Myślę,że wyjazd pozwoli Ci zyskać dystans myślę,że w Twoim prezypadku sama wiedza nt zdrowego odżywiania zaprocentuje
Pozdrawiam
***
Grażyna
Myślę,że wyjazd pozwoli Ci zyskać dystans myślę,że w Twoim prezypadku sama wiedza nt zdrowego odżywiania zaprocentuje
Pozdrawiam
***
Grażyna
Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Przesyłam ekspresowe pozdrowienia
cześć.
jem dużo. bardzo.
potrzebne mi jakieś ograniczenia na ten tydzień. wiem, że ciągle pisze i postanawiam co innego, ale jednak nie chce tyć. nie wiem ile ważę, ale nie idę ku dobremu.
ograniczam wszelkie słodycze i węgle...
a dziś po pracy, byłam taka zmęczona, że po prostu padłam jak mucha i przespałam parę godzin. za chwilę biorę zimny prysznic i znowu ide do łozka... [niedziele w pracy to okropny pomysł!!]
cześć.
jem jako tako.
i to by było na razie tyle odnoście jedzenia.
chciałam się już wstępnie pożegnać przed moim wyjazdem, nie wiem czy znajde czas, żeby coś wiecej napisac. a w Anglii moge miec z tym problem...
tak więc do napisania za miesiąc...
No właśnie, ze mną jest dokładnie to samo. Nawet jeśli nie jestem głodna (choć fakt, często jestem) to mam ochotę coś zjeść. Cokolwiek. Zjem słodkie to za chwilę mam ochotę na ostre itp itd. Tragedia. A później wypchany żołądek a i tak mam na coś ochotę...mam problem natury psychicznej. non-stop mam ochotę jeść. jestem najedzona, nie czuję głodu, ale zjadłabym. i nie wiem jak z tym walczyć...
Ale musimy walczyć, żeby nie stracić tego, co osiągnęłyśmy!!! Bo obie mamy słomiany zapał. Ale nie chcemy jojo, prawda?
W Anglii uważaj na to co jesz, bo niestety tam się szybko tyje. Zwłaszcza jeśli ma się te problemy, ale nie tylko. Znam chude osoby, które tam sporo utyły
No i w Anglii można za darmo korzystać z internetu w bibliotekach. Poszukaj jakiejś biblioteki i napewno będzie taka możliwość I często jest tak, że są komputery do szybkiego użytku- na 20 minut, i takie do dłuższego. Tak więc liczymy na jakiś sygnał chociaż od czasu do czasu
Ja do Polski już wróciłam, ale nauka nadal. Wakacje oficjalnie zaczynam w piątek popołudniu.
Jeśli już nie pogadamy to życzę udanej wyprawy do Anglii i walki z samą sobą!!!
Buziaki!
Julcyku, wpadam na chwilkę życzyć Ci spokojnej podróży i wspaniałego wypoczynku - bo nawet jeśli miesiąc ten planujesz spędzić aktywnie, to niech Ci głowa odpocznie od kalorii, nauki, stresów, pracy i tym podobnych. Żałuję, że jestem tak daleko, miałyśmy okazję się spotkać
Kiedy wracasz do nas? Koniecznie odezwij się od brytonków i napisz nam, jak Ci jest. I wiesz co? Będę adwokatem diabła, ale bardzo bym chciała, żebyś i od odchudzania odpoczęła, a po prostu zdrowo pożyła, nie przytyła i wróciła napompowana dobrą energią na kolejne miesiące.
Oj, no tak. Zapomniałam Ci pogratulować zdanej matury - przepraszam! Choć dla tak mądrej osóbki ten egzamin był czystą formalnością (tak uważam), to i tak szerokie uśmiechy Ci się należą.
Nie doczytałam jakoś - Julcyku, jakie w końcu masz plany w temacie studiów?
Pozdrawiam słonecznie z upalnego Oslo, jutro wyruszamy w (zawsze) najzimniejsze miejsce w N. (tylko tu temp. spada do -50 zimą) - więc i teraz tam jest 13-16 w dzień, a w nocy - do 3 stopni Ale cóż poradzić, kochamy to miejsce dziką miłością
No, baw się świetnie, będę tęsknić za Twoimi postami, więc nie każ za długo czekać!
witajcie.
Fjordingu uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy, gdy zobaczyłam, że coś napisałas... co u Ciebie?
jutro idę na film "Hawaje Oslo" - pomyślę o Tobie w Oslo
wracam 26 sierpnia. no i myslę, że jednak będę się do Was odzywac... studia: mój wymarzony kierunek to lingwistyka stosowana na WSE [taka szkoła w Krakowie], wyniki rekrutacji dopiero w połowie sierpnia. i drugi kierunek też bardzo ciekawy to porównawcze studia cywilizacji na UJ-cie na wydziale filozoficznym. wyniki mam mieć w najbliższych dniach...
Jeni - dzięki za wszelkie rady i pomoc w szukaniu hostelu. na szczęscie obędzie się bez tego. mam spać u znajomego mojej siostry. jak już pisałam myslę, że bede się pojawiać raz na jakiś czas... co do planów odchudzaniowych w Anglii - mam zamiar nie objadać się, spróbować żyć normalnie i wypożyczyć rower... zobaczymy jak to będzie. poza tym jadę do miasta portowego, więc może i jakas ładna plaża się znajdzie?
dzisiaj do mnie do pracy przyszła dziewczyna, która była tak koszmarnie chuda!! przeraziłam się. pewne jest, że cierpi na anoreksje lub bulimię. przeraziłam się do czego może prowadzić odchudzanie... no ale my się odchudzamy rozsądnie i powoli [a niektórzy (JA) wcale nie chudną;P]
zaczynam się pakowac. troche posprzątałam pokój. jutro ostatnii dzień w pracy... musze sie rozliczyć z ubrań, które sobie wzięłam i z pensją do końca.
co jeszcze nie daje mi na razie spokojnie wyjechać? czekam niecierpliwie na 2 listy, jak jutro nie przyjdą to nie wiem co zrobie!! wrr.
no i jestjeszcze Ciacho. Ciacho jest przystojny, inteligentny, miły, ma poczucie humoru i jest kumplem mojego brata. nie wiem czy coś z tego wyjdzie, ale bardzo bym chciała. on byl teraz w śzwecji przez półtora miesiąca, a ja teraz wyjeżdzam. nie dane nam spędzić dużo czasu ze sobą;P jak go widzę to poziom adrenaliny rośnie!! naprawdę czuję, że mi się nogi trzesa i serce zaczyna mi bić szybciej... no nic. na razie musze sie chyba uzbroić w cierpliwość i nie naciskać za bardzo...
trzymajcie się laseczki.
Julcyku, temat diety pominę wielce wymownym milczeniem, bom w tygodniu cyklu, w którym mogę połknąć od razu pełną stodołę. Poprosiłam właśnie TŻa, że gdybym miała kretyńskie pomysły na czipsy, czekoladę, lody (poza jakimś małym), pizzę itepe, to żeby mnie nie słuchał pod żadnym pozorem, nawet jeśli będę walić rękami i nogami o ściany i podłogę Wczoraj w ramach imienin zaprosił mnie do absolutnie iddyllicznie położonej restauracji nad jeziorem, z równie iddyllicznym jedzeniem [ ]. Później mieliśmy się przejechać statkiem po Oslofjordzie, taka wieczorna 3-godz. wycieczka, ale nie zdążylibyśmy być 1,5 godz. przed wypłynięciem, a tak nam kazano - bo całe miasto z przyległościami w wodzie i nad wodą przebywać chce. Upał. Tu jest "tylko" od 22 do 26 stopni, więc narzekać nie będę.
Jestem za to bardzo aktywna - już sama konieczność biegania non-stop od piętra pierwszego do łazienki i pralki na poziomie piwnicznym kalorii trochę pozwala spalić. Poza tym w wolnej chwili chodzę z psem po lesie. Po powrocie z wywczasu mam ambitny plan. Zacznę od tego, że każę się wywieżć TŻowi przed pracą z psem do najbliższego miasteczka i wrócę stamtąd na piechotę. On mówi że to tylko 5 km, ale jadąc samochodem wydaje mi się to daleko jak na spacer. Okaże się. Jeśli przeżyję, wydłużę te spacery, jeśli roboty będzie mniej. Z domu TŻa są ścieżki w każdym kierunku, tak naprawdę rowerowo-spacerowe. Podejrzewam, że siatka tych połączeń sięga do samego Oslo i chyba wszystkie miasteczka są połączone. Niestety Norwegia ma to do siebie, że składa się z górków i pagórków , a ja o jeździe pod górę rowerem zapomnieć mogę - chyba mam słabe łydki, bo zawsze tak miałam. Disclaimer: jazda pod górę to jazda kiedy nie jest zupełnie płasko, co oznacza, że nikt poza mną pochyłości nie zauważa nawet, a ja nie daję rady.
Ciężko jest z warzywami - są albo parchate i bardzo drogie, albo do zniesienia i też bardzo drogie. Niektóre nie istnieją prawie - wyniuchałam 2 (dwa) pęczki rzodkiewek półzdechłych, obrzydliwie pokropkowanych, nieforemnych, wygniecionych, każdy pęczek po 6 obrzydlistw, każdy pęczek w przeliczeniu po 9,5 pln. Mój mieszkający w Szwajcarii brat złośliwie stwierdził wczoraj przez telefon, że Norwegii udaje się być jeszcze droższą od Szwajcarii, a o to trzeba się mocno postarać. Na zakupy jedzeniowe wydaje się tu prawdziwy majątek. Za to mają nową Colę light, która jest lepsza od tradycyjnej, pewnie i do nas wkrótce dojdzie. We wtorek byliśmy w Szwecji tuż za granicą (całe miasteczko zakupowe dla Norwegów) celem zakupienia kurczybiustu. Tu kilogram filetów kosztuje ok. 95 pln... tam 1/3. Wróciliśmy z 20 kg mrożonego kuroka, bo TŻ bardzo lubi, a dla mnie to codzienna podstawa diety.
A co do pracy i czasu, to pierwszej w tym tygodniu horrendalnie dużo, a drugiego - wcale, bo tydzień był mocno nabity. Cały wieczór się pakowałam na jutrzejszy wyjazd planując też rozsądne jedzenie i zabierając co trzeba z półek.
Ech, rozpisałam się, a czas spać i nie zanudzać.
Julcyku, jak pisałam wcześniej - KORZYSTAJ! (a Mr Kejk poczeka, zapewniam Cię, płeć męska czasami niekumata i nierozgarnięta bywa, ale nie odfruwa i zwykle nie zapomina o obiekcie swoich zainteresowań)
Julcyku
udanego wyjazdu Ci życzę ja w Anglii się zakochałam swego czasu i zamierzam tam wrócić na pól roku minimum
Pozdrawiam na nowy tydzień
***
Grażyna
Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
jestem w Warszawie. obce mieszkanie na wlasnosc. moge korzystac z internetu
w lodowce cincin, lody i jakies stare jedzenie. ble.
ogolnie mieszkanie wyglada jakby ktos nie mial czasu posprztac. istne pobojowisko. u mnie tez tak niestety w domu jest. nawet nie mialam czasu posicielic lozka. musialam skonczyc pakowanie, zrobic ponowne zakupy, wyprac i wysuszyc ostatnie rzeczy i takie tam...
mam nadzieje, ze jutro rowniez obedzie sie bez komplikacji...
do uslyszenia juz z Anglii
Zakładki