zasmuciłaś mnie bardzo
***
Grażyna
p.s. będę tu czekać albo zapukaj na GG
zasmuciłaś mnie bardzo
***
Grażyna
p.s. będę tu czekać albo zapukaj na GG
Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Mnie również. Zależy mi na Tobie i chciałabym Ci pomóc. Wiem, że o pomoc nie prosiłaś, ale kurczę, jak widzi się tego ptaszka na schodach i wie się, jaki w tym ptaszku jest potencjał i jak dużo piekna i mądrości, to człowiekowi serce się do tego ptaszka wyrywa, no i kończy się na tym, że człek kombinuje, jak mu pomóc.Zamieszczone przez Kasia Cz.
Gdybyś mieszkała we Wrocławiu, mogłabym Ci chociaż polecić tanią i dobrą dentystkę. 4 lata temu udałam się do niej na wyrwanie zęba. A to dlatego, że inny lekarz powiedział mi, że nie bardzo jest sens go ratować, że albo wyrwanie, albo droga koronka. A wiedziałam, że już i tak koronkę na innym zębie będę musiała mieć, na takim o niższej wartości liczbowej, czyli bardziej widocznym i tym samym priorytetowym. Dentystka zęby obejrzała i z głowy mi wybiła wyrywanie, proponując w zamian obie koronki w cenie niższej, niż gdziekolwiek indziej zapłaciłabym za jedną. Obie ładnie się trzymają. Wierzę, że i w Warszawie da się znaleźć takiego dentystę, w razie czego służę wrocławskimi namiarami, choć to pewnie niezbyt przydatne.
Dieta... napisz, co konkretnie jest problemem. Jesz za dużo? Nie możesz przestać jeść pewnych produktów? Jesz za późno? Jesz OK a waga stoi? Co się zmieniło, kiedy, co mogło być tego przyczyną? Przeciez nie jesteśmy tu tylko po to, żeby chwalić się wzajemnie, gdy wszystko świetnie idzie. Z dołków też pomagamy sobie wzajemnie wychodzić.
Co chciałabyś robić? Czy nie robisz tego tylko z powodu braku czasu, czy też są i inne powody?Czas przecieka mi przez palce, życie marnuję z dnia na dzień nie żyjąc tak, jak naprawdę bym chciała. Bo nie mam wyboru. Bo nie robię tego, co robić bym chciała, lecz tylko to, co robić muszę.
Jeśli cokolwiek mogę zrobić - napisz.
Przesyłam wirtualny kartonik z siankiem.
Trzymaj się, Mirielko, bo naprawdę fajna z Ciebie istotka.
PS. Wybacz, że zareagowałam pomimo, że napisałaś, ze tego nie chcesz. Za bardzo mi na tym ptaszku zależy, żeby go nie próbować z tych schodów zgarnąć.
Kasiu - twoje zdanie MA dla mnie znaczenie. I dziękuję ci bardzo
"Bez komentarzy" miało w zamierzeniu oznaczać tylko zawieszenie jakieś, bo nie proszę o rady jak mam żyć, jak mam sobie poradzić. To mój problem. Trochę niezręcznie się może wyraziłam, za co przepraszam, ale pisałam to w ciężkim szoku, zdenerwowana, spłakana i emocjonalnie niestabilna.
Grażynko - CMOK!
Triss - jesteś niesamowita Ten tekst to cała gryzoniowa Ty, pełna poezja Ci twoi amerykanie nie znają się na diamentach, skoro jeszcze nie jesteś na rękach wszystkich
Ale .. teraz będzie z goryczą ..
Ja ptaszkiem na schodach? To dla mnie nowa perspektywa .. Zaskoczenie .. Coś w tym jest .. Bo niby mam kawałek własnego świata, ale go nie mam, bo dzielę z kimś, kto o mnie nie dba. Bo wszyscy mijają w pośpiechu, rzadko ktoś zauważy w ogóle. Bo tu zimno, błotka pełno, sianka nie ma, zmęczenie otępia totalnie i już wolę siedzieć na tych schodach i podsypiać w przerwach między kolejnymi falami nóg. Samotność w tłumie. Nieprzystosowanie. Inny gatunek po prostu. Nie ma nic bardziej żałosnego niż naiwna idealistka. Dałam się zepchnąć gdzieś na ubocze, nie mam nic, nie umiem nic, straciłam mnóstwo czasu. Życie całe.
Niby jest praca, ale bez płacy. Bardzo lubiłam to, co robiłam - projektowanie nowych urządzeń, prace nad dokumentacją, rysowanie schematów, uruchamianie, formatowanie sprawozdań (pisarz "służbowy" ze mnie lichy), artykułów. Ale teraz spychana w kąt do prac, których nikt nie chce wykonać zamieniam się w przynieś-podaj-pozamiataj zamiast święcić tryumfy jako inżynier. Wypadłam z zespołu. Bolek mnie wygryzł. Zawodowo tępieję.
Niby mam mieszkanie, ale nie stać mnie na utrzymanie - pomocy finansowej udzielają mi co miesiąc Rodzice. Cały wolny czas zajmuje mi dorabianie przepisywaniem. Precious nie garnie się do pomocy, raczej ma tendencje żądaniowe - "jej się należy". Ode mnie lub od Dziadków. Zamiana mieszkania wisi w powietrzu, bo ceny mnie wystraszyły, o czym pisałam wcześniej. I znowu - muszę to zrobić sama, bo Precious owszem PRZYJMIE własne mieszkanie, ale w sam proces włączyć się nie ma zamiaru. I pod warunkiem oczywiście, że jej zapewnię utrzymanie.
Niby mam samochód, ale .. to już kupka rdzy, wymagająca sporych nakładów. Ostatnio Precious napaliła się na jego restaurację, bo jej kumple z klubu zawyli z zazdrości, ale zagadnięta "A pomożesz finansowo?" zrobiła rybkę - nabrała wody w usta i temat ucichł.
Dieta - nie jestem na diecie. Znam całą teorię a i praktycznie też sporo umiem. W dalszym ciągu trzymam się wytycznych, czyli jem inaczej niż kiedyś, co ja nie nazywam byciem na diecie. Jednak zanik zapału i ogólne zmęczenie i zniechęcenie do wszystkiego pozwala mi ostatnio TYLKO na utrzymanie wagi. W sumie po roku nadal mam efekt w postaci zgubionych 12 kg, czyli tempo niezłe 1 kg miesięcznie, ale to zasługa wiosny i lata zeszłego roku. Przestałam zapisywać, ważyć posiłki, jem większe porcje, jem z nawyku choć nie zawsze głodna jestem. Ot - pora kolacji. Znowu źle toleruję samo uczucie głodu, bo nie niesie mnie entuzjazm. Nie próbuję się sama ze sobą. Mnie też nie zależy na sobie. Załamało mnie dodatkowo parę zdjęć - to skandal tak paskudnie wyglądać. Włosy piórka, z którymi nic sensownego zrobić nie można, ramiona ciężarowca, ot wielka pakowna baba. NIE waszych zdjęć - z kamery w pracy.
Mam za mało czasu dla siebie, dla piesków, dla domu, dla przyjaciół, których drobna garstka powoli się wykrusza, czy raczej odsuwa. Większość problemów łączy się jednak ze sferą finansową - a tu pojawia się kolejne zagrożenie w postaci kolejnego posunięcia Ministerstwa czyli mogę wylądować out. ZWŁASZCZA że zawodowo nie jestem już orzeł.'
Za dużo zapominam. Dziś szukałam dokumentów i za nic nie mogłam sobie przypomnieć ani nazwy, ani GDZIE ja je mogę mieć. BA! Nie wiedziałam, w którym roku je napisałam. Musiałam dzwonić też do kadr by się zapytać, kiedy byłam na zwolnieniu, bo czy to było w styczniu czy w grudniu wyleciało mi z głowy. Zaś przypomnienie sobie co się stało z pudłem z silnikami po przeprowadzce z parteru na 2 piętro (fakt, że kilka lat temu) skończyło się ryczeniem w kiblu. Boję się - że skończę jak mój ojciec. Tyle że on ma Mamę - omnibusa i kobietę nie do zdarcia. A ja za parę lat dostanę 650 zł emerytury i ani przeżyć za to, ani zdechnąć się nie da. Nie wyjadę z kraju - ani zdrowie, ani wiek nie po temu.
Mam naturę inżyniera, więc planów na wyjście z sytuacji mam kilka - to z realizacją mam problemy. Bo ciężko jest działać w pojedynkę. Moja solo'watość jest samotnością z wyboru, co nie zmniejsza ciężaru. Żyję nie tak, jakbym chciała. A jak chciałabym żyć? Pomysłów starczyłoby mi na parę wcieleń I znowu to samo - planowanie tak, realizacja .. utyka. Z zamierzonych zadań na poprzedni miesiąc zrealizowałam 1%. Raz - choroba wyrwała mi prawie 2 tygodnie. Dwa - dwie potężne fuchy unieruchomiły przy pececie. W wyniku tego nie mam na nic siły, padam po pracy jak pies Pluto, gary się piętrzą, pranie zwisa smętnie, kwiatki tudzież, Nika w kołtunach, Toto ma pazury na pół metra. Dodatkowo Toto ma guza przy sutku więc jadę jutro do weta i pewnie będziemy ciąć. Jednego psa mi raczysko zeżarło to drugiego nie dam.
Kochane babulki .. Ja muszę sama sobie dać radę. To moje życie, moje wybory. Mam chwilowe załamanie i jakoś sobie z nim poradzę. Muszę nabrać energii, a o to w tej chwili jest mi najtrudniej. Nie chcę jęczeć i dlatego na trochę znikam. Rozgoryczenie za bardzo mną owładnęło i boję się, że trująca będę. Nie dość że brzydka (poprzez zaniedbanie) to i trudna do zniesienia. Nic z tego. W ramach odpoczynku sumituję się tu conieco w klimacie niestety jęcząco-obmierzłym. A zaraz zalegnę na kanapie i pod polarem pogapię się na snookerowe kulki
Wrócę.
Nie umiem tak pięknie pisać, szczególnie jak się muszę odrywać co chwila
powtórzę swoje - jestem tu i czekam - myślami jestem z Tobą.
Trzymaj się Kochana
***
Grażyna
Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Zamieszczone przez gayga678
Mirielko, jesteś niesamowitą Kobietą.
Będę czekać na Twój powrót.
I nie pisz więcej, że jesteś brzydka, bardzo gorąco Cię o to proszę!
Na spotkaniu u Ewy w grudniu ujęłaś mnie przecudownym, ciepłym uśmiechem, jesteś PIĘKNA!
Piękno to nie tylko powłoka zewnętrzna, to przede wszystkim WNĘTRZE, tak, tak, to brzmi patetycznie - ale dla mnie jesteś przepiękna.
Wróć.
Będziemy czekać.
Mirielko, nic dodać, nic ująć...Zamieszczone przez Kasia Cz.
czytam to co napisałaś i nie będę tego komentować...
uśmiecham się tylko do Ciebie, myślę o Tobie
tylko tyle i aż tyle
Mirielko!
Musiałam tu do Ciebie wdepnąć , chociaż sama nie jestem jeszcze w dobrej formie. Bardzo pięknie piszesz. Teraz niestety dość smutno , ale mam nadzieję,że szybko wyjdziesz z tego dołka. Mam dla Ciebie pewną propozycję, ale napiszę Ci to na prv.
Trzymaj się !
Kulki się skończyły, nastrój ciut lepszy z momentami wścieklizny totalnej. Jak na przykład w sobotni poranek, gdy się okazało, że z mojego konta nagle znikło 50 zł. Spoko - to nie kradzież. Precious sobie pożyczyła bez zezwolenia, uprzedzenia czy chociaż po fakcie ostrzegawczej kartki na biurku. Żeby mnie diabli nie wzięli ZANIM sprawdzę kto i dlaczego. No i mnie wzięli. Akurat tyle się mówiło ostatnio o bankach elektronicznych, hakerach itp .. Ehhh ..
Toto jest pod obserwacją - jeszcze nie znany jest charakter tego guzka, a raczej "tworu tkankowego". Po prostu listwa mleczna z jednej strony jest trzykrotnie grubsza niż z drugiej. Poobserwujemy. Dokucza jej ta operowana łapina - coraz częściej chodzi na trzech łapach. To pewnie chłody zimowe.
W domu pakowania ciąg dalszy. Wielki pawlacz opróżniony, spakowałam stertę materiałów różnych - badziewiastych frotek i flanel z czasów kryzysu (spadek po zapobiegliwej ex-teściowej). Jest tego 4 kartony i mam taki pomysł, by wspomóc schronisko w Falenicy nowymi poduszkami dla psów i kotów. Wypcha się to potem słomą czy sianem. To podobno najlepsze dla zwierzaków trzymanych w budach. Tylko nie wiem, czy koty zaakceptują podusie we wściekłe fioletowe mazaje lub zestaw pasków jadowitszych niż kobra królewska ..
Na tymże pawlaczu znalazłam swój płaszcz i kożuch, w którym chodziłam przed urodzeniem Precious. Teraz jest dobry na nią, ale fason BARDZO odbiega od aktualnie noszonych. Pamiętacie takie kożuchy z kołnierzami długowłosymi wielkości połowy boiska piłkarskiego? Na dole i przy rękawach obramowane takim samym kudłaczem? No to właśnie taki I pomyśleć, że kiedyś w tym chodziłam .. Nie o fason mi chodzi lecz o rozmiar .. Cóż - motylem byłam, ale .. utyłam
Mirielko! Pozdrawiam gorąco i mam nadzieję,że nastrój już choć trochę lepszy. Czekamy na dalsze relacje. Pozdrawiam!
Fatalny poniedziałek.
Kłótnia z Precious, po której pewnie spotkamy się obie w poradni zdrowia psychicznego.
Ex dostał dziś amoku z histerii, interpretując bóle jako kolejne zawały serca, w sumie w liczbie trzech sztuk. Po zawiezieniu go do przychodni (dobra dusza sąsiadka) okazało się, że nic mu nie jest. A po pół godzinie od powrotu do domu zaczął mnie prześladować telefonami, że oślepł. Posłałam do diabła. Mówiłam, że mieszka 400 km ode mnie? Nie? No to mówię ..
Do tego kłopoty w pracy. Znowu mają nas łączyć z innym instytutem - tym razem zostajemy pożarci. Okres ochronny ma wynosić rok, ale już zapowiadane są czystki. Mam za słabą pozycję w pracy, by mieć nadzieję.
Nie mam sił. Zaczęłam wprowadzać małe zmiany zgodne z planem wiosennym Gaygi, ale .. Obawiam się, że zawierucha dookoła uniemożliwi mi rzetelne skupienie się na diecie. Jestem zmęczona .. bez zapału .. Tzn nie przewiduję wpadek, ale brak energii nigdy nie dawał mi dobrych rezultatów. Brak sił zmusza mnie do olania kilku planowanych rzeczy - muszę się skupić na tym, co najważniejsze, co rozwiąże kilka problemów. W związku z zagrożeniem w pracy najważniejsza jest redukcja kosztów czyli sprzedaż mieszkania. Zatem pakowania ciąg dalszy. Wczoraj zdjęłam z małego pawlacza siedem kartonów książek. Po spisaniu wylądują na piramidzie w różowym pokoju, który powoli zamienia się w składzik. Z moim łóżkiem pod ścianą.
W sobotę spotkanie forumowe - muszę się pozbierać, bo zatruję dziewczyny ..
Zakładki