-
Skoro to nowy i w białej czekoladzie to muszę się rozejrzeć i zakupić
Udanego wieczoru na urodzinach :P
-
Coś mi ostatnio ciężko w życiu. Ale ja nie o tym.
Też nie o tym, że moja "genialna" uczelnia znów dowiodła swojej ... Cztery z pięciu egzaminów w tej sesji mam uwaga, w jeden weekend! Nie ma jak uczyć się do 4!!! egzaminów na raz. Fajnie, co? Dodam, że będą one za niespełna miesiąc. Na za dwa tygodnie mam dużą pracę zaliczeniową i kolokwium, więc wcześniej się uczyć nie zacznę. Jest super, jest super.
Jedzenie dziś nie było idealne, zdażyło się podjadanie plasterka sera czy wypicie pełnokalorycznego soku owocowego. Ale w sumie jeśli wszystko policzyłam to nie przekroczyłam 1050 kcal więc elegancko.
Wczoraj też było elegancko czego efektem było 0,4 na wadzę. Ale się nie przejmuję. Zamiast tego idę spać. Bo jutro o 8 mam wykład.
-
Zosiu, ja miałam tak samo. A nawet gorzej bo wszystkie egzaminy i zaliczenia w jeden weekend. 4 w sobotę i 4 w niedzielę. Faktycznie jest to głupota, ale chyba takie urok studiów.
Trzymaj się i nie poddawaj. Miesiąc to kupa czasu, a z Twoim zorganizowaniem i motywację do nauki, nauczysz się i zdasz wszyściutko na 5.
Poza tym tu działa prawo serii, jak to w życiu, jak się wali to wszystko na raz.
Dietowo, bardzo serdecznie gratuluję. Oby tak dalej. A ile zostało do powrotu tickerka?
No i pamiętaj, ze jeszcze tylko jutro i znowu wolne
-
Emilko, do powrotu tickerka? Kilogram więcej niż przedwczoraj. Bo przecież się obżeram po nocach, jem byle co itd.
A nie, zapomniałam. Jem tylko dietetycznie, nie później niż o 20, nie jem słodyczy ani ciężkich rzeczy i wszystko regularnie. To najwyraźniej też świetny powód żeby w ciągu dwóch dni przybrać kilogram!!
Nie, samo to nie doprowadziłoby mnie do płaczu. W połączeniu jednak z całą resztą i owszem. Budzę się i nie mam siły się podnieść. Łzy stoją mi w oczach, a nie jestem typem płaczki.
Mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę. Studia, pracę, dietę, męża i co się da. Tak wiem, przejdzie mi. To póki co idę sobie. Zjem kolejne tuczące śniadanie składające się ze 100ml chudego mleka i 25g płatków wielozbożowych.
-
No więc na koncie mam 1157 kcal. Za mną płatki na śniadanie, dwie kanapki, jogurt, marchewka, pomidory i ser biały z warzywkami. Poza tym 1,5 l wody, 0,5 l herbaty. Jestem pełna.
Nastrój opanowany, przynajmniej chwilowo. Zaraz włączymy serial na rzutniku i trochę się z mężem zrelaksujemy.
-
Na chwilkę tylko, póki pamiętam. Dwa tygodnie temu było 71,4 (sprawdziłam). Tydzień temu nie podałam bo po rajdzie. W każdym razie w piatek było 70,1. Następnego dnia 70,5 wczoraj 71, a dziś znowu 70,5. Nie wypowiadam się na temat tego co wyprawia moja dieta. Uznaję, że to jednak spadek w skali tygodniowej i że będzie lepiej.
A teraz biegnę się zbierać do pracy. Miłego dnia dziewczynki. Szczególnie tym, co jak jak będą dziś cały dzień w pracy. Bo tym co mają wolne, żadne życzenia nie są potrzebne
-
Zosiu, strasznie przykro czytać, że źle Ci. Zostaje mi tylko myśleć o Tobie ciepło i przypomnieć, że zawsze możesz sie wyżalić. Skrzynka czeka.
Po cichu mam nadzieję, że wolne trochę poprawi Ci humor.
O wadze nic nie powiem, bo i moja w górę i to całkiem sporo. Mimo wszystko Pomógł co prawda dzień na kefirze i sucharkach, ale niewiele.
Nieważne walczę dalej, wracam do ćwiczeń. Jak moja zacznie spadać, to większe prawdopodobieństwo, że i Twoja też.
Miłego dnia mimo wszystko.
-
Hej Zosiu
Widzę ze Twoja waga sobie skacze jak jej się podoba.. to chyba nie pierwszy raz, tak więc nie przejmuj się tylko rób swoje (dietkuj!) to w końcu na pewno się unormuje czego Ci zyczę no i niech szybciutko z 7 zrobi się ładna i zgrabna 6!! zyczę Ci bardzo pozdrawiam!!
-
Anikasku, masz rację, nie pierwszy raz waga skacze. To jednak nie pomaga jeśli dietuje się jak należy, a waga ni z tego ni z owego idzie w górę. I to nie o 0,5 kg, a w tej chwili już 1,5 kg. Od dwóch dni pokazuje mniej więcej 71,5, a było już 70,1. Nie daje jej powodów do takich skoków i jest mi raczej trudno to ogarnąć. Nie zbliża mi się @ ani nie widzę żadnego innego racjonalnego wytłumaczenia. Ech.
Na dodatek, wczorajszy dzień zdecydowanie nie należał do udanych. Szkoda gadać. W każdym razie nie jest mi łatwo z tym wszystkim.
Na wagę dziś nie wchodziłam nawet. Na śniadanie 30g cini minis z odrobiną mleka chudego. Za chwilę zjem pewnie serek danio, a pote, się zobaczy.
Ciąg do żarcia niestety powrócił, jak tylko skończył się adipex. Nie biorę go już od kilku dni, na nowy muszę jeszcze chwilkę poczekać niestety. Staram się jednak pić i jeść tak, jakbym nadal nie czuła głodu, a czuła pragnienie.
Emilko, dzięki. Wolne niestety nie wpłynęło pozytywnie. Jakoś się nam ostatnio nie układa raczej. Na ćwiczenia nie mam siły ani ochoty kompletnie, ale od poniedziałku wracam na jogę. Nie mam na to czasu, siły ani ochoty ale głupio byłoby nie zaliczyć roku przez WF, prawda?
Uciekam do pracy. Nie mam jej dziś jakoś koszmarnie dużo na szczęście, wszystko sobie robie po kolei i nawet pewnie na lunch dam radę wyskoczyć. Miłego dnia wszystkim!
-
Zosiu, ściskam mocno i wirualnie pocieszam jak tylko mogę.
Ćwiczenia niezła sprawa. Wróć koniecznie. Czasami takie wymęczenie i humor przy okazji potrafi poprawić.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki