Vienne kochana moja. Wojtek to mój były. jest zajęty. niestety.
muszę Wam powiedzieć, że bardzo dobrze się bawiłam. Wojtek stanąl na wysokości zadania a nawet wyżej i obydwoje świetnie sie bawiliśmy. tanczylismy, tanczylismy i tanczylismy... muzyka pozostawiala wiele do zyczenia ale mimo to jakos mozna sie bylo przyzwyczaic. poza tym bylo duzo jedzenia i nie oparlam sie pokusie slodkosci. ale wiedzialam, ze bede jesc... porozmawialam z roznymi ludzmi, zobaczylam moich nauczycieli, jak tancze. niektorzy strasznie smiesznie. nie wiem co zrobie jutro na angielskim. jak sobie przypomne jak anglistka tanczy... hahaha a dyrekcja... no kurcze. wlascicielem tego miejsca, gdzie mielismy studniowke jest znajomy moich rodzicow, wiec calkiem przyjemnie bylo. tanczylam z nim nawet. jego jedyny taniec. no ja mam chody!
a dzisiaj po prostu padam ze zmeczenia. wskakuje wczesnie do lozka, bo jutro nie ma zmiluj i do szkoly. polozylam sie spac kolo 6. nogi mnie tak bola, ze az sie nie chce wierzyc. nawet tata mi zrobil masaz stop:D
wszyscy mi mowili, ze slicznie wygladam:D to bylo mile. i naprawde dobrze sie czulam.
i musze Wam powiedziec ze na poczatku wcale jesc mi sie nie chcialo. jak podali zupe a potem ziemniaki z miesem to myslalam, ze sie zwymiotuje, bo pomyslalam jakie to ciezkie... i nie zjadlam duzo. glownie to jadlam owoce. no i potem troche ciasta.
i polonez nawet nam wyszedl:D
bylo super w skrocie mowiac:D:D
a waga dzisiaj pokazała rowne 73 kg. wiec nieźle;D
boje sie tylko jutrzejszego wazenia, bo dzisiaj mialam syndrom dnia następnego jak to nazywam. zawsze po imprezie strasznie mi sie chce jesc nastepnego dnia... i dzisiaj duzo razowego makaronu, troche szparagow, barszczu, platki, jogurt, jablka... w sumie nie tak bardzo źle, ale moglam tego makaronu nie jeść:/ glupia Jula!
do wieczora cos lekkiego albo nic.
i chcialam sobie kupic zelki dzis w sklepie ale stwierdzilam, ze jednak nie mam az takiej ochoty, zeby po nich potem tyc...
pije duzo wody i kawy...
buziaki!
Zakładki