Wątek: Zamknięty

Dziękuje moje kochane za te słowa...naprawde mi pomogłyście...
Nie byłam przygotowana na taką wagę, oto lista postanowień:
- nie jeść słodyczy do końca września, jak będzie chociaż 63kg.w dzień ważenia- od października moge.
-Żadnych wpadek.
-starać się nie słodzić nawet słodzikiem. Herbatki owocowe chyba też są słodkie?
-jak będe miała zachciewajkę na coś sweet: jogurt, kisiel, serek- byle nie słodycz!!!!

Jutro chyba zrobie dzień oczyszczający, mama idzie do pracy, ja wracam o...15. Myśle że dam radę.
Boje się, że coś mi się stało...pomimo, że się najadłam dalej nie moge się wypróżnić , boje się, że coś się stało...to już drugi dzień!!!!!!! ;(

Nan- chyba masz normalna kobieca przypadlosc czyli ...zaparcie. Rzeczywiscie najlepiej w tej sytuacji zrezygnowac ze slodyczy a na sniadanko polecam cos takiego
-jogurt lub mleczko chude
-4 lyzki otrab przennych
-2 lyzki siemienia lnianego
Jezeli z mleczkiem to lekko podgrzec i mozna dodac lyzeczke miodu. Ogolnie jest niemilosiernie ochydne , ale mozna sie przyzwyczaic, niestety dosc kaloryczne a efekt jest dopiero przy takich ilosciach , ale za to jedzac to regularnie masz 100% pewnosci codziennego wyprozniania.
Niestety ja jestem tffardziel juz od kilku lat, co sobie "podlecze" jelita to zarzucam ten cudowny eliksir , ale w koncu znowu musze do niego wrocic.
Smacznego

Na wypróznianie polecam otręby zbożowe granulowane ze śliwką i wogóle śliwki suszone (ale nie całe opakowanie )
Nan - jak chcę cos słodkiego to ostatnio robię kakao (1/2 łyżeczki), 200 ml mleka 0% i słodzika ile chcę. Słodziutkie, sycące i robi sie po tym błogo. No i kakao też jest zdrowe (minerały i witaminy)
Pozdrowienia!

Nanuś - jak się czujesz ? Już lepiej ???

Witam kobitki!
Zaparcia? Jakie zaparcia!!!! Hahhaah!- czasami boje się, że nie zdaże dolecieć do kibelka , tyle co mi dało dziennie pożarcie pół sklepu.
W czwartek mały kryzysik- mama kupiła otręby ze śliwką, które baaardzo mi posmakowały...no i przekroczyłam 1000, ale myśle że nie więcej jak 1100, co i tak jest sukcesem, bo wtedy znów pomyślałam o rzuceniu tego wszystkiego w pizdu. Wszystko mnie wystawia na próbę, mama kupuje pyszne, pachnące bułeczki, jogurtmi się wylał na ręce i w ogóle :/.
Wszyscy twierdzą, że nie powinnam się odchudzać, bo już wyglądam super. Chciałam dobić do tych 60-55kg. bo taki był przecież mój cel!! Nie jakieś 65, czy teraz to 66 albo 67, ma być chociaż 60!! :[. Myśle, że jak schudne te 5-7kg. to naprawde będe świetnie wyglądać, bo połowa klasy mnie nie poznała jak schudłam te 5-6kg. na wakacje, więc teraz każdy ubytek kilograma widać.
Założyłam nowy notesik, wkleiłam zdjęcie grubej baby, pisze tam psełdo pamiętnik, ale tylko dotyczący odchudzania.
Miałam dziś iść na basen, ale first: jest mój chłopak, a ja chciałam chodzić na basen sama-żeby się nie stresować, nie lubie z kimś pływać, a next: w nocy złapał mnie skurcz. Rano był jakiś kolega ojca, więc głupio mi było skakać, jutro obiecuje będe skakać!!!!!! No i postanowiłam ćwiczyć godzinkę, jeśli noga pozwoli...

Mam nadzieje, że dam radę...obiecałam sobie- zero słodyczy oprucz prod. mlecznych, i typu kisiel.

na slodycze dobra jest galaretka z jogurtem. gdzies tu przepis znalazlam...ja ja robie tak: galaretke najlepiej czerwona rozpuszczam w polowie wody zalecanej na opakowaniu i zostawiam zeby zaczela tezec. jak zacznie, to wrzucam druga polowe -tyle ze nie wody, tylko jogurtu naturalnego lub kefiru. i dokladnie mieszam zeby grud nie bylo. do tego wtarte jabluszko albo wisienki czy inne owocki. i to do lodowki i jak zastygnie, to kroje jak tort. a mozesz tez wziac filizanki i powlewac porcje do nich -bedzie elegancki deserek
i malo ma kalorii bo na calosc galaretki, jogurtu i owoca to ile zjesz -1/10 co najwyzej a dooobre!
a batonik cinni minnis dobry, ale ja to rzadko jem bo w supermarketach tylko znajduje. a ostatnio to w ogole zab mni od slodkiego boli wiec mam dodatkowa motywacje! buziaki

Moniu! Dzięki za przepis!!
Ćwiczyłam jednak godzinkę z Cindy czułam się cudownie, chłopak siedział i się patrzył na mnie, ale co tam. Potem powiedział, że mam sexowne nogi (ćwiczyłam w spodenach), ja uważam że nadal mam za grube łydki, ale takie coś...
Poszłam do sklepu i kupiłam na jutro serek waniliowy, mogłam kupić czekoladowy, ale obiecałam sobie: zero czekolady!
Jutro obiecuje skakankę!! Nawet 15min. a co!

Skakałam co prawda 10min, ale bardzo intensywnie. Dietka w należytym porządeczu. Musze się ciągle motywować, bo:
Ja: co byś wolał: grubą i szczęśliwą babe obżerającą się pączkami, czy chudzielca?
On: szczęśliwą babe
Ja: to po co się odchudzam?!

Ehh..ale nie dam się! Musze zejść do chociaż 60kg...a niedługo moje urodzinki, musze na nie ważyć 60kg! To byłby najpiękniejszy prezent!

Widziałam, że ktoś się pytał o wok- wiedza o kulturze, wybrałam sobie jako jedyna w szkole to na maturze, wariat jestem i tyle. Na szczęście wyszłam lepiej niż myślałam: będe miała jakby indywidualne lekcje- więcej się naucze

Prosze was- powiedźcie mi co myśleć, co robić, gdy skończy się dietę i człowiek wchodzi do sklepu- tyle pyszności i wie, że narescie może to zjeść ;(, boje się, że będe miała jojo, przecież tyle razy próbowałam nie nażreć się na umór i co? I nic ;(

no jak to co? myslec!!! wtedy trzeba myslec Nan!! i poogladac to zarcie i stweirdzic-ej, wcale mi to do szczescia nie potrzebne! kto by wcinal czekoladowe batony, to tylko zeby psuje -kupie sobie pysznego melona!
ja przynajmniej tak zamierzam zrobic...
a co do wagi -zycze Ci tych 60!!!
ja mam etraz, jak wiesz, 67-wg mojej wagi. czekam do 65 i chcialabym tyle wazyc 1 pazdziernika zaczynajac ostatni rok studiow...a potem zobacze co dalej powodzenia! cwicz dzielnie

Wielkie dzięki Moniu za poradę, dziś o niebo lepiej, wszyscy w szkole zajadali się słodkimi bułkami a mi nawet żal nie było , nawet krzywo się popatrzyłam na troche grubszą dziewuchę , tzn. ona tego nie zauważyła, ale coś czuje, że mi mija chętka na coś słodkiego, przecież życie nie opiera się na samych słodyczach.
Jestem szczęśliwa! Mam faki w szkole, znalazłam fajowy kurs na polibudę i w ogóle jest super .

Dietka też należycie idzie, nie zważyłam się- sukces, bo mnie ciągnęło.
No i nie wiem, czy dobrze robie.
Postanowiłam jeść tylko jedną kanapkę dziennie, czyli na kolacje coś innego, albo w szkole jogurt. No i wymyśliłam, że na kolacje mleko z musli lub otrębami do 200-250kcal, i teraz problem: z jednej strony mleko jest zdrowe itp. mi kości szczelają bo przez te pół roku unikałam mleko jak ognia i się boje konsekwencji, a z drugiej podobno na wieczór unikać mleka. Kupiłam 0,5% od tego się chyba nie umiera?