-
Moje dzieci są ciężkimi przypadkami "niejadków",oczywiście ja jestem nieugięta i staram sie przyzwyczajać do wszystkich potraw,ale to takie trudne,Adaś jadłby tylko pierogi,Jurek i Asie najchętniej nie jedliby nic, słodycze lubią ,ale mają wydzielane . Są to chudzielce ,które ciężko namówić do jedzenia ...szkoda ,że ja taka nie jestem!
-
Ale za to nie nabiorą złych nawyków, bo mądra mama czuwa! Adasia w sumie rozumiem... hmm... z jagodami. Ale dobrze, że nie wciskasz im jedzenia na siłę. W końcu jak naprawdę zgłodnieją to zjedzą. Też bym tak chciała jeść tylko wtedy, gdy jestem głodna. Niestety mój mózg chciałby jeść zawsze,jak tylko sobie wyobrazi coś pysznego...
-
Moj móżg jest taki sam ,nie mogę myśleć o smakołykach ,bo zanim się obejrzę będę miała coś w buzi.
-
a ja to zalezy od dnia -raz bym zjadla konia z kopytami a raz calkiem nic mnie nie wzruszy. a i tak najbardziej kusza mnie ciasta wlasnej roboty, bo wiem jakie dobre (nieskromnie dodam, ale to prawda), a pieke je na niedziele, bo goscie na kawke przychodza do rodzicow...wtedy to kusi...mniam! ok ide cos robic bo sie glodna poczuje :P
-
Waga dalej pokazuje 67kg. Co jest?? Najpierw domysły: może to po gruszkach spuchłam?? Ale nie...w niedziele nie jadłam gruszek, a w poniedziałek też było 67 :/. Potem: może przez princessę??...może faktycznie powinnam raz na zawze zrezygnować ze słodyczy? Ale i tak...2kg??! To napewno woda...coś ją zatrzymało, tylko co? Sól zatrzymuje wodę: czy jadłam ostatnio sól w nadmiernych ilościach? Odp: z kukurydzą...ale nie znowu tak tragicznie dużo? Chyba, że organizm nieprzyzwyczajony do soli się zbuntował, potem pozostało ostatnie wyjście: napoje gazowane. Siostra powiedziała, że nawet jak są na słodziku to powodują tycie, na szczęście to nie tłuszcz: zaraz zleci. Mam nadzieje.
Byłam z mamą w pzu. Miałam sporo czasu na refleksje, bo siedziała tam z dobrą godzinę. Do czego doszłam: moje 67kg to kara za zbytnią niecierpliwość, za szybko chciałam zwalić 5kg, więc czemu nie 7kg wrzucić? Doszłam do wniosku, że w sumie to dieta mi nie przeszkadza, tylko tęsknie za słodyczami. Troche dam sobie luzu: moge jeść je, ale te do 100kcal. Czyli batonik muesli, ciastka be-be, itp. Oczywiście jak limit pozwoli
. No i nastawiłam się na dłuższe odchudzanie, może faktycznie zwale do 55kg? Wcześniej po prostu chciałam zdążyć przed urodzinami mojej mamy, ale co tam: jeden dzień nie zaprzepaści diety.
Pół roku minie od jutra. Zaczynam (cytując Aniffkę)
DIETĘ FINAŁOWĄ.
-Bez ważenia się (w październiku się zważe i ew. u dietetyka- pewnie będzie mnie wzywać
)
-Mogą być słodycze, ale tak by zmieścić się w 1000kcal- nie będe w niedziele gorączkowo szukać 3bita nie XXL
.
Jutro może będą lody- na dobry początek roku szkolnego
.
A owsianka dziś wyszła za żadka
, już wiem jakie proporcje dawać :]
-
Wczoraj coś się chyba z forum narobiło, nie miałam gdzie się wyżalić ;(- przekroczyłam 1000kcal!!!!! Co prawda żadnymi słodkościami ani nic z tych rzeczy, ale...:C
To przez śledzik w oleju! Nie miałam jego wartości w książce, a po fakcie tutaj zobaczyłam..no i wyszło 1135kcal ;(.
Dziś dzień też niewesoły, jestem potwornie głodna! Robie drugą inkę, bo nie wytrzymam ;(, wcześniej nie było tego problemu: 9 rano dopiero się budze, a tu jadłam śniadanie o 6.30...więc o 10 (jak wrócilam) zjadłam drugie śniadanie, ale czekać 3 godziny z pustym żołądkiem na obiad?? Pomocy!!!!!!!!!!!!!!
Do tego dowiedziałam się bardzo optymistycznej rzeczy: nie będe miała maturę próbną, czemu?Bo w szkole nie pomyśleli o takich delikwentach jak ja, co zdają dziwny przedmiot jak wok.
Mam mętlik w głowie, na zmiane przedmiotu za późno: dobrze, że chociaż fakultet będe miała (kiedy? Nie wiem :/)
O rany...ja chce coś zjeść!!!!!...nie myśl o tym...
Ok, na poprawe (zepsucie) humoru: podsumowanie wakacji:
(zaraz, ide po inkę
):
No więc...
Dobre strony:
-Schudłam do tej pory 23kg- podczas wakacji...ee...jakieś 5-6kg
.
-Dziewczyny w szkole mnie nie poznały
, tzn. poznały, ale tak wybałuszyły oczy, jakby ducha zobaczyły
.
-Nawet wychowawczyni mówiła, że ślicznie wyglądam
.
-Poznałam siebie- miałam więcej czasu dla siebie- liczyłam skrupulatnie kalorie, wiem co i ile ma.
- poszłam na basen i opaliłam się
- nie wstydziłam się chodzić w stroju bez ręcznika.
Złe strony:
-conajmniej 2-ie duże wpadki, w tym jedna zakończona tragicznie- 2kg. do przodu...
-Nie schudłam za dużo, przez jw.
-Nie chciało mi się używać kremu na cellulitis.
-przez to, że nie miałabym jak liczyć i ważyć: nigdzie nie pojechałam
.
-Nudaaa...
Rozkład jazdy na wrzesień- październik (ew. dalej):
-rano- krem na cellulitis, po ubraniu się 10min. skakanka
-po skakaniu owsianka, lub inna zupka
(która się robi podczas skakania)
-szkoła: kanapka+ mały owoc (razem do 250kcal.
-po szkole: obiad, zrobiony dzień wcześniej, zważony-zmierzony-obliczony 
-Godzina nauki, lub obijania się później ćwiczenia.
-kolacja: 200kcal, ok. 18.
-godzina czegoś: ćwiczenia z książeczki dla odchudzaczy (dostałam po sanatorium
)
-Zrobienie i zliczenie kanapki do szkoły, przygotowanie owocu ew. czegoś innego i zrobienie obiadu.
-siusiu, paciorek i spać
(a i krem...)
Dzień ważenia: 1.10.AD.2004
-
No i wszystko się rozp***.
Nie dałam rady- znów. Postanowiłam kupić nowy zeszyt do spisywania co zjadłam, teraz będe rzadziej tu zaglądać- szkoła :/, ale nie przejmujcie się-ja się tak łatwo nie poddam
Napędziłam sobie metabolimz- najwyżej
, oddałam za to siostrze lody i rodzynki w czekoladzie- mój sukces. Błagam wspomóżcie mnie, bo widze, że coraz gorzej ze mną ;(
-
Nanuś - wspomagam Cię !
Nie przejmuj się - ja też przechodzę jakieś rozdrażnienie, a moja waga też mnie wkurza, bo już miałam wczoraj 95,5 kg, a tu nagle dzisiaj 97 kg - choć nie przekroczyłam limitu 1000 kcal. Tłumaczę sobie, że to woda, czy cosik innego, ale fakt jest taki, że już dzisiaj nie byłam z siebie zadowolona !
Nie dajmy się zwariować Nan, sama widzisz, że jednak robisz postępy, przypomnij sobie reakcje w klasie jak weszłaś
A te wahania wagi to niestety nasza zmora i chyba trzeba to przyjąć jako coś normalnego i już.
Wiesz zastanawiam się, czy nie zrobić tak jak Ty z tym ważeniem - raz w miesiącu......hmmmm
nie wiem czy wytrzymam
Najpierw może spróbuję przejść na ważenie cotygodniowe
, bo strasznie niecierpliwa osóbka ze mnie
No nic, pozdrawiam Cię gorąco! Jestem z Tobą !
Mała.Żabcia
-
czesc Nan!
przyszlam Cie zmotywowac!!
po pierwsze co to za gadanie ze TYLKO tyle schudlas w wakacje??? AZ kochana, AZ. jak juz mowialm nie raz, wez sobie 24 kostki smalcu to zobaczysz ile to jest 6 kg tluszczyku!
zazdroszcze efeku, tez chce isc na uczelnie zeby mnie ledwo pozanli. i w tym celu podjelam wazna decyzje i ide do krawca pozwezac ciuchy, tzn glownie spodnie. bo sa za duze i ukrywaja zgrabniejsze juz nogi
tansze to niz kupowanie nowych, mam nadzieje ze bedzie wygladalo ok...
a Wy sie nie lamcie! mi waga tez skacze czasem, a okresu nawet nie mam wtedy...ale wreszcie wraca do porzadnego poziomu wiec olejcie wage i skupcie sie na tym jak ulozyc dietke zeby bylo smacznie. ja dzis np wpalaszowalam jogurt kawowy, mniaaaam! 105kcal w 100g ale swietny na przegryzke!
-
no a co to jest wok? widza o kulturze? moze w necie sa jakies przyklady matury??
a wychowaczynie to fajna pewnie masz, moja to niezla suka byla, sa ludzie ktorzy nie beda pedagogami chocby na glowie staneli... brrr az mnie trzepie na jej wspomnienie!
bedzie jakos.
nic sie nie martw, wpadki olej i do przodu!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki