Ja obiadek zjem za pol godzinki, dzisiaj sobie zaplanowalam 2 jajka sadzone (na teflonie bez tluszczu) i pomidory z celbulka. a pozniej na kolacje ok. 18 jogurcik jakis.
Tez mnie nie ciagnie do slodyczy, a podobnie jak Ty przed dieta jadlam ich niewyobrazalne ilosci, moglam przez jeden wieczor usiasc sobie i zjesc: ogromna paczke chipsow, calutka czekolade, loda, jakies drazetki, zelki popijając colą a po tym wszystki jeszcze smazylam sobie frytki. I takie napady mi sie zdarzaly dosyc czesto. O kurcze, jak tak przeanalizowac to wcale sie nie dziwie ze tyłam. A ile kasy wydawalam na *******y.
Teraz obiecuje sobie ze jak dojde do mojego celu, ( a dojde na pewno ), to pozniej na slodycze bede pozwalala sobie rzadko i np jednorazowo jeden batonik a nie takie przerazajace ilosci jak kiedys. Tylko jednego sie boje, bo 29 maja mój tata wraca z Norwegii i zawsze przywozi pysznosci, tam sa pyszne czekolady i bombonierki, po prostu niebo w gebie. I jak ja sie powstrzymam? Jeju...
Zakładki