tdk, dolinko
Zazdroszczę Wam tych gubionych kilogramów- u mnie to wszystko idzie bardzo powoli- dwa kroki do przodu, jeden do tyłu. Wczoraj wieczorem przypięłam się do koszyczka brzoskwiń. Po co mi to było?
Ale ciągle staram się być w ruchu- codziennie spacery, nawet późnym wieczorem. W domu nie mam słodyczy. Wczoraj zrobiłam sensowne duże zakupy- sery, jogurty, chuda wędlina, warzywa i te nieszczęsne brziskwinie. Nie tracę nadziei, że i mnie uda się cofnąć suwaczek.