Hej doty.. nadrabiam.. czytam.. przewijam..i oczywiscie zawsze wtrace to swoje 5 groszy.. ja po wizycie u mamy.. ehh.. nie przybralam ale bronilam sie rekami.. nogami.. i drobnymi sprzeczkami. Nawet nie wiedzialam ze moja mama - ksiegowa - tak dobrze zna sie na zywieniu - jak sie okazalo. Przetrwalam.. choc pokus bylo tyyyyyyyyyysiace. Walki o jedzenie rowniez. Moj kochany maz - biedak.. rowniez odbijal ataki jedzeniowe tesciowej.. no i nauczyl sie ulubionego hasla mojej mamy.. ehhh OD PONIEDZIALKU SIE ODCHUDZAM.. ale wlasciwa i konkretna data nie padla.. a moja mama po prostu trzesie sie jak widzi jedzenie.. niektorzy jeszcze kalafior w gebie trawia a ona juz kawa .. ciacho.. i cukierek..i jablko.. egal.. byleby buzia ruszac.. Smiesznie bylo.. wiec takim jednym Hot dogiem to sie nie przejmuj.. da sie z tym zyc.. Ale jestem z Ciebie dumna. Zapraszam na pyyyszna kawke.. zaraz sobie chyba druga zrobie.
Zakładki