Lepiej nie powiem ile dzisiaj spałam.... poszłam wczoraj do łóżka o 23, jeszcze trochę się uczyłam i takie tam... ale o 00:30 zasnęłam. I spałam do 10:40. Po czym wstałam, zrobiłam sobie śniadanie, zjadłam... a że mama pracowała przy komputerze to się położyłam na łóżku, żeby poczytać. I zasnęłam na kolejne 3 godziny!!!! Teraz się czuję gorzej niż gdybym była niewyspana, i ciągle ziewam. Bez sensu... a do tego mam wyrzuty sumienia
A przez to spanie mam dopiero 630 kcal na koncie i się zastanawiam, czy nie zjeść ciasteczek :P :P :P
Pozgrywałam dzisiaj różne fotki z komórki... jakość nie najlepsza ale coś tam wam pokażę
Plaża i morze w Świnoujściu:
Mały Wojtuś... już ma dwa miesiące, ależ ten czas leci!!! Ale nadal tylko je, śpi i próbuje obsikać wszystkich i wszystko dookoła. Ostatnio udało mu się nawet pana ortopedę obsikać dwa razy w trakcie jednej wizyty
Tutaj dzieciaki siedzą na balkonie z nogami za balkonem... sama tak ciągle robiłam ale jak ich widzę to mam prawie zawał serca!! Na pierwszym planie mój przeukochany chrześniak Filip a z tyłu Zośka:
Autoportret w drodze do Polski
i wersja uśmiechnięta ale bardziej zaszumiona
A na deser ja wczoraj przed wyjściem 'na miasto'. Mina cudowna, grzywka jak zwykle żyje własnym życiem ale i tak ujdzie. No i mam na sobie najnowszy lumpeksowy nabytek - spódniczkę za pięć zeta
------
Kurcze, mój aparat coś szwankuje ostatnio... coś w nim źle kontaktuje i rozładowywuje zbyt szybko akumulatorki. Akumulatorki są prawie nowe, w innych aparatach działają super, a u mnie jest coś nie tak.... Andie nie umie nic na to poradzić, nie wiem czy jest sens oddawać go do serwisu, bo to pewno będzie kosztowało więcej niż nowy taki aparat teraz W każdym razie 'dziwnie' mi bez tego mojego ulubionego narzędzia. W Berlinie mogę pożyczać od Andiego, ale tutaj dzieciakom robiłam fotki komórką, ale mało co wychodzi no i zdjęcia też są jakie są. Chlip.
Ale w sumie to mam się uczyć a nie robić zdjęcia.
Zakładki