Zajzalam do waz ale juz wszyscy spia.
Widze ze jakies kryzysy byly.
Nie dajcie sie kryzysom przeciesz jestescie silne.
Zycze powodzenia. Kryzysy, a kysz, a kysz.
Zajzalam do waz ale juz wszyscy spia.
Widze ze jakies kryzysy byly.
Nie dajcie sie kryzysom przeciesz jestescie silne.
Zycze powodzenia. Kryzysy, a kysz, a kysz.
Ja zjadłam dzisiaj 200kcal więcej niż powinnam, ale to przez to że w tej Pizzy Hut kupiłam sok pomarańczowy. Lepsze to niż miałabym z dziewczynami zjeść pizze, no ale złotówka dziś nie powędruje do skarbonki. A jak u Ciebie Alexmis?
Kiedys cos czytalam ze.. prowadzone byly takie badania na dwoch grupach kobitek, ktore ogladaly film, przed jednymi stala micha z roznymi slodkosciami a przed drugimi nie i sie okazalo ze te ktore sie napatrzyly na te cudenka kaloryczne ( oczywiscie nie jadly ich bo byly na diecie) pozniej zjadly innych rzeczy o wiele wiecej tego dnia, niz te ktore ogladaly film bez zadnej pokusy przed soba.
I ja mam tak samo.. jak czasem jest jakas impreza.. napatrze sie na jedzenie... i popijam wode tylko.. zeby nic nie tknac.. to pozniej wracam do domu i ciezko mi sie opanowac przed rzuceniem sie na jedzenie.. ale najczesciej i tak cos skybne przynajmniej jakis maly jogurcik.
Kamilko a soczek to akurat lepiej niz bys zjadla kawalek pizzy nawet te 200 kcal
Hej Kamila
Jestes bardzo dzielna, ze mimo burzy hormonow trzymasz sie i nie poddajesz
Wpadlam zeby zobazyc jak sobie dajesz rade i jestem pod wrazeniem! swietnie Ci idzie i czuje ze skoro juz podjelas decyzje ze schudniesz to po prostu nic Ci nie przeszkodzi w tym teraz
Zycze powodzenia na wszystkich kolosach i egzaminach!
A w ogole to zegnam sie na 2 tygodnie! Jutro jade do Francji na narty PaPa
Zamieszczone przez corsicangirl
Hej Będzie nam Ciebie brakowało, ale baw się dobrze i szalej. Spalaj kalorie, trzymaj dietke, romansuj i korzystaj z życia, bo ono takie krótkie jest.
Dziękuję za wszystko buziaki
corsicangirl milego wypoczynku, dbaj op siebie.
Kamila soczek to witaminki a przy djecie to wazme.
Jz dzis zjadlam ok.800kcl i wiecej nie mam zamiaru, bo waga stoi w miejscu juz od kilku dni i takim sposobem chce ja ruszyc.
Alexmis za mało!! Jeszcze 200kcal masz zjeść. Nie głódź się PROSZĘ
Kamila ale ja wcale nie jestem glogna wreczprzeciwnie, nic ie przelkne.
Siedzę przed kompem i nie mam na nic ochoty. Taki ogromny żal mnie ogarnął,że po prostu serce mi ściska. Siedzę a łzy po policzkach lecą takie gorące,że aż parzą
Nie mogę zrozumieć śmierci Wojtka mamy. Czemu właśnie ona? Czemu teraz?
Do głowy przychodzą kolejne refleksje na ten temat. Włączyłam dołującą muzykę, czytam dołujące teksty. Muszę to robić. Mi to pomaga. Gdy ogranie mnie taka niemoc, żal i smutek jest mi mimo wszystko dobrze, bo wiem że nadal czuję, że nie znieczulam się społecznie,że Warszawa mnie nie zmienia, że jestem wciąż tą Kamilą która była zawsze wrażliwa na ludzkie cierpienie. Jest mi dobrze bo wiem,że jak wstanę, jak będzie nowy dzień wtedy wstanę jakby nowo narodzona, z siłami by znów stawiać czoła problemom. Dziś przeczytałam na gronie opis Gosi (Wojtka siostry):
" Ty Panie tyle czasu masz, mieszkanie w chmurach i błękicie a ja na głowie mnóstwo spraw a na to wszystko jedno życie...
Lecz czemu mnie do raju bram prowadzisz drogą taką krętą, i czemu wciąż doświadczasz tak jak gdybyś chciał uczynić świętą....
Ja sie nie skarże na swój los potulna jestem jak baranek i tylko mam nadzieję, że... Że chyba wiesz co robisz Boże...???
Dziś czuję się jak mrówka, gdy czyjś but tratuje jej mrowisko, czemu mi dałeś wiarę w cud, a potem odebraleś wszystko.???
Ja się nie skarże na swój los, choć wiem jak będzie jutro rano, tyle powiedzieć chciałam Ci...
"
Nie wstrzymałam łez. Ciągle mimo poprawy humoru, pamiętam o nich. Jadąc tramwajem, patrząc na listę na gg, wszędzie. Nie wiem jak sobie radzą, jak wygląda ich dzień i noc, czy Wojtek chodzi do pracy...Nic nie wiem...Nie ma go na gg. Dzwonić się boję...nie mam odwagi...bo boję się że mogłabym się rozkleić.
Jednak coś śmierć jego mamy wniosła w moje życie oprócz smutku. Zdałam sobie sprawę z tego,że powinnam zacząć doceniać to co mam. Wcześniej więcej narzekałam,że życie jest wobec mnie takie niesprawiedliwe...że będąc jeszcze niemowlakiem coś sprawiło,że rozpadło się na kawałki które do tej pory zbieram. Nigdy nie pogodzę się z tym,że przez kilka dobrych lat gdy ktoś pytał czym się zajmuję, odpowiadałam "Rozwiązywaniem problemów", bo nic innego robić nie mogłam. Życie mnie zahartowało a jednocześnie zrobiło ze mnie osobę charakteryzującą się zbyt wielką empatią, bo przez to nie raz umoczyłam tyłek.
Kiedyś wierzyłam,że ludzie są tak naprawdę dobrzy tylko coś sprawia,że stają się źli. Z niepokojem obserwuję,że zło niektórzy mają w sobie bez względu na to jakie mieli życie.
Dziś wiem co oznacza sprawiedliwość, czym jest. Wiem,że sprawiedliwość to fakt iż każdy z nas umrze bez wyjątku. Niezależnie jakie życie prowadziliśmy, czy dobre czy złe, czy żyliśmy w biedzie czy dostatku, czy życie było dla nas łaskawe czy nie...Sprawiedliwość to śmierć każdego.
Dziś wiem,że kocham to życie mimo,że mam czasem wszystkiego dość i moje skrzydła już nie mają siły wznieść mnie w gorę. Już wiem,że kocham życie bo jestem...kocham bo mogłam dziś się śmiać z dziewczynami, bo płakałam, bo miałam co zjeść i pisać na tym forum, bo słyszę muzykę a niektórzy nie mogą, bo widzę kolory, świat, twarze znajomych, rodziny gdy do niej pojadę, bo mogłam dziś biec na autobus...Kocham życie za to,że jestem mam nadzieję zdrowa...mam chłopaka który mnie kocha. Kocham bo potrafię czuć. Jest tyle powodów by je kochać a my ciągle na nie narzekamy. Doceniamy wtedy gdy coś stracimy...ale wtedy jest za późno. Czasem bezpowrotnie tracimy zdrowie lub kogoś bliskiego. Przez palce przepuszczamy chwile które mogą decydować o naszym szczęściu. Nie uśmiechamy się codziennie. Czemu? Przecież nie wiemy kiedy ktoś może się zakochać w naszym uśmiechu.
Dziś wiem,że powinnam odnaleźć znów w swym życiu Boga. Gdzie on się podział? Czy to mój bunt, ciągła niezgoda na tą rzeczywistość jaka jest w Polsce, moją rzeczywistość i moich bliskich pozwoliła by odszedł? Nie wiem. Wiem,że chcę go ponownie odnaleźć i zaprosić do mojego życia. Jest czy go nie ma. Nie ma na to dowodów. Nic tego nie udowodni. Żadne badania, żaden naukowiec. Nikt. Wiem,że wiara w niego pomaga. Wiem,że pomoże Wojtkowi i jego rodzeństwu. Mama wychowywała ich w głębokiej wierze.
Chciałabym znów być dzieckiem momentami. One są niewinne, czyste jak łza. Nie potrafią kłamać i zrobić krzywdy. Gdyby ludzie mieli chociaż trochę w sobie z tego jak byli dziećmi...świat byłby lepszy.
Tymczasem ja zmienię mój świat. Z całych sił będę sięo to starała by był inny.
Boże jak się rozpisałam. Jak ktoś to przeczyta to normalnie "NOBLA DLA NIEGO"
Od razu mi lepiej.Popłakałam sobie a jutro wstanę i będzie nowy dzień. DOBRANOC
Kamilko piekni napisane. Badz silna.
Zakładki