-
Hahaha Julcyk dobre
milej nocki
-
Cześć Ślicznotki
Twardo zliczam kalorie i nie potrafie zejść poniżej 1300 dziennie, obiadki jadam u rodziców wiec tam tkwi najwięsza bomba kaloryczna dnia, nawet jak zdejmę połowe porcji z talerza to i tak za mało hm musze nad tym popracować
Dziewczęta nie pracujcie tak dużo, a przynajmniej nie za dużo. Moja praca coraz bardziej zaczęła sie odbijać na moim zdrowiu-stres wykańcza. Musze sie wybrać do lekarza bo koło serduszka coś mnie pika, a okres mam przez to tak rozregulowany jak nigdy wcześniej nie pozwole sobie juz w pracy na taki młyn kosztem mojego zdrowia nigdy.
Moim strażnikiem jedzenia jest zapisywania wszystkiego co sie zjada w ciągu dnia, często zliczam kalorie na tej stronce ale czasem zwyczajnie na kartce, pod koniec dnia widze dopiero ile nabroiłam, z kasą też tak robie jak zapisuje ile wydaje to pod koniec miesiąca nawet coś oszczędze-polecam
Miłej nocy życze ide brzuszkować i odchamiać sie, a mamuśka z Niani nazywała sie panią X-straszna osóbka
Buziaczki
Nie martwcie sie co nas nie zabije to nas wzmocni byle do przodu z podniesioną główką i uśmiechem
-
życzę dobrej nocy
dziś niestety nagrzeszyłam prawie tak strasznie jak wczoraj jutro się poprawię!! obiecuję!
idę lulać i odpoczywać... przemyśleć moje priorytety jedzeniowe... i nie tylko...
kładę się spać szczęśliwa.... i Wam kochane Maluchy życzę duuużo szczęscia
-
Witam
Tak sobie czytam Twój poradnik (tydzień) i jest fajny. Jednak ja głównie przez pracę nie mogę osiągnąć (i tu paradoks) nawet tych 1200 kalorii. Czemu? Na śniadaniu nie oszczędzam - jem do syta, zazwyczaj kanapki. Potem jestem w pracy, gdzie zjadam jakieś owoce lub jogurt, serek, ale mam tylko jedną przerwę, więc nici z kilku posiłków w pracy. Po powrocie do domu mam dosyć skurczony żołądek i zjadam dość niewielki obiad. Około 18.00 znowu wcinam jakieś owoce. Od 20.00 do 21.30 codziennie (oprócz piątku i soboty) ćwiczę. Po ćwiczeniach po pierwsze jest za późno na jedzienie, więc oczywiście tylko pozostaje woda, której dużo spożywam w ciągu dnia. W ten sposób redukuję ilość kalorii (jak policzyłem wcześniej jedząc normalnie, czyli w moim przypadku obżerając się) z około 6.000 na 900-1.000 i w ten sposób...dieta skuteczna, ale po około 4 miesiącach zaczynam wracać do starej wagi. Tym razem mam zamiar po osiągnięciu odpowiedniej wagi zapisać się siłownię, może tak coś zmienię
Pozdrawiam i życzę wytrwałości - cel już blisko
-
O kurcze to jest odpowiedź do ostatniego postu na 1 stronie tego wątku, ale w sumie opisałem swój dzień
-
Cmok kochane maluchy!
Wybaczcie mi wczorajszą nieobecność - miałam szalony dzień w pracy. W ciągu godziny zmieniła się cała moja sytuacja zawodowa - awansowałam, dostałam podwyżkę i objęłam nowe obowiązki, którymi zawsze chciałam się zająć. Wiąże się z tą gigantyczną odpowiedzialnością, która teraz na mnie spoczywa - nio ale w końcu sama tego chciałam
Wczoraj wieczorem pozwoliłam sobie na mały planowany grzeszek - miaowicie zjadłam trochę czekolady. Przekroczyłam trochę limit kalorii, ale nie bardzo. Mój orgaznim czasem tak ma, że się czegos rozpaczliwie domaga - z doświadczenia wiem, że lepiej mu to dać. W przeciwnym razie głód odezwie się w najmniej oczekiwanym momencie - i rzucę się na coś tłustego i niezdrowego. A tak poprzestałam tylko na kilku kostkach czekolady. Ale za to potem sumiennie przez godzinę ćwiczyłam aerobik. Jak na razie nie miałam żadnej wpadki z ćwiczeniami - codziennie godzina i ani minuty mniej. Naprawdę, nigdy bym siebie nie podejrzewała o taką systematyczność
Słusznie dziewczynki piszecie - nawet jeśli ma się jakąś wpadkę jedzeniową (nawet dużą), nie można się poddawać! Nawet tego samego dnia nie można rezygnować z diety, a następnego dnia trzeba wziąć się do diety. Przecież jesteśmy tylko ludźmi, a gdyby tak rezygnować z odchudzania po każdej jedzeniowej wpadce - nigdy nie udałoby się schudnąć. Cała nasza siła musi polegać na tym, że po upadku - wstajemy i idziemy dalej, nie oglądając się za siebie. Co było, to było, my walczymy o to, co będzie!
Jeśli chodzi o zrzucanie centymetrów, to u mnie jest tak, że 1kg stracony na wadze odpowiada w przybliżeniu 1cm straconemu w pasie. Ale tylko w pasie, pozostałe wymairy są bardziej oporne Nie wiem, jak to jest w przypadku, gdy już nie chce się chudnąć, a tylko wyrabiać same mięśnie i zmniejszać wymiary - nie mam pojęcia, w jakim tempie to spada.
Julcyś, wiesz, co ja robię, jak mam na coś ochotę, a nie mogę tego zjeść? Tak, jak napisała Celebiranka, wchodzę na wagę - jeśli jest mniej niż się spodziewałam, to znaczy, że dieta jest skuteczna i nie mogę tego zaprzepaścić jakimiś pokusami; a jeśli jest więcej, to znaczy, że muszę nadal ostro walczyć - i tym bardziej nie mogę sobie pozwolić na jakąś pokusę. Ale to działa tylko czasem. Warto np. zjeść w takich chwilach kawałek czegoś o intensywnym smaku - np. plasterek cytryny. Od razu przejdzie Ci ochota na zakazane pyszności
Opuś, nie daj się pokusom! Nawet jesli przz kilka ostatnich dni było gorzej, już najwyższy czas, żeby wrócić do dobrych zwyczajów jedzeniowych! Buźka!
Grubaska, jeśli chodzi o filmiki, ja ściągnęłam sobie kiedyś przez Emule filmy z ćwiczeniami pilatesa, prowadzone przez Mary Winsor. Byłam bardzo zapalona do ćwiczenia przy filmikach, ale okazało się, że są zbyt skomplikowane i zbyt trudne do samodzielnego wyuczenia. Acha, wiem, że na brzuch bardzo dobry jest filmik "8 minutes ABT" czy jakoś tak. To jest tylko 8 minut, ale rzeczywiście bardzo wyczerpuje mięśnie.
Acha, właśnei dziewczątka, ostatnio coraz częściej czytam na forum o ćwiczeniach zwanych "szóstką". Trwają chyba 6 tygodni i co tydzień zwiększa się intensywność ćwiczeń. Wiecie coś o tym? Bo strasznie jestem ciekawa
Agatko kochana, nie, na szczeście nie leżę pod Orbitrekiem Aż tak źle ze mną nie jest. Na paczusię czekam niecierpliwie, chętnie pocalanetiscuję z Tobą w niedzielę Mnie ten mój aerobik już w zasadzie nie męczy. Dodaję sobie do niego nowe zestawy ćwiczeń, niektóre wykonuję dodatkowo z hantelkami. Ale powiem Ci, że ja widzę ogromną różnicę, jeśli chodzi o mięśnie. Bo czuję i widzę mięśnie, o których istnienie nigdy się nie podejrzewałam Za to na Orbitreku zawsze porządnie się wypocę, szczególnie w dni, w które daję sobie wycisk i biegam przez godzinę, ale dwa razy intensywniej niż normalnie.
A wczoraj przyszła do mnie paczką z matą do akupresury kręgosłupa. Mam nadzieję, żę choć trochę pomoże mi złagodzić bóle pleców. Powiem Wam dziewczynki, że jak się na niej położyłam, to o mało nie zaczęłam wrzeszczeć Ale po kilku minutach ból minał, nadeszło miłe uczucie gorąca, nio i przeleżałam tak 20 minut. A potem masażyk. Dzisiaj czuję się duuuużo lepiej
Mika, w razie wpadki, nie uciekaj z forum, tylko własnie wracaj tutaj do nas! Czasem wstyd się do czegoś przyznać, ale jeśli już napisze się to na forum, dziewczyny pocieszą, wesprą, zmotywują. Wtedy szanse, że nie powtózysz wpadki będą o wiele większe, niż gdybyś zaszyła się gdzieś w kącie i nawet nie patrzyła na komputer. Ja nie planuję jeszcze dziecka, choć mam już zlokalizowanego tatusia I imiona wybrane A czemu pytasz, Ty planujesz?
Katson, bardzo się cieszę, że tak dobrze Ci idzie! Gratuluję! Nio ale przecież w końcu Ty też jesteś dziewczyna z Polski - a dziewczyny z Polski, jak powszechnie wiadomo, są najpiękniejsze i najlepsze pod słońcem! A to, że siedzisz na drugim końcu świata - to nie ma tutaj znaczenia. Tak naprawdę jesteś tuż obok nas
Dziubusia, nio dokładnie, uczucie nażarcia i pełny, wypchany żołądek - to najgorsze, co może być na świecie! Lepiej przecież jeść małe porcje zdrowego jedzonka - wtedy można od razu wstawać i brac się za ćwczenie Trzymam kciuki za Ciebie i życzę wytrwałości
Bike, buziaczki i od nas, napisz w wolnej chwili, co tam u Ciebie. Jak dietka?
Żabciu, co u Ciebie, daaaaawno Cię tutaj nie było! Buziak gorący!
Mictantecutli, jak pewnie zauważyłeś, na forum są same dziewczyny, więc nie znamy się za bardzo na "męskich dietach". Ale mniej niż 1200kcal to dla Ciebie zdecydowanie za mało. A w pracy nie możesz podgryzać czegoś małego i jeść czegoś większego w trakcie przerwy? Trzymam kciuki!
Buziaczkuję gorąco! Dzisiaj też mnie nie będzie cały dzień - mam uczelnię. Ale przynajmniej moja mózgowica trochę kcal spali
Na maluchaaaaaa!
-
witaj Aniffciu
gratuluje awansu, widze a raczej czytam ze u cibie wszystko idzie idealnia jeszcze raz gratuluje i spadam do innych
-
wszystkim maluchom i odwiedzajacym ten wątek miłego dzionka życze.....
jak minie sroda to już bliżej niz dalej do weekendu
P.s anifko...gratuluje awansu...a nadmairem obowiazków nie ma sie co przejmowac ja mam tak...ze im więcej obowiazków tym bardziej jestem efektynwna w działaniu
-
Hej KOchane Maluszki!!!
Ja również przyłączam się do gratulcji dla Aniffki!!! Zasłużyłaś sobie na to, a z obowiązkami podołasz, nie martw się. To co na początku wydaje się wielkim problemem, z czasem, po rozłożeniu na mniejsze kawalki, już nie jest takie straszne. Wiem, że bedziesz miała mało czasu, ale najważniejsze jest to, zebyś robiła wszystko w zgodzie z sobą i nic na siłę! Życzę Ci dziś miłego dnia na uczelni. A wieczorkiem Orbi!! U mnie pedałowanie.
Mój wczorajszy dzień był bardzo pracowity i trochę dołujący, ale dziś jest już lepiej. Wczoraj po powrocie poćwiczyłam pół godziny i zrobiłam 300 brzuszków, więc nie daję chwili spoczynku tłuszczykowi i codziennie rano mówię do niego - mam już ciebie coraz mniej, żegnam ozięble... Z jedzeniem chyba nie dobiłam do 1000, co mnie trochę martwi, bo teraz organizm przestawi się na oszczędzanie i będzie bronił tłuszczyku za wszelką cenę. A na dodatek jutro idę na ploty z koleżanką do tej wspaniałej malutkiej kafejki na Placu Solnym na czekoladę i pewnie coś do niej Boję się, że tłuszczyk się znów rozpanoszy... ale co tam!!! Czasem trzeba sobie pozwolić na małe co nieco, bo odchudzanie to nie wojsko! Jestem za tym by się odchudzać, ale nie wariować!
Dziś natomiast zapowiada się miły dzień, bo szefowej nie ma w pracy, więc wszyscy chodzą wyluzowani i nawet się uśmiechają
Dziś amm świeżą partię jedzonka do pracy - sucharki vasa i muesli chrupkie (słodziutkie) a na lunch mam rybę w galarecie... polecam wam ryby wszelkiej maści!!! Przy odchudzaniu niezbędne (taka w galarecie ma 46kcal/ 100g a porcja ma 170g!!!) Można się najeść prawie free!!!
Kolejne miłe rzeczy w moim planie to: wizyta w sklepie meblowym w poszukiwaniu sypialni (hihi... w końcu kupujemy...do tej pory śpimy w dużym pokoju na wersalce - powoli meblujemy nasze mieszkanie)
kolejna miła rzecz: zrobię sobie dziś przyjemność, kupując jakiś miły drobiazg... cienie do powiek, może coś w galerii, może jakąś herbatkę, zobaczę! Mam dziś trochę czasu po pracy, więc się zrelaksuję... może jestem zakupoholikiem??
Tak więc, dzień zapowiada się spokojny i miły!!!
Dziubusiu - ja też polubiłam lekkie jedzenie...to właściwie zabawa w poszukiwaniu czegoś nowego, pysznego. Dziś na obiad ugotuję sobie makaron razowy z leczo (własnej roboty w sezonie letnim). Jest to dla mnie ciekawsze niż np: ziemniaki z sosem, albo odsmażany kotlet mielony.
Bike - Gwarto tu i wesoło właśnie dzięki takim sympatycznym osóbkom jak Ty. Życzę mniej zabiegania - Tobie i sobie... i dużo przyjemności!!!
Mika - zapomniałąm odpowiedzieć na Twoje pytanie: mam w planie zajście w ciążę gdzieś jesienią... tak sobie myślę, że to dla mnie już pora. Rodzice już tupią ze zaniecierpliwienia... ale nie dla nich planuję dzidziusia...czego dowodem jest przetrzymanie ich tak długo
Żabciu - kochanie, czekam na wieści od Ciebie... jestem ciekawa, czy skaczesz na skakance, czy może zrobiłas sobie stopień do wchodzenia... Gorące pozdrófka!
Grubasko - też miałam taki młyn ( z powodu fuch!) Przed swiętami skończyłam projekt budowlany i z niepokojem czekam na robienie wykonawczego, bo wtedy chyba się zarobię na śmierć... narazie mam młyn w normalnej pracy. Co do zapisywania, to robiłam tak jak ty od kwietnia do grudnia, ale potem przestałam, teraz już wiem ile co ma kalorii i wiem jak komponować posiłki... i wcale nie jest dla mnie istotne, czy zjem 3 czy 4 łyżki muesli... ale liczenie jest dobre... dużo się przy tym nauczyłam!
Op - dziś prosze już nie grzeszyć!!!! Przynajmniej jedzeniowo A propos - kiedy najbliższe spotkanie z Lubym?
Mictantecutli -(ygh... ale nick ) POstępuję prawie tak samo jak ty... tylko zjadam ok 1200 kcal ( no ale ja jestem człowiek żeński ) W pracy natomiast zjadam 2 posiłki (po 10 min). W domu lekki obiad ok 18 i potem już nic, zwłaśzcza, że ok 20 codziennie ćwiczę. To jest dla mnie najlepszy plan!
KAtson - co u ciebie?? Jak tam ma się Nasz CZłowiek w Australii??
Anitko - toffanie - jestem z ciebie dumna, że tak łądnie ćwiczysz... widzisz, że najłatwiej się chudnie, gdy się uprawia jakiś ruch... bez ruchu tłuszcz się sam nie spali. A tak - idziesz jak burza!!! Ciekawa jestem niedzielnego ważenia? No i twoich wrażeń, gdy spróbujesz callaneticsu?? On fajnie rzeźbi ciałko, a ostatnio bardzo mi na tym zależy.. zwłaszcza na brzuszku i w zasadzie chciałąbym jeszcze wysmuklic uda... ale z ud już dawno centymetry mi nie zeszły... zatrzymało się na 47 i koniec.
Ewuś - też mam jak ty z ta wydajnością, gdy jest wiecej do zrobienia. Umysł wtedy sobie wszystko porzakuje jak w zegarku i wydaje mi się że jestem wtedy bardziej skupiona.. ale nie mogę tak cały czas...niestety
Znów was zamordowałam swoim postem
Zmywam się więc... może jeszcze dziś coś tu skrobnę...
całuski!!!
-
ekhm... zmiana planów:
dziś odpada:
- jedzenie rybki na lunch
- jedzenie makaronu na obiad
- wizyta w sklepie meblowym
- kupno miłego drobiazgu
dziś w planie:
- lekki lunch (chlebek groszkowy - ostatnie 2 kromeczki z sałatą)
- spotkanie z koleżanką
- picie czekolady
- jedzenie ciasta (1 kawałek jak najmniej kaloryczny)
- rowerkowanie - bez zmian
Buziolce Hobbiciątka!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki