Wątek: Odchudzanie dłuższe niż dni kilka...

Koleżanko a Ty gdzie się podziewasz ?
Czy grzeszysz gdzieś cichutko w kąciku ( żeby żadna dietowiczka Cię nie dojrzała ) czy to zwykły brak czasu..................... ????? Obstawiam wersję drugą, bo przed weekendem byłaś pełna zapału i spokojna dietkowo......................
Odezwij się
Buziaczki

Aneczko, dietkowo-słoneczny pakuneczek leci do Ciebie
buziaki

Witam!

Zamieszczone przez asia0606

Koleżanko a Ty gdzie się podziewasz ?
Czy grzeszysz gdzieś cichutko w kąciku ( żeby żadna dietowiczka Cię nie dojrzała ) czy to zwykły brak czasu..................... ????? Obstawiam wersję drugą, bo przed weekendem byłaś pełna zapału i spokojna dietkowo......................

Niestety Asiu mylisz się.. wersja I to ta prawdziwa...
ja się chyba nadaję naprawdę do jakiegoś psychologa... w ciągu jednej chwli mój zapał przeradza się w obojętność i zaczyna mi być obojętne co jem.. i znów wpadłam w taki stan...
niestety w sobotę robiłam z Mamą faworki, długo się trzymałam ale jednak nie dałam rady i zjadłam kilka.. wkurzyłam się potwornie na siebie.. obiecałam sobie ze w niedzielę będę "grzeczna".. ale potem ją skisiłam 2 razy gorzej niz sobotę.. (znów faworki i kilka ciastek na podwieczorek...) a dziś to juz nawet nie wspominam jak się objadłam.. aż mi cięzko na brzuchu Dziś na topie było pieczywo w postaci ciepłych bułeczek, od samego rana coś przegryzałam... ale to był bardziej głod psychiczny.. W ten piękny sposób zaczęłam udział w akcji Grazynki

Ja chyba muszę przestać ściemniać ze chce być szczupła.. bo chcę, a jedzenie wygrywa.... bo zapał trwa max. tydzień, a najczęściej 2-3 dni..
jestem gruba i już... i wątpię by kiedykolwiek to sie zmieniło.
Bo zebym ja chociaż miała powód, by dietkę zawalic.. po prostu apetyt na faworki wygrał ze zdrowym rozsądkiem.. a potem się juz sypnęło...

nie ma doła, ale jest mi smutno, ze przegrywam z jedzeniem...... ze nie umiem tego poskromić..
nie poddaję się, ale i juz nie wierzę, ze kiedykolwiek będę szczupła....... żle mi z tą wagą, czuję się fatalnie z prawie metrem w pasie a jednak robię wszystko by mój brzuch rósł a nie malał....

Ruszę dziś pupę i poćwicze, choć w dni gdy tak się przejadam nie widzę sensu się ruszac - bo po co??? i tak na nic te ćwiczenia...... ale ruszę się i "roraty" odrobię...... co więcej - zeby tę beznadzieję z siebie wypędzić zrobię sobie kawusiowy peeling, dokładnie wykremuję ciałko i spróbuję się do siebie uśmiechnąć..
znów przestałam się lubic musze te negatywne emocje z siebie wyrzucić!!!

tak naprwadę to coraz więcej mam myśli, zeby stąd uciec.. zeby przestać tu pisać.. bo ja na to forum nie pasuję zły przykład daję.. udało mi się schudnąć 10 kg do ślubu 2 lata temu i to jest jedyny mój sukces.. potem jojo i ciągła hustawka w postaci + - kilka kg.. chore!!
Nie odejdę jednak.. bo tak naprawdę jak odejdę to chwila moment i będzie waga 90 kg, a potem moze 95....... a moze potem dobiję do trzycyfrowej!...
Mimo wszystko ja się ciągle nie poddaję..... w tej mojej ciągle beznadziejnej walce z kg nadal jestem.. próbuję.. będę próbować..... moze kiedyś mi się jeszcze uda schudnąć........ cuda się zdarzają...
tym zartobliwym akcentem zakańczam kolejną "spowiedź" z wpadki i z całego serducha dziękuję Wam, ze jesteście i tu zaglądacie do grubaska, który duzo mówi a mało robi... ze mimo wszystko jesteście...
Beatko, Asiu, Kornelko, Psotko, Grazynko, Justynko, Aniu-Najmaluszku, Izunia-Bella, Lunko, Kasiu-Danik, Halinko-Hii, Aniu-Tłustanko, naprawdę z całego serducha Wam dziękuję!!

pozdrawiam!!

A o mnie to się zapomniało co?!?!?!?!

hehe nie daj sie kochana!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
mnie tez dopadają te wstrętne nastroje, obojętność i wogóle, szkoda gadać!!!!
ale trzeba to przetrwać i tyle!!!!!!!!!!!!!!!
będę tu zaglądać, żebys mi sie przypadkiem nie załamywała!!!

buźki!!!!!!!!!!!!!!!

Autkobu - jak bym mogła zapomniec!! dawno Cię nie było, co tam u Ciebie??
postaram się nie załamywac... buziaczki i gorąco Cię pozdrawiam!!!

No, od razu mi się cieplej na serduszku zrobiło


u mnie leci, czasem zbyt wolno, czasem za szybko, prawie zawsze do przodu!!!!

zero załamywania się!!!!!!!!!!!!!!!!!!

tzn czasem można, bo nie ma życia bez dołków, lecz zaraz wyskawiać proszę

AIU MUSISZ WYTRENOWAĆ W GŁOWIE.
MUSISZ TY CHCIEĆ. DOPÓKI TY SAMA NIE DOJRZEJESZ DO DIETKOWANIA TO NIKT ZA CIEBIE TEGO NIE ZROBI.
MY MOŻEMY POCHWALIC, DAĆ KLAPSA , ALE TO TY DECYDUJESZ CO , KIEDY ZJESZ.
BUZIACZKI I DO BOJU.

Witajcie

z rana Was pozdrawiam gorąco!!
mój dołek dietkowy trwa, moze nie dołek, co ten smutek we mnie.. ale postaram się dobrze przezyc dzień!! wczoraj troszkę poćwiczyłam (24 min. stretch, abs, legs), a potem poszłam spac szybko. Mam nadzieję, ze dziś przetrwam ten dzień grzecznie!!
Tak dobrze mi było na SB...... ale tak łatwo z niej uciekłam. Będę się starała odzywiać zgodnie z zasadami SB, ale na I faze nie wracam, muszę jeszcze bardziej w głowie poprzestawiac i nastawić się bardzo. Moze w styczniu.. zobaczę..... na razie naucz się Aniu normalnie odzywiac hehe..

Autkobu - postaram się nie załamywac i isc do przodu!! buziaczki

Halinko - wiem, dokładnie wiem, ze problem to ja mam w psychice..... dokładnie sama muszę do tego dojrzec i być silną.. wypracować.. na razie jeszcze jedzenie ciągle jest nade mną
buziaczki, miłego II tygodnia plazowania!!!!! jestem z Toba bardzo!!

MIłEGO DNIA

Aniu
w założeniach akcji położyłam główny nacisk na ruch, więc wyrzuć z pamięci wczorajszy dzień i do boju nie dołuj się i nie generalizuj - nie jest dobrze, ale też nie jest źle, bo masz zlokalizowany problem, a to pierwszy krok,żeby cos z tym zrobić nie porywaj sie w tej chwili z motyka na Słońce, tylko małymi kroczkami - najpierw słodycze i białe pieczywo won, a na to miejsce przynajmniej 30 minut ruchu, ok?

Trzymam kciuki
***
Grażyna

OK Grazynko!!
jakie pieczywo, jakie słodycze??
postaram się.
dzieki.

a teraz zmykam juz do pracy!! miłego dnia!! odezwę się wieczorem!! pa