść.
Jestem GENIALNA! .. Szkoda tylko, że to WYBITNE odkrycie zajęło mi tyle czasu ..
-
przeszukaj szafki... kiedyś nie lubiłam się smarować ale czytając wątki na forum stwierdziłąm, że może być z tego niezła zabawa i całkiem pożyteczna czynnosć:D
uważaj na siebie, zeby historia z niedocukrzeniem sie nie powtórzyła... kurcze. to było straszne...
lepiej późno nić później:P [To tytuł jednego z moich ulubionych filmów...]
a w ogóle chyba już wiem co chce studiowac i gdzie... bo Ty tu sobie konwersujesz z maturzystką tegoroczną... nie wiem czy wiesz. otóż pójde chyba na lingwistyke stosowaną na WSE im. ks. Tischnera w Krakowie.;D dzisiaj byłam na wykładzie dla maturzystów, zebyśmy mogli zobaczyć jak to wygląda i jestem zachwycona...
trzymaj się. buzka dla piesków
JA
JOJO
waga około 85 kg.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki