-
Wróciłam po 3 dniach rozpusty. Słodycze, pizza, cola, fastoody... Och.
Całkiem pysznie, ale mam dość i najlepszym przykładem dzisiejszy dzień:
śniadanie: duża kroma chleba z ziarnami z szynką i warzywami, kawa z mlekiem i cukrem (300kcal)
II śniadanie: activia (160kcal)
obiad: sałatka z tuńczykiem (200kcal), 3 paluchy drożdżowe (300kcal)
podwieczorek: kawa z mlekiem i cukrem (80kcal), big milk (90kcal)
kolacja: truskawki 250g (80kcal), czereśnie (200g)
= 1300kcal
Jak tylko odbieram wypłatę zabieram się za niskowęglową, czyli od jutra lub pojutrza.
Felicja - ja też mam pewne przejścia z hormonami, tzn do trzech razy sztuka się u mnie sprawdza
Miałam depresję na yasmin i yasminelle - też się o mało nie rozstaliśmy z moim facetem. Koszmar, ale lekarka przypisała mi harmonet i odpukać - jest w porządku. Jedyne na co narzekam to zaparcia na początku opakowania
Nie wiem z czego to wynika... Ale jak porównać to do płaczów i paranoji po yasmin to i tak jest SUPER 
Co do jesienno-zimowej deprechy to słyszałam o dziurawcu i tych lampach - nawet nie są takie drogie. Ratowałam się trochę solarium, ale efekt dość krótkotrwały
Na tą zimę muszę zaplanować coś wcześniej, myślałam o tych lampach. W Skandynawii każdy ma je w domu, siedzi się godzinkę dziennie w ich świetle i deprechy jak nożem uciął. U nas są za około sto-kilkadziesiąt - dwieście złotych. Myślę że wybulę, bo nie mam zamiaru znowu tyć tej zimy!!!
Na diecie od zawsze
na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]

-
wiesz co? podziwiam Cię! ja po 3 dniach rozpusty nie wróciłabym do diety, za bardzo by mi się ta rozpusta spodobała...
-
A ja hormony zastąpiłam gumkami. I też jest super.
Hormony były bez sensu totalnie, bo mi się nawet nie chciało korzystać.
Co do rozpusty: właśnie zjadłam miseczkę wczorajszego risotto, a w pracy oprócz dwóch kaw... colę light. Bosz, ale mi smakowała
A potem byłam w kinie i wtrąbiłam paczkę paluszków. Teraz mnie suszy jak nie wiem...
-
Wiesz co no ja też mam libido nawet nie szczątkowe. ZEROWE. Tylko że poza antykoncepcją hormony stabilizują mój porypany cykl.
Chętnie bym się ich pozbyła.
A tak wogóle to wszystko do dupy.
Zjadłam kanpkę wielką jak transatlantyk.
Dół jak Rów Mariański, muszę zaatakować sadło radykalnie, bo się stoczę.
Na diecie od zawsze
na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]

-
hej Pris 
wiec jednak Twoja ulubiona nisko weglanowa znow zakroluje? 
ja jem same warzywa i owoce i nie jest zle
-
Wiem, że nie aprobujecie tej niskowęglowej, ale muszę się wziąć w karby, zaczęłam nie wiedzieć kiedy się rozpuszczać - tu lodzik (tylko 90kcal!), a skończyło się ostatnio pożeraniem wieczorami kanapek i innych takich...
Nie tyję, bo bilans wychodzi mi z tym podżeraniem wieczornym na poziomie 1800-2000kcal. Tak więc mogę jeść jeśli nie chcę schudnąć, a jestem ledwo co na półmetku!
Zrobiłam dziś zakupy: chude serki wiejskie, chude parówki drobiowe, mleko 0%, ryby, warzywa, jajka, szpinak, itd. Jutro startuję.
Dziś pożarte:
śniadanie: standard (350kcal)
II śniadanie: kawa z mlekiem i cukrem (80kcal)
obiad: bulion z warzywami (100kcal), sałatka z kurczakiem z dressingiem (350kcal)
podwieczorek: activia (160kcal)
= ~1050kcal.
Zaraz dobiję czereśniami (100kcal) i truskawkami (100kcal). Bombowo.
Tyle że idę też na spotkanko więc będzie wino i kalorie się znów idą je*ać wieczorową porą
Na diecie od zawsze
na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]

-
jeśli niskowęglowa ma Ci pomóc to czemu nie. najważniejsze żeby dieta Ci odpowiadała. Życzę udanego startu jutro a dzisiaj świetnej zabawy
-
witaj panno niskowęglowa
ja tylko z krótką notka wpadam, bo nie mam czasu ani sił pisać, aż się dziwię,że jeszcze zyję
tylko się pochwalę, że dzisiaj stała się rzecz niemożliwa, bo znalazłam w tym swoim sklepie stanik...nie pytaj, jaki i za ile. tzn. sama napiszę. freyę, nie pamiętam, jaki model, eh...niemożliwe...80 FF
-
i jak tam pris, na niskowęglowej?
Bosz, ja bym chyba nie dała rady... Uwielbiam pieczywo. W każdej ilości.
-
Pomoże mi, wziąć się w karby na pewno
Poza tym liczenie kalorii i głód wieczorem (jeśli się np. obiad zjadło za duży) troszkę mnie zmęczyły. Teraz nic nie liczę i jem do syta. Czyli odwrócenie zasad niskokalorycznej, z jednym zastrzeżeniem węglowodanowym 
Dziś łatwizna, oby zawsze było tak łatwo i pięknie jak pierwszego dnia
śniadanie: serek wiejski 3% z rzodkiewką, pomidorem i ogórkiem; parówka z indyka, kawa z mlekiem 0% (bez cukru też smakuje, choć GORZEJ
)
II śniadanie: jogurt naturalny bez cukru,
obiad: zupa z soczewicy, mała porcja sałatki greckiej
podwieczorek: trochę makreli wędzonej z ogórkiem kiszonym
kolacja: warzywa z patelni (mieszkanka orientalna - bez ziemniaków, marchwi, kukurydzy,itd - węgle!) z piersią kurczaka.
woda, czerwona herbata.
Już czuję lekkie "wsiąknięcie" policzków. To jest w sumie prosta dieta. Na drugi dzień nie ma się ochoty na chleb, cukier, ziemniaki, nic. Człowiek się najada malutką porcją, bo bez węglowodanów tak dobrze nie wchodzi
Najgorsze jest osłabienie trzeciego-czwartego dnia, ale to szybko mija. Organizm się przestawia na tryb bez-cukrowy, ketoza, także nie jest to zbyt fajne. Najbardziej się boję weekendu bez alkoholu
Ogólnie: wiem, że to nie jest super-zdrowe, ani mądre; ale: to tylko 10-14dni. Schudnę te uporczywe kilogramy do siedemdziesiątki, co mnie zmotywuje i kopnie w dupę. Bo z tym ostatnio u mnie najgorzej, 1200kcal stało się fikcją i obżeraniem wieczornym
Także wychodzę na prostą, do końca czerwca chcę ważyć 70kg, BEZ GADANIA!
Na diecie od zawsze
na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]

Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki