-
Staje na wadze i...
Waga: 77.8 kg (- 0.3 kg)
Cokolwiek to znaczy, jest mniej niz tydzien temu no i super.
Teraz to juz tylko napisze co to sie dzialo z Sasiadka wczoraj.
Najpierw suche fakty:
Granica miedzy naszymi posesjami jest dokladnie okreslona. Na wysokosci mojego 'sunroom' (osiatkowany pokoj zewnetrzny) jej ziemia jest na dosyc sporym spadku i nawet gdyby Sasiadka byla w dobrej formie nie moglaby swobodnie korzystac z tej czesci swojego gruntu. Od tej strony domu, trzymam rowniez kubel na smieci, weza do polewania roslin i generalnie to jest raczej moja gospodarcza czesc od ktorej raczej inni woleliby byc z daleka. Nie jest to szeroki obszar niestety, ale wystarczajacy jak dla mnie.
No wlasnie, o co chodzi, relacja od mojej strony.
Od pewnego czasu Sasiadka jak kiedys dzwonila pytajac sie czy moze wpasc do nas na tyly domu (uwielbia siedziec w 'sunroom' i patrzec na ptaki i w ogole na zielone widoki), tak teraz zdarzylo jej sie zaskoczyc nas kiedy razem z mezulem spedzalismy czas grilujac i w ogole, wiecie co mam na mysli. Jeden raz na przyklad wparowala w czasie jak juz mielismy jesc, wyrzucila jednego z moich kociakow z mojego wiklinowego fotela zeby sie potem w niego wcisnac (to jest taki starodawny 'tron' i ledwo sie kupy trzyma) i w ogole poczulam ja jak niechcianego intruza. Ostatnia sytuacja to juz zupelnie mnie wyprowadzila z rownowagi. Siedzialam sobie wlasnie przy porannej kawie, z komputerkiem, kociaki towarzyszyly mi przy tym i slonce doprawialo smacznie cale moje poczucie, a tu... zaraz przy mnie Sasiadka, bum! Po pierwsze przestraszyla mnie, po drugie w ogole nie mialam ochoty na towarzystwo kogokolwiek (nie bylam ubrana, ani umyta, po prostu takie poranno-leniwie spedzany czas), a tu ona! Powiedzialam jej tylko ze mnie przestraszyla i to w niezbyt przyjemnym tonie i zajelam sie dalej swoimi czynnosciami nie zwazajac na nia i dajac jej do zrozumienia ze nie jest mile widziana.
Nie wiem jakbym sie lubila z kimkolwiek, ale moja prywatnosc to jest cos czego sobie bez walki oddac nie dam. Moze jestem nienormalna pod tym wzgledem, ale wszystkie nasze projekty ogrodowe maja przede wszystkim na celu stworzenie sobie takiego zewnetrznego swiata, Naszego Swiata.
Inne fakty, ktore wplywaja na to, ze troche zle sie czuje i niewygodnie w tej calej sytuacji.
Kobitke bardzo lubie, mimo wszystkich tych naszych wspolnych niedociagniec. Bardzo chce ja miec jako mila sasiadke z ktora dzielimy zainteresowania przyrodnicze (jezeli tak to mozna nazwac). W pewnym momencie bardzo zalezalo mi zeby ja troszke nakierowac i zeby zrozumiala, ze cale jej zycie byloby o niebo lepsze gdyby bardziej zadbala o swoje zdrowie. Niestety odrzucila moje zaangazowanie przez swoje zamkniecie w swoim swiecie z ktorego wyjsc nie ma zupelnie ochoty. Rownoczesnie moj stosunek do niej jakby sie ochlodzil, bo tak bardzo sie roznimy od siebie. Jakis czas temu napisalam ze pozostawiam ta znajomosc na etapie sasiedzkiej znajomosci tylko i wylacznie. Ale... ona naprawde jest inwalidka z ta swoja waga i nie moze sobie na kwiatki popatrzec czy inne rosliny w jej dolince. Jedyne dojscie bedzie tam miec po schodach, ktorych jeszcze nie ma a sa w naszych planach. Bylibysmy dla niej zbawieniem i pomoca jednoczesnie, gdybysmy dali jej staly akces i zaproszenie do korzystania z naszego 'backyard'.
Ale ja na sama mysl o takich ukladach robie sie zielona, poniewaz to nie mialo tak byc, mimo ze bardzo mi zalezy zeby nasze uklady byly bardzo dobre.
I teraz co sie stalo wczoraj.
Zmeczona po rybach krzatalam sie przy domu i widze Sasiadke, przywitalam ja z szerokim usmiechem. A ona sie mnie pyta, czy cos sie stalo, bo bylam ostatnio taka jakas inna i juz nie pamietam, ale zadala mi konkretne pytanie w temacie o ktorym i tak chcialam z nia porozmawiac. Na poczatku wzbranialam sie mowiac ze nic sie nie stalo, a ze mnie mocno naciskala upewniwszy sie, czy naprawde chce o tym rozmawiac powiedzialam jej wszystko. Powiedzialam jej, ze jestem osoba potrzebujaca poczucia prywatnosci i ze ona nie ma prawa i chyba nawet nie chce mi tego odbierac. Zapewnialam ja ze ja bardzo lubie i ze to wcale nie chodzi o nia tylko o mnie. Cos tam zaczala wspominac o granicy miedzy naszymi gruntami i przez pare sekund poczulam sie jak Kargul z tym drugim, co mnie na chwile naprawde wkurzylo. Fakt, ona ma drzewko bzu ktore jest przy moim domu, ale to jest duzo wyzej wspomnianego miejsca (sunroom). Zaczela plakac, a ja nie wiedzialam co mam zrobic. No przeciez nie moze byc tak, ze ona nie rozumie moich praw i tego ze naprawde mi na tym zalezy. Wiec zaczelo mi sie robic strasznie glupio zwlaszcza ze ona stracila ostatnio psa i w ogole musi byc w jakiejs dodatkowej jeszcze depresji.
Nie wiem czy ktos to doczytal do konca, ale chcialabym zebyscie wiedzialy ze ta rozmowa i to przez zaskoczenie, nie nalezala dla mnie do najlawiejszych. To ze mam problemy z asertywnoscia to juz kiedys napisalam i tutaj byla duza dla mnie proba. Wiec powinnam byla zgadzac sie na powolna ale sukcesywna inwazje Sasiadki dla dobra naszej znajomosci? Czy postapilam dobrze mowiac jej szczerze o swoich potrzebach i oczekiwaniach?
Po calej tej emocjonalnie naladowanej sytuacji zaprosilam ja na herbate co bysmy razem wypily, ale odmowila. Nie spodziewalam sie takiej reakcji z jej strony, ale i ona chyba nie spodziwala sie mojej. Za chwile zadzwonilam do niej i powiedzialam zeby wziela ze soba te swoje papierochy i zeby przyszla na chwile posiedziec z nami. Umowilysmy sie w 'sunroom' oczywiscie. Wiec przyszla, pokopcila, pogadalismy tak jak zawsze we trojke, posmialismy sie i poszla zegnajac sie slowami "... my friends".
Czy jestem zlym czlowiekiem ze chce czegos wylacznie dla siebie nie zwazajac na innych? Pomyslalam sobie jednak, ze jakkolwiek to wyglada, tak jest. A ze ona moglaby mi zrobic na zlosc, bo oczywiscie moglaby, to juz inna rzecz. Zobacze co bedzie dalej. Jak Wy byscie postapily w mojej sytuacji? Dodam jeszcze tylko, ze na jej niekorzysc dziala fakt, ze jest totalna plotkara i naprawde moge sobie wyobrazic ze to co jej powiem, badz co zobaczy, napewno zostaje przekazane dalej.
-
wiec po pierwsze niemartw sie.. chodzby ja przeczyta;am bardzo dokladnie i dotarlam dokonca bez wiekszych problemow.. zgaduje ze to wlasnie ta sasiadka co osttanio byla u Ciebie na obiadku co ciagle cos bylo nie tak.. a jak jadla jakas koncowa zupe czy cos to zostawila wiecej zeby miec miejsce na INNE rzeczy.. hehe.. no wtedy to bylo smieszne..
a teraz..
kurde ciezka sprawa.. ale ja Ci powiem ze zrobilas to najpiekniej jak to bylo mozliwe.. naprawde.. czytlam i czytlam i nie mam pojecia czy ktos mogl to zrobic lepiej.. ja Ci powiem ze ja bym pewnie spartolila sprawe ale powaznie..m oim zdaniem pieknie zrobilas.. bo powiedzialas jej o prywatnosci i jasno zadeklarowalas swoje potrzeby.. a potem.. wyciagnelas reke.. i to 2 razy.. ale po koleji:
sluchaj.. na pocztaku bylby sunroom.. a potem salon, potem kuchnia.. a potem.. w koncu wparowalaby dokladnie posrodku waszego bzykanka do sypialni..
2) kazda z nas chce miec troche czasu,w ktorym bedzie prawdziwym potworem, w obdartym rozciagnietym podkoszulku w dresie.. kazdy chce moc sie podrapac po tulku i miec mozliwosc puszczenia bąka jak mu przyjdzie ochota.. i nie oszukujmys ie..jak nie teraz.. pewnego dnia doszlo by do jescze wiekszego spiecia.. ktore moglo by sie skonczyc jescze gorzej.. bo.. anise.. nie oszukujmy sie.. bylo by gorzej.. a w Tobie by sie to kotlowalo i zbieralo.. i w koncu juz nawet nie moglabys powiedziecz ze ja lubisz.. byla by juz tylko niechcianym intruzem.. wiec tak naprawde podartowalas sytuacje.. im szybciej sie problemem czlowiek zajmie tym mniej ma czasu by urosnac..
rozumiem ze masz dola.. nikt nie lubi jak inni przez niego placza.. no i te granice.. ale powaznie.. ja ci powiem.. ze jestem bardzo dumna.. i troche zazdrosna.. bo ja bym tak pewnie nie potrafila.. zwlaszcza jak zaprosilas ja na kawe a ona powiedziala "nie". To bylo oczywiste ze tak powie.. bo kazdy po takim pstryczku mialby focha.. ale jestes wspaniala ze zadzonilas potem jescze raz.. a ona jest porzadna kobieta bo przemyslala sprawe na spokojnie.. i przyszla.. moze cos wreszcie dotarlo.. ja mysle ze teraz juz bedzie lepiej.. lepiej miec spiecie za soba.. i pomalu wracac do normalnosci i spokoju.. niz pomalu tracic zmysly i pielegnowac w sobie ukryta nienawisc..
zrobilas bardzo dobrze anise
-
Dzieki Maroxia za odzew. Prawde powiedziawszy, odchorowalam ta cala sytuacje, poniewaz taka ze mnie wrazliwa jest istota i tyle. Obudzilam sie o 3 rano i juz do 5 w ogole nie moglam zasnac i tylko myslalam i myslalam.
Za duzo mam jednak do stracenia i naprawde jestem zaskoczona jak bardzo trafnie okreslilas scenariusz pozniejszych wydarzen jezeli do naszej rozmowy z Sasiadka w ogole by nie doszlo. Niestety ja nie jestem z tych co to by mogli byc jednym z bohaterow serialu "Friends". No taka juz jestem i nic na to nie poradze i chyba mam takie prawo (nigdy nie ogladalam tego serialu tak naprawde, ale wydaje mi sie ze ci ludzie siedzieli sobie non stop na glowach).
Ona musi zrozumiec, ze kolegujemy sie, ale to nie znaczy ze oddaje jej cos na czym mi bardzo zalezy. Ona chyba na to liczyla, poniewaz jeszcze zeszlego lata takich sytuacji w ogole nie bylo. Po prostu ona zawsze musi miec ludzi do pomocy, ludzi ktorym placi za pomoc i tez tych ktorych musi wykorzystac do swoich celow. Ona ma naprawde przytulnie z tylu domu, gdzie moglaby zrobic sobie gniazdeczko i stamtad patrzec na swoje wloscie. Na jej miejscu wybudowalabym sobie patio i pomost wychodzacy w ta cala zielonosc.
No teraz to juz kwiaty z drzewka co to jest na tylach domu. U Ciebie Maroxia to tam tez chyba juz wszystko kwitnie.
-
jak dla mnie zrobiłaś to pięknie, grtuluję wybrnięcia z sytuacji. Bardzo mądrze, nie martw się, wszystko będzie dobrze. A nad asertywnością zawsze można pracowac, więc się nie przejmuj na zapas
głowa do góry!
-
Anise, uwazam, ze swietnie, ze sie wzielas i jej powiedzialas, moze nawet lepiej, ze z zaskoczenia? Tak bys sie trula nie wiadomo ile dni, przygotowujac sie na rozmowe, ukladajac sobie wszystko w glowie, a potem i tak poszloby nie po scenariuszu, bo tak zawsze jest.
Staralas sie to przekazac delikatnie, ale tez postawilas jasno granice. Nie odrzucilas jej, zaprosilas ja na wieczorne ploty, ale tez wyznaczylas teren, ktory jest Twoj.
Wiesz, sa takie typy ludzi, ktorzy by na glowe weszli z butami do sypialni itd., bo jak juz z kims sa w dobrych stosunkach, to na maksa. Ja mam taka kuzynke, ktora bardzo lubie, bo ona towarzyska osoba jest, ale wiesz jak czas z nia wyglada tak, ze idzie sie na zakupy razem, potem na kawke, a po kawce ona mowi, ze moze wieczorem grill u nich lub u nas, to to juz jak dla mnie za duzo dobrego nawet z najlepszym przyjacielem.
Po to macie wlasna chalupke i tyle inwestujecie w ogrod i cale otoczenie, zeby miec swoj wlasny azyl. To jest to, co mnie w posiadaniu domu najbardziej pociaga - ze stwarzasz sobie swoje wlasne, prywatne gniazdo, gdzie masz pelne prawo robic, co Ci sie podoba.
My mamy mnostwo takich swoich przyzwyczajen, jak np. takie, ze w niedzielne poranki uwielbiamy snuc sie pol dnia pol nago, albo wrecz nago, lezec w lozku z laptopami, popijac kawke i tak po prostu byc. A w takich intymnych sytuacjach nie ma miejsca na sasiadow czy kogokolwiek innego.
Tak wiec kochana, rozumiem, ze moze Cie to dreczyc (dzizzz, sama tak mam, ze moge w nocy nie spac, bo ktos cos...), ale wybrnelas z sytuacji najlepiej jak sie dalo
No i tak juz na koniec gratuluje kolejnego spadku wagi Idziesz jak burza ostatnio
-
Ufff... Ziutus czyli ze mnie zupelnie zrozumialas, ciesze sie bardzo i czuje sie po Waszych Dziewczyny wypowiedziach duzo lepiej. To nie jest tak ze ja Sasiadki u siebie juz nie chce, to nie o to chodzi. Wydaje mi sie, ze przekazalam jej jak najbardziej delikatnie i jasno co mna powoduje ze prosze ja, zeby mi pod okna nie podchodzila i wpraszala sie bez zapowiedzi. Wiem, zyjemy wszyscy dosyc blisko siebie, bo nie jest to jakas fajna wiocha tylko srodek 'suburb', ale przy odrobinie ogolnej dobrej woli mozna sobie naprawde swietnie wszystko ulozyc miedzy sasiadami. Ja po jednej stronie mam beznadziejnych sasiadow i to tak blisko ze glowa boli, dlatego stawiam drewniany plot i wole na dechy patrzec niz na nich. Z drugiej strony jest Sasiadka i jej chaszcze co jest naprawde swietne i chcialam zebysmy jej jakos pomogli zapraszajac i generalnie spedzajac z nia czas co jakis czas. Tylko wlasnie, jak zaczelysmy byc w blizszej komitywie to sie okazalo, ze ona mnie okresla juz jako dobra kolezanke, a co za tym poszlo to juz wiecie.
No dobra, juz nie przynudzam bo ja bym mogla tak pisac i pisac bez konca.
Ziutka, nie wiem czy ide jak burza, ale wiesz ze kazdy spadek wagi bardzo cieszy.
Dzieki za gratulacje
Moje dzisiejsze zarelko:
11:00 - Kefir, kalafior + parmezan
14:00 - Gruszka, oliwki
18:00 - Zupa miso z tofu i kielkami, pstrag z pieca, cukinia + cebula + pieczarki + brokul smazony na oliwie z przyprawami
-
Anise - tak na dobrą sprawę dobrze wyszło jak wyszło z tą twoją sąsiadką, i mam nadzieję, że sąsiadka zrozumie twoją potrzebę intymności (którą uważam zresztą za rzecz całkiem naturalną i słuszną ), chociaż podejrzewam, że ciężko będzie... Odnoszę wrażenie, że ta twoja sąsiadka musi być bardzo samotną i zagubioną osobą, ale z drugiej strony jednak umiejącą sprytnie wykorzystać dobre chęci innych...
Co do drzew - przycina się je wczesną wiosną lub późną jesienią, co ma z tego prostego względu sens, że w tych porach roku jeszcze bądź już drzewa nie puszczają soki, więc też najmniej ucierpią. Teraz zaś wydaje mi się już za późno na przycinanie, ale może poszukaj jakieś dokładniejsze info na temat w internecie, bo ja specjalistką nie jestem, tylko hobbystką... Kiedys nawet tak wielką, że chciałam pójść do liceum ogrodniczego (bądź bardziej rolnego), rodzice siłą prawie mi to wybijali z głowy... Ale zamiłowanie do roślinek pozostało, hehe... Mam to po Tacie... Teraz nawet na moim małym patio mam mały ogródek...
Buziaki dla ciebie, a ja idę w poziom,
Moni
-
Przeczytałam wszystko o twojej sąsiadce i zgadzam się z tym, co napisała Ziutka. Nie mozna dać sobie włazić na głowę. Chyba każdy ma jakiś swój mały świat intymny. Jak obca osoba może Ci tak włazić... My mamy poddasze, a dziadkowie mieszkają na dole - mamy wspólną kuchnię ( znaczy mam kuchenkę na górze, ale prawie nie korzystam) i nie siedzimy u dziadków, ani oni u nas bez zaproszenia, czy ustalenia, ze coś robimy razem. Inaczej - żegnaj intymności....
Ale ty strasznie mało jesz... co to za posiłek gruszka i oliwki??? Gratuluję spadeczku, zawsze to coś i kierunek na wadzie własciwy
-
Witaj!
Anise, ja też przeczytałam tę opowieść o sąsiadce. Każdy z nas ma swoje granice intymności po prostu. I choćby się bardzo chciało być aniołem, to naruszenie tych granic doprowadza do szału... Tak więc postawienie ich jasno i wyraźnie to najlepsze, co można zrobić.
Ja tak na przykład mam z dotykaniem. Ogólnie bardzo lubię przytulanie, trzymanie za rękę etc. (mówię teraz o takich przyjacielskich sytuacjach), ale miewam dni, kiedy nie chcę, żeby mnie ktoś dotykał (poza Mężem) i wkurza mnie strasznie, zwłaszcza jak moja Przyjaciólka się z tego podśmiewa... Choćbym się starała zachować zimną krew, prędzej czy później wybuchnę. Asertywność lepsza!
Trzymaj się dzielnie
-
Witaj koleżaneczko, ale miałas przygodę nie ma co... No widzę że dziewczyny świetnie Ci odpowiedziały a ja podłączam sie pod nie z moim tak i poparciem... Ciekawe, że Twoja sąsiadka od razu wyskoczyła z płaczem, hmm, pewnie nieświadomie, pewnie ja dotknęło i poczuła się odrzucona no i taki pstryczek zawsze boli, ale tak od razu płakac przy kimś, no to się nazywa szantaż emocjonalny, na który ty świetnie odpowiedziałas nie śpiąc w nocy, ugodziło w Ciebie i Twoją wrażliwość i dobre serducho ,,, Tak to już jest, ale poboli, poboli i przestanie a po burzy z piorunami to jakieś takie powietrze świeże i naładowane ozonem i słońce inaczej świeci i tak samo jest z relacjami,,, takie konflikty wyjaśniają, oczyszczają i pogłebiają nasze relacje z innymi,... I wzmacniają nas samych
Gratuluję spadku wagi i walczymy dalej... Bądź dzielna i nie dawaj się złym myślom,,,
A jak tam Twoje ćwiczonka coś dawno nie widziałam słoneczka ??
Pozdrawiam AgaB
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki