-
ja prawie cale wakacje spedzam w domu ale jakos daje sobie rade !! zreszta nie mam innego wyjscia !
milego weekendu
-
hmmm...
jakby to powiedzieć...
KLęSKA
No w domu nigdy nie szło mi idalnie,ale wczoraj dałam kurna czadu
domowej roboty gofr [z bitą śmietaną i owocami]
kromka chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym
kawałek ciasta domowej roboty
i na dobicie -kostka czekolady
...jedyny plus wczorajszego dnia, to to,ze nie dałam sie namówić na lody kręcone i kebaba nad morzem, no i że na parapetówie u brata nie wypiłam ani kropelki alkoholu,a zjadłam tylko gryza rybki.
Ale gdybym podliczyla kalorie, pewnie dobiłabym do 3000......
ku*wa
Jestem zła na siebie, bo jutro muszę zaczynac od nowa.
KOLEJNY RAZ
...Czy kiedys nie bedzie tego "jutra"???...
Muszę odnaleźć w sobie siły do walki.
Nie jest to łatwe,bo obecnie zjadłabym konia z kopytami [jestem przed okresem] i ciągle się pilnuję. 1000 razy dziennie musze przypominac sobie,że jestem na diecie.
Znów więc musze wstać i dzielnie walczyć. Tylko,że za każdym razem mi ciężej...
Nie poddam się jednak...
-
Anulka, kazdy ma swoje przeszkody sukces jak z nich wyjdziemy i bedziemy sie trzymac swoich celow jestes juz w Szczecinie wiec powinno byc łatwiej chya co nie?
chcesz schudnac a my wierzymy ze sie uda, fajna z ciebie dziolszka musi sie udac!
no chyba sie skusisz na taka sylwetke
Nastepne lato bedzie nasze wiec opamietajmy sie i kopyta swoje zadzieramy i ruszamy dupsko w ruch
Po za tym fajnie jest na diecie co?
Wierzmy w siebie bo to klucz do sukcesu
Buzka syciu:*
-
My to sie razem dobralysmy !!! ja tez dzisiaj mialam jedzeniowego dolo ;( i tez powraca temat "jutra" i zgadzam sie z Toba ze za kazdym razem jest coraz trudniej ...:/ ale z drugiej strony przeciez nie mamy zadnej alternatywy...a nie chcemy byc takie jak jestesmy !! wiec od jutra znowu walczymy !!
-
Życze miłego, małapracowitego poniedziałku Oj Sycia no wczoraj to nieźle zaszalałaś ale nie martw się ja też się najadłam wafelków i czekolady
No cóż od dziś wracam na "grzeczne" dietkowanie
Buzka
-
Cześć syciu moja kochana!! Echhh, nawalanie to moja specjalność, nie mart sie, jak ja nawalam, to jeszcze gorzej ale trza sie brac za siebie, ojjj, tzra ja póki co bede myślała o utrzymaniu wagi, bo zbliża sie moja poprawka, to teraz mój priorytet, ale potem biore sie mocno w ryzy, cwiczę i dietkuję ladnie no i musimy znów biegać
-
Hej!
Mam nadzieję, że od dziś to już solidnie walczysz??
Kazdy z odchudzających zna słowo "od jutra", inaczej chyba nikt nie miałby problemów z kilogramami
nie można się poddawać mimo wpadek!
trzymaj się
-
I jak SYciaku mam nadzieje ze dzisiaj juz humorek lepszy i bierzemy sie do pracy nad soba po raz n-ty no ale coz musimy pamietac ze mimo wszystko i tak juz duzo osiagnelysmy juz nie mowiac o tym jak zmienila sie nasza swiadomosc zdrowego zycia i odzywiania przede wszystkim
milego dnia :*
-
Amalinka, czy ja wiem,czy na diecie jest fajnie!? Hehehe, jak potrafię zabić za jakąkolwiek słodkość,to mi się nie podoba, ale gdy widze efekty to-owszem! Wtedy uwazam,zę dieta jest super!!! A na takie ciało ,pewnie ,ze się skuszę. Będę o nie walczyć.
fatti, :] nawaliłyśmy,ale wstajemy i bierzemy się do roboty! Choćby 100000 raz. Masz racje i tak dużo już osiągnęłyśmy, nie mozemy tego zaprzepaścić, tylko wlaczyć o jeszcze więcej
ceti, widzę, też zgrzeszyłaś:] Ale dziś musimy być już grzeczne
Meeeg, w końcu jestes ja już nie pamietam, kiedy biegałam po raz ostatni Ostatnio nawet P. spytał, dlaczego tak szybko się poddaję :/ Ja daję z siebie albo wszystko,albo nic.. Tylko,ze to NIC, to jest BIG NIC:/ Ale wstaję,po raz kolejny.
Oby ostatni...
cing , pewnie,ze dziś już jestem grzeczna. Wkurza mnie to,że nawaliłam, i znów musze zaczynać od nowa,ale innej opcji nie mam. Chcę schudnąć.
Cóż.
Wstaje po raz kolejny.
Wyznaczyłam sobie cel.
Nie wiem,czy Wam mówiłam,jak pięknie zmobilizowałam się rok temu do odchudzania:
Otóż dopiero zaczynałam wtedy "kręcić"z Pawłem, to były nasze pierwsze miesiace razem ,ale przyszły wakacje, ja musiałam wrócić do domu, on do siebie ,poza tym,skończył wtedy studia i nie wiadomo było,czy w ogóle wróci do Szczecina i w efekcie sami nie wiedzieliśmy co zrobić,czy dac sobie spokój,czy walczyć "o nas". Ale na początku lipca zaprosił mnie na wesele swojej kuzynki,które miało miejsce pod koniec sierpnia.
I wtedy się zawzięłam.
Pracowałam 12 godzin ,ale gdy wracałam do domu ok 21:00, brałam za hantle i ćwiczyłam, potem były brzuszki i ćwiczenia na nogi. I tak codziennie.
Poszło mi naprawdę świetnie.
A najbardziej motywował mnie mój "kalendarzyk", na którym odliczałam dni do wesela. W pracy,na szafce zrobiłam sobie taki wlasnie kalendarz i codziennie rano skreślałam jedną kratkę. Widziałam,jak dni mi uciekają i codziennie starałam się nie nawalić.
I dałam radę.
Gdy w końcu zobaczyliśmy się po ok 2 miesiącach,Paweł od razu zauważył różnicę
Dlatego teraz też wyznaczyłam sobie cel.
Narodziny mojego chrześniaka. 15 listopada.
Mam 80 dni,by coś ze sobą zrobić. Dni odliczam na telefonie, mam wyświetloną notatkę ,żebym cały czas widziała codziennie mniejszą liczbę,którą zmieniam zaraz po przebudzeniu.
I ma się udać
-
taaak , takie okazje, imprezy itd to świetna mobilizacja, mam nadzieję, że teraz Ci się poszczęści i wytrwasz
80dni to kupa czasu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! do booooooooooju
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki