-
Coś się nie chce wyedytować...
-
Witaj Zosiu
Po pierwsze muszę napisać, że na zdjęciach wyglądasz prześlicznie. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę Cię na żywo.............
Po drugie zasmuciło mnie zachowanie Twojej przyjaciółki.............Wiesz miałam w szkole średniej wspaniałą przyjaciółkę.............Naprawdę rozumiałyśmy się znakomicie..........A potem poznała nieodpowiedniego chłopaka, wpadła w złe towarzystwo, wzięła ślub.............Walczyłam o tę przyjaźń chyba z 5 lat i w tym czasie ciągle mnie zawodziła.........Ale walczyłam wytrwale..............I teraz jest znów dobrze.........Ona się rozwiodła z mężem ( to był bardzo toksyczny związek) i zrozumiała wiele spraw............Myślę, że nie można przekreślać szybko nikogo, ale trzeba się zastanowić, jaki druga osoba ma do nas stosunek i czy warta jest naszej przyjaźni i naszego czasu...............
Po trzecie mam pytanie. Czy masz już jakieś konkretne daty, kiedy będzeisz w Katowicach? Pytam , bo chcę też maksymalnie wykorzystać wolne dni na zaległe spotkania i nie tylko, a nie chciałabym sie umówić na termin , kiedy mamy sie spotkać z Tobą.
Zosienko życzę miłego popołudnia
Buziaki
P.S. A z tą waga to mam podobnie , jak Ty. Ciagle się bujam 2 kilo do przodu , 2 kilo do tyłu. Tylko taka różnica między nami, że Ty jesteś bardziej konsekwentna i wytrwała.
-
Zosiu, zdobyłam taką stronę: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
nie miałam czasu jeszcze zajrzeć na nią, ale koledzy polecali.
-
Na lunch zjadłam kaszę i troche buraczków. A co, w końcu nie wiem czego się spodziewać na kolację, niby wiedzą, że jesteśmy na diecie, ale nie wiem jak to zintepretują
Kasiu, no wiesz? Problem z prezentem dla siebie? Do czego to podobne! A tak na poważnie, to może jakiś luksusowy kosmetyk? Albo karnet na jakieś zabiegi kosmetyczne? Albo jakiś wystrzałowy ciuch? Sama nie wiem.
Asiu, po pierwsze to dziękuję Po drugie, przyjaźnimy się od nastu lat, jeszcze od podstawówki. I prawda jest taka, że zawsze jak zaczynała jakiś związek to ja 'szłam w odstawkę'. Strasznie mnie to irytuje ale jednocześnie mimo wszystko cenię sobie bardzo jej przyjaźń. Dlatego mam nadzieję, że jakoś sie to po kościach rozejdzie.
Odnośnie przyjazdu to na 90% przyjedziemy w czwartek rano więc czwartek albo piątek będą najlepszymi dniami na spotkanie. Przepraszam, że nie konkretyzuję ale nasze plany dopiero powstają
Ja konsekwentna ale ty za to ćwiczysz. I jak by nie patrzeć, lżejsza
Emilko, dzięki wielkie za stronę. W przyszłości być może się przyda, tym razem jednak nie. Chcielibyśmy jednak kupić coś nieco lepszego, z procesorem typu 1-1,5 MHz, a tam takich nie mają. Ale miejsce warte zapamiętania, dzięki!
-
Zosiu,
strasznie mi przykro, że nie udało mi się pomóc
-
Emilko, jak już mówiłaś, nie tym razem, to następnym sie przyda. A we mnie coraz więcej wiary, że wszystko się poukłada więc absolutnie się nie martw!
Zderzak już do nas dojechał. Teraz się zastanawiam jak ja z nim będę jeździć przez pół polski ale to już małe piwo. Wieczorem powinniśmy wiedzieć coś o lakierowaniu (czy wójek nam to zrobi) i miejscu na urlop. Znajomości komputerowe uruchomione, teraz tylko czas. Niestety, odwołaliśmy popołudniowe wyjście. Mąż ma doła takiego, że aż nie wiem co zrobić. Mam jednak nadzieję, że mój, z trudem budowany niezły nastrój, nie padnie pod naporem jego złego.
-
Cześć Zosieńko
Zgadzam się w 100% z tym co napisałaś u mnie i obiecuję wszystko przemyśleć........Z tym normalnym jedzeniem co robiłam tak dlatego, że z poprzednich doświadczeń wiedziałam, że po parunastu tygodniach ostrej diety i tak zaliczę dużą wpadkę , więc wolałam to zaplanować i jednak dzięki temu się kontrolować.
Co do naszego spotkania , to czwartek lub piątek sduper mi pasują ( będę miała luz , bo K. chyba pojedzie w trasę - On nie ma urlopu ) , więc na pewno jakoś się zgramy.
Mam nadzieję, że dół męzowi szybko przejdzie. A swoją drogą , to mój K. albo nigdy nie ma dołów albo poprostu o tym nie mówi. W naszym związku to ja jestem tą połową, która często miewa doły, a jeszcze częściej zmienne nastroje..............
Życzę miłego wieczoru
Buziaki
-
Asiu, mam nadzieję, że to co napisałam coś ci pomoże. Czekam co powiedzą Grażynka i Najmaluch odnośnie czwartku - piątku. I będziemy dogrywać szczegóły.
My z mężem niestety oboje mamy zmienne nastroje i miewamy doły. Dziś niestety żadne z nas nie wyciągnęło drugiego ze złego humoru. Raczej oboje egzystujemy w kiepskim i nawet o tym nie rozmawiamy.
Na kolację zrobiłam wypasiony makaron z brokułami w sosie serowym. A galaretka na deser piankowy się studzi. Robię na czuja i nie wiem czy wyjdzie ale jeść go będziemy i tak jutro, najwyżej wywalimy.
-
czesc !!
mkaronik ? mniam ! ja nie mam sumienia zjesc makaronu :P
-
Dayna, a ja w sumie nawet dość często jem makaron. Pieczywa niemal nie jem, ryż od wielkiego święta, jedynie kaszę gryczaną jeszcze z takich rzeczy. I w ogóle się tym nie przejmuje. Tyle tylko, że za zwyczaj jem tego makaronu jakieś 60g na porcję (suchego). Akurat z sosem obiadek wychodzi
Humor nadal mam kiepawy, na niczym się skupić nie mogę i kompletnie nie wiem co ze sobą robić. Do tego czuję, że mam wielki brzuch, a galaretka wcale nie chce tężeć. Ech.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki