-
dzieki za troske, ale np na dieta.pl moje BMI wychodzi w normie dla 55 kg. poza tym to moja "zwykla" waga, ktora sobie gdzies poszla wraz z przyjazdem do Holandii. poza tym wcale nie jestem taka wysoka - 166 cm. nie liczac najmlodszej siostry, ktora ciagle rosnie (i i tak mnie przerosnie) to jestem najnizsza w rodzinie. i mam taka budowe ciala, ze jak waze wiecej to mi brzuszek wystaje mimo ze nad nim pracuje. przy 55 kg czulam sie dobrze i chce sie znowu czuc
ale dziekuje bardzo za troske i pozdrawiam weekendowo
-
poza tym wiekszosc dziewczyn na forum, ktore maja ok. 166 cm chce wazyc 50 kg. to mi sie wydaje malo... czyli w porownaniu z nimi taka malo ambitna jestem poza tym nie chce zrobic z siebie wieszaka, bo moj mezczyzna lubi sie przytulac do tych niektorych kraglosci a przy 55 kg zdecydowanie daleko mi jeszcze do ww sprzetu domowego
-
Musze sie Wam czyms pochwalic: moj Misiek zachecony moimi sukcesami w powrocie do dawnej wagi postanowil tez cos ze soba zrobic Jakby nie bylo odkad sie spotykamy (a to juz prawie 3 lata... matko jak ten czas leci) troche mu sie utylo...no i wg BMI mial ok. 12 kg nadwagi. Dlatego tez postanowil sie za siebie wziac w zeszla sobote.
Oczywiscie on i liczenie kalorii to tak nie za bardzo wiec ja mu ulozylam jakies posilki (tak zeby duzo warzyw bylo, malo tluszczu no i w ogole staralam sie zeby bylo poprawnie) no i udalo mu sie przez ten tydzien zgubic 2 kg
Szkoda tylko, ze on jest teraz tak daleko (1300 km prawie) i nie mozemy razem sie poruszac...zawsze chodzilismy na scianke, na basen mozna by sie razem wybrac...bo wlasnie trudno jest mi tak na odleglosc zachecic go teraz do wiekszej ilosci ruchu...ale obiecal ze to zmieni wierze mu...bo bez cwiczen to tak niebardzo ta dieta.ale wiem tez, ze jego dobija pogoda...jak tylko slonko zacznie wychodzic kaze mu wyciagnac rower
do zobaczenia wieczorem...opowiem jak minal moj dietkowy dzien
-
krociotkie podsumowanie dnia dzisiejszego:
- 1360 kcal
aerobik+strech z jane fonda ok. 41 minut (calkiem fajne bylo chociaz troche sie w krokach gubilam, no ale mysle ze dojde do wprawy )
joga - 30 minut
15. dzień weidera
to chyba na tyle w duzych ogolnikach...na pewno mnostwo jeszcze spalilam bo robilam porzadki w pokoju no ale nie liczylam. zycze milego wieczora
-
jakos tu pusto... caly weekend zadnych odwiedzicn
-
hej, w koncu odnalazlam tez Twoj pamietnik ..
ja niestety dzis i wczoraj nie pilnowalam diety, ale od jutra to juz napewno
jestes w Holandii na ''erasmusie''??
fajnie miec staz w Pl, tez o tym myslalam, bo za rok wlasnie czeka mnie 3miesieczny staz... myslalam wlasnie albo o stazu na lotnisku moze albo zagranica... ale to jeszcze zobacze ...
teraz niestety zmykam do ksiazek, jutro cie odwiedze,ok?
buzka
-
giulietta zapraszam bardzo serdecznie
teraz podsumowanie mojego dnia:
- 1395 kcal (mimo tego ze zjadlam maly kawalek szarlotki to sie zmiescilam w limicie )
joga - 30 minutek
16. dzien "szostki"
1050 metrow zabka na basenie (ok. 45 minut plywania) + 15 minut relaksu w jakuzzi
ogolnie weekend dosyc pozytywny byl (mimo tej dzisiejszej szarlotki miescilam sie w limicie i troche pocwiczylam).
pozdrawiam was i jutro postaram sie napisac cos wiecej...
-
Hejka ! Dobrze sobie radzisz ! Ja niestety cały weekend zmarnowałam, jadłam słodkości, piłam słodkości i nie byłam na siłowni , a to dlatego, że nie ma u mnie wcale wyników, mierzyłam się w sobotę NIC ! ZERO ! A to zniechęca. Dziś idę na siłownię, juz dla zdrowia, bo w to moje schudnięcie przestałam wierzyć
Pozdrawiam poniedziałkowo !
-
witam was wszystkie
dziś byl trudny dzien pierwszy dzien praktyk...troche mialam do roboty, wiec nie zrobilam aerobiku jak sobie obiecalam
ale za to pocwiczylam joge (25 minutek) i zrobilam 17. dzien weidera. jesli chodzi o ruch to mialam tez 1,5 godzinny "spacer" w dosyc intensywnym tempie (na autobus i z powrotem + potem z i do autobusu ). a, no i zapomnialabym o sprzataniu kuchni (nasi wspollokatorzy sie wyprowadzili i zostawili niemilosierny balgan wiec musialam z kolezanka posprzatac). najgorsze jest to, ze z tym sprzataniem nie doszlysmy nawet do polowy tak wiec jutro czeka nas ciag dalszy (ale dzieki temu tez spale przeciez kalorie i to jak pozytecznie )
-
nie martw sie magma, waga napewno ruszy w dol...trzymam kciuki
zapomnialam tez dodac, ze limit kaloryczny dzis wypelniony - 1375 i znalazlam sok z marchewka (bo nie pisalam wam jeszcze ze w Holandii nie ma sokow z marchewka jak kubus czy karotka, a ja je tak lubie...), ale dzis trafilam na jakies takie malutkie szesciopaki ( i to nie bylo piwo ) soczkow (po 100 ml) cos ze "zdrowej serii", ze niby dostarczaja iles tam % dziennego zapotrzebowania na witaminy (moj holenderski nie jest rewelacyjny, ale jakos tak to bylo ). naprawde dobry byl...no i ta marchewka
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki