Wątek: Juli29mar & Pamietnik Odchudzania

Tit, juz mam w glowie tutejszy odpowiednik "Sniezki". Dzieki za wyjasnienia

Tusia, no tak po tych naszych pogaduchach z Tit - 2 dni zawalilam pod wzgledem slodyczowym Jadlam dzem prosto ze sloika i babke piaskowa Piatek i Sobota - jadlam tysiac albo i wiecej. Byla tez pizza.. Ale od dzis startuje ponownie z akcja antyslodyczowa

Trudno i dietkuje sie dalej. Wazne by nie przerywac dietki. Nie przytyjesz od razu...tak wiec glowa do gory i dalej pisz co i jak jesz.
Powodzonka.

Podziwiam, za Twój umiar i że dalej się trzymasz diety.

Tit, niby juz podoba mi sie moja sylwetka, w zasadzie tez zadko kiedy czuje abym byla na diecie.. Ale ubzduralam sobie ze bede wazyc te 54kg i zeby osiagnac to musze zaczac cwiczyc bo od dluzszego czasu waga nie chce drgnac
Moja leniwa strona mnie jest bardzo nie zadowolona, ze bez cwiczen sie nie obejdzie...

Dieta antyslodyczowa – ciag dalszy…

Pod wzgledem pochlonietych dzis produktow – o.k.

SNIADANIE:
Batonik zbozowy (100kcal)
2 kromki Wasa (50kcal)

DRUGIE SNIADANIE:
2 male kromki bialego chleba (155kcal)
Margaryna (45kcal)

OBIAD:
Cos

Hm... jestem ciekawa gdzie wcielo wszystkie marchewki ?!?!
Za bardzo sie na nie nastawilam i zla teraz jestem
Pomidorek mnie nie pocieszy.

Pięknie Ci idzie, trzymam kciuki za dzisiaj.

Dzis jest juz 3 miesiac jak dietkuje
Slodyczy nie bylo, za to zjadlam potezny obiad (kebab) i to juz o 12:00

Takze bylo...
- Batonik zbozowy (100kcal)
- Döner – Kebab (600kcal)
- 2 Kiwi (40kcal)
- 2 kromki chleba (180kcal)

Razem: 920kcal

I chyba zwieksze nieco dawke kalorii, bo juz nie wyrabiam na tej osiemsetce... wieczorami jestem poprostu glodna
Poza tym pare dni temu robilam maly test przeprowadzany przez Deutsche Gesellschaft für Ernährung, gdzie wyszlo mi, ze podstawowa dzienna dawka zywieniowa dla mnie wynosi 1200kcal, wiec jak widac duzo mniej niz zalecaja nie jem.. Wiec zamierzam jesc od tej pory tak w okolicach 900kcal..
Heh, ten kebab dzis to wciagnelam za jednym zamachem... jakbym jakas wyglodzona do przesady byla.

Ja też czasem jakaś taka jestem wygłodzona i się rzucam na jedzenie. Mam chyba na to lepszy sposób, jeść takie coś co zajmuje dużo objętości a mało kcal.
A dobrze słyszałam ,że 1 kg tłuszczyku w ciałku to 7 000kcal do spalenia?

Zamieszczone przez Tit

A dobrze słyszałam ,że 1 kg tłuszczyku w ciałku to 7 000kcal do spalenia?

Pierwsze slysze.. hm..7000kcal to duzo Trzeba sie niezle napracowac.. Az trudno mi w to wierzyc

musze sobie te marchewki kupic - to najlepszy sposob aby oszukac moj zoladek