No mojemu to nie potrzebne, my są z tych wiesz..."on je ja tyje"
mój mąż to raczej nie ma trudności z nadprogramowymi kilogramami, zawsze narzekał że jest za chudy, teraz po ślubie się troszkę poprawił ale gruby nie jest, zwłaszcza że jest duży-185 cm, ja 160
troszkę mu brzuszek zaczyna sterczeć ale jest ok, zresztą ja tam nie zwracam na to uwagi,o wiele bardziej patrzę na swoje kilogramy
myślałam kiedyś o wspólnej siłowni, ale on ma pracę fizyczną i wraca zmęczony i nie ma ochoty na dodatkowy wysiłek, ale wcale się nie dziwię
maleszkowa my też jesteśmy z tych, że on je a ja tyję
jeszcze jak nie byliśmy małżeństwem, jedliśmy razem, często późnym wieczorem i nocami, bo na ogół tak się spotykaliśmy, i skończyło się tak ,że on był dalej suchy, a ja wazyłam ok 70 kg
dlatego staram się tak nie robić ale on praktycznie codziennie je ok 21 coś i to w łóżku, często słodycze, i czasem się skusze na coś
miłej niedzieli
witaj doty.. skarbie ty moj.. jak zawsze z opoznieniem ale jestem.. BOZZZZZZZZEEEEEEEEe jaka ty piekna.. jestes.. serio.. normalnie ogladalam .. chyba 20 minut twoje fotki.. nic nie umknelo mojej uwadze.. udalo ci sie.. jestes super laska.. szacuneczek.. ehhh fantastycznie wygladasz...
dzieki ze mnie odwiedzalas jak mnie nie bylo.. zycze milego poniedzialku..i spadam sprzatac.. bo jak maz w pracy to robota jakos idzie.. i nie ma mi tak zal.. ze on siedzi przy kompie a ja ze szmata latam.. ide wprowadzic swiateczny klimat.. w nasze male mieszkanko.. snieg nam nie grozi.. wiec porzucam cynamon po katach Buziak.. laseczko jedna.
Witam wszystkich
dziękuję - moi drodzy - za te wszystkie pochwały Matko... bo wyjdę z siebie... na prawdę uważacie, że już jest dobrze z moją figura??????
Dziś jest poniedziałek... czuję się ociężała... zbyt dużo dobrego jedzenia w weekend zrobiło swoje nie... nie... nie obżerałam się do oporu... głupia nie jestem...
A więc tak Pi razy drzwi, to co wchłonęłam na wolnym... :
Sobota:
jajecznica z 2 jajek i chlebek z jakąś wędliną i majonezem Light
ok. 300g pizzy domewej roboty z brokułami, szynką, kukurydzą, korniszonami i grzybkami, i oczywiście z serem, + sosy: ketchup i jogurtowy z czosnkiem
krówka i kratka czekolady
Niedziela:
kanapki z masłem i wędliną, ketchup
Pieczona kaczka z rusztu - 300g, 150 g ziemniaków i surówka z buraczków
cappuccino z magnezem, kilka biszkoptów (takich dla dzieci), kratka czekolady, krówka
50 g popcornu
Ruchu też było sporo... nie powiem jakiego... ale chyba się wszyscy i tak domyślą... Mąż... ja... no wiecie Dodam tylko, że te krówki i czekoladki - spalone
W niedzielę ćwiczyłam CAŁE 30 MIUT: skakanka - 15 minut, reszta - 15 minut, w sobotę tylko brzuszki... no co przecież i tak potem poćwiczyłam Przysiady
Musze jeszcze coś powiedzieć... mój męzuś powiedział mi, że nie mam juz więćej chudnąć... bo... kości z miednicy mi wystają i on się o mnie boi, żebym jakieś świństwa nie złapała. A nie było by sprawy, gdyby po skakance wczoraj nie bolało mnie serducho... także obiecałam mu wyjść z diety po mału... co robię...
Sama uważam, że jeszcze przydałoby się schudnąć tu i ówdzie... ale skoro męzuś powiedział, że nie może się do mnie przytulać, bo tu same kości... to oczywiście mu nie bede mówić, że jeszcze ze 2 kg schudnę
Będę ćwiczyć i wyrabiać mięśnie... smarować siękremami... i tym podobne rzeczy... ale jść juz po mału będę normalnie... trzymając się oczywiście wytycznych... Także w tym tygodniu zwiększam limit zgodnie z planem na 1200 Kcal
Dziękuję za odwiedzinki wszystkich stałych i nowych forumowiczów Miło widzieć Wads znów w nowym tygodniu Nawet nie wiecie, jak ja sięza Wami stęskniłam
Wpadnętu później - na razie
Witaj doty
Pisałaś że mogę tutaj zaglądać po wsparcie.
Mam straszne wyrzuty sumienia> chyba za bardzo cieszyłam się z tych moich 61 kg.Przez cały weekend pozwalałam sobie na mniejsze i większe grzeszki.
Dzisiaj czuje się taka wzdęta>
Jak myślisz , czy takie podjadanie przez 2 dni bardzo zaszkodzi??????
Taki diabełek ciągle mi mówił : zjedz cukierka
a ja nie umiałam powiedzieć NIE
kwiaciarko biegnę w te pędy z pocieszeniem
Nie przejmuj się weekendowym podjadaniem, bo jeśłi teraz wrócisz do diety, nic się nie stanie uwierz mi, ja azwyczaj w weekendy sobie pozwalam na więcej Głowa do góry i ciesz się życiem... a waga sama pójdize w dół ściskam
Zakładki