-
No cóż. Więc zgodnie z przeczuciem, zostałam 'zdegradowana'. Przeniesiona w najmniej znaczące miejsce. Bez konsekwencji finansowych o ile wiem na szczęście. Na pytanie o powody dowiedziałam się, że taka jest decyzja zarządu (nie prawda) i że o ile wiadomo osobie przekazującej, to nikt nie ma żadnych zastrzeżeń do jakości mojej pracy.
Najpierw była wściekłość, potem bezsilność, a na koniec ochota by o tym nie myśleć. Mój szef nie miał czasu na rozmowę dziś. W poniedziałek mu nie odpuszczę. Niech mi to wytłumaczy. Bo wiem, że jego aktywność w podejmowaniu tej decyzji polegała na stwierdzeniu 'a rób co chcesz'. A kurde, jestem jego prawą ręką!
Chciałam zrobić sobie manicure, ale nie było jak. Poszłam więc na polowanie ciuchowe w ramach poprawy nastroju. Niesłusznie, bowiem w takim nastroju nigdy nic nie znajduję. Okazało się, że mimo wagi poniżej 68 nadal nie mieszczę się w spodnie rozmiar 40 (znaczy mieszczę, zapinam, ale wyglądam jak serdelek), ani w koszulki tej wielkości (wychodzą wałki na plecach). Jedyne w tym rozmiarze co o dziwo na mnie leżało to żakiety. Z resztą przecudnej urody, pięknie wyszczuplające i jakby idealnie dla mnie skrojone. Były trzy. Kosztowały w granicach 150 - 200 zł więc jedynie przymierzyłam.
Po powrocie do domu uaktualniłam CV, napisałam ponoć dobry list motywacyjny i wysłałam do pierwszej firmy w odpowiedzi na ciekawe ogłoszenie.
Z tego wszystkiego zapomniałam, że wychodząc z pracy miałam zjedzonych 600 kcal. Przed 9 Mężczyzna zrobił mi jajecznicę, więc wyszło ponad 800. Mało, ale wolałam się nie nażerać na noc. Waga jutro nie będzie łaskawa, ale w końcu nie musi spadać każdego dnia. Nie mówiąc o tym, że mam dwie ostatnie pigułki i w czwartek powinnam dostać okresu.
Jutro rano, jeśli dam radę, pojdę przymierzyć sukienkę (pewnie nie jedną, ale w jednym miejscu) i jeśli znajdę siły, to pójdę na jogę. A potem to zależy od tego, kiedy Mężczyzna dostanie zlecenie. Ma termin na poniedziałek rano, a dostanie jak zostanie zrobiony wcześniejszy etap.
Ktoś to przeczytał do końca? Bo to chyba najdłuższy mój wpis na tym portalu. Ever.
-
jasne jasne, ze przeczytane!
Zosiu przykro mi, ze w pracy nie za ciekawie.. mam nadzieje, ze rozmowa z szefem przyniesie tylko dobre wieści i poprawę sytuacji! tego Ci zyczę.. a przed te 2 dni się nie martw Słonko.. spróbuj wypocząć i o pracy zapomniec, w końcu jest weekend!
buziaczki i gorąco Cię pozdrawiam dobrej nocki!
a jutro miłego przymierzania sukienusiek!
-
jasne ze przeczytane
moglabys czesciej umieszczac takie dlugie wpisy
ja lubie
pozdrawiam
-
Jestem po pierwszych poszukiwaniach sukni. I co? Okazuje się, że miałam absolutną rację w przeczuciu na temat tego, w czym będzie mi dobrze! Znalazłam jedną suknię idealną dla mnie. Jest piękna, już niemal nigdzie jej nie ma, ale szyją ją na zamówienie. Problem polega na tym, że jest oczywiście najdroższa z całego sklepu (choć i tak bez przegięć) - kosztuje 3 tysiące. A hafty ją pokrywające są najtrudniejsze do wykonania ze wszystkich, więc jeśli bym się na nią decydowała, to do końca przyszłego tygodnia max!
Drugi rodzaj mierzyłam i jest super, ale nie znalazłam konkretnej sukni o tej linii i w ogóle. To póki co jedynie 'typ'. Musiałabym więc po prostu szukać.
Cały czas jednak zastanawiam się nad uszyciem sukienki od początku, z mojego pomysłu, w której wyglądałabym z pewnością świetnie, choć mało ślubnie. Byłaby za to tańsza jak sądzę o połowę. Albo więcej. No i jak ja mam się w kilka dni zdecydować? Jak tu ani mamy (na wyjeździe) ani przyjaciółki (na innym wyjeździe). Hę?
Za chwilę z pieca wyjdzenie zapiekanka z fety i pomidorów, made by Mężczyzna. Już mi ślina cieknie, bo poza nią to rano płatki zjadłam i jestem głodna jak wilk.
Uciekam.
Anikasku, robię zgodnie z zaleceniami. Pracą będę się martwić w poniedziałek, sukienki przymierzone.
Gigii, ok, postaram się
-
Hej Wkra!
chciałam coś od serca o pracy Ci napisać, ale lepiej trzymaj się postanowienia i zacznij myśleć o niej dopiero w poniedziałek.
A teraz zostaje życzyć tylko smacznego
-
O rany, jakie to dobre było! Dziewczyny. Naczynie do zapiekane, 200-300g fety, 4-5 pomidorów, trochę czosnku i po łyżce masła i oliwy. Na maśle podsmażyć wyciśnięty czosnek i pomidory (jakieś mało wodniste!), niech trochę zgęstnieją. Naczynie wysmarować oliwą, położyć na dnie plasterki fety, doprawić pieprzem, papryką ziołami, na to pomidory i bez przykrycia do pieca. Po 15 minutach posypać startym parmezanem nieco, a po kolejnych 10 minutach wyciągnąć. Na wierzch daliśmy jeszcze trochę bazylii. Zjedliśmy z Mężczyzną po 1/3 i byliśmy syci. Końcówka została na kolację. Niebo w gębie!
No ale to już jakiś czas temu było, mam 600 kcal zjedzonych i właśnie zastanawiam się co zjeść. Na noc idziemy na maraton filmowy więc trochę kalorii na kawę i małego pogryzacza muszę zostawić, ale poza tym - luz.
Milasku, udało mi się w głowie poukładać temat pracy więc mogę już o tym nawet rozmawiać. Ech.
-
Cześć Zosiu,
Nie znalazłam wcześniej nawet wzmianki o tym, że coś się dzieje w pracy. Wchodzę sobie do Ciebie dzisiaj spokojniutko w gości a tu taaakie buty.
Świetnie sobie radzisz z całą tą sytuacją. Zuch dziewczynka.
Gratuluję spadku wagi, a za poniedziałkową rozmowę jużtrzymam kciuki.
buziaczki
Kaszania
-
Hej Słonko!
Jak możesz to piszę:
nie daj się, pracy, ludziom i całej tej sytuacji.
Jesteś najlepsza i walcz o siebie, nie daj im się zepchnąć i słamsić.
Krzycz jak Ci coś nie pasuje. Naprawdę zasługujesz na fajną pracę.
A jak Cię nie doceniają, to ich problem. Stracą świetnego pracownika
nie mówię sobie tego ot tak. bo mam tez w pracy niewesoło.
wszyscy kablują na siebie, kierowniczka chora, a niektórzy potajemnie się wybierają do niej w odwiedziny a ja nie bo i po co!
żeby ze mnie wyciągała jak inni się zachowują.
obłuda, obgadywanie za plecami. tak to na nią nawalają, a jak ona jest to tiutiutiu
a teraz co godzinę dzwonią; chłopy po 30-40 lat, specjaliści wiodący z 10letnią praktyką zawodową i dzwonią do chorej kierowniczki z takaimi pierdołąmi, że ja po 3 miesiącach stażu wiedziałam co z tym zrobić
nie chcę byc jak oni, pewnie skończy się na tym, że mnie wywali, ale mnie to grzeje serdecznie
I wiesz co sobie właśnie uświadamiłam: że znowu mamy podobnie
pozdrawiam gorąco
-
Kaszaniu, bo co miałam pisać, jak do niedawna nic nie było pewnego? Dzięki za kciuki, z pewnością się przydadzą. Problem polega na tym, że wcale niekoniecznie się ta rozmowa odbędzie. Bo mój szef, uwielbia stosować spychologię i nie-mam-czasyzm. A siedząc w zupełnie innej części budynku niż on, nie będę mogła chodzić do niego i pytać, czy ma czas. Ale będę się starać.
A dziś to wydawało mi się, że cię na ulicy widziałam. Z kaszakiem w samochodzie. Ale to chyba jednak nie byłaś ty
Milasku, mam w takim razie nadzieję, że znów znajdziemy się podobnej sytuacji wychodząc z walki z pracą - zwycięsko Z tym traceniem dobrego pracownika, masz rację. Bo nawet jeśli uda mi się coś wywalczyć, powrót do swojej roboty, to nie zamierzam długo zostawać w pracy, w której osoba mająca wpływ niemal na wszystko mnie nie lubi i stara się zaszkodzić. Po co nerwy tracić?
Najgorsze jest to, że z bardzo wielu źródeł słyszę o problemach w pracy i traceniu jej. Wszystko od połowy sierpnia. Normalnie jakaś plaga.
No i trzymaj się swoich postanowień Milasku odnośnie nie udawania kogo innego. Masz być sobą i robić swoje. Nie znoszę ludzi wchodzących w d... w twarz ci się uśmiechną, a zaraz potem wymyślą niestworzone historie. Trzymaj się.
Jednak, co by nie mówić, to obawiam się utraty pracy teraz. Bywało, że i pół roku bez niej byłam, radziłam sobie. Ale nie mieliśmy takich długów i nie organizowaliśmy ślubu. W ramach inwestowania w siebie Mężczyzna został wolnym strzelcem, poziom jego zarobków wzrasta systematycznie, ale póki co nie utrzymalibyśmy się tylko z jego pensji.
Ps.
Pół dnia głowiłam się nad decyzją apropos sukni. Bo ta, po którą specjalnie pojechałam dziś (znaczy przymierzyć) jest piękna i po prostu jakby dla mnie wymyślona. ALe ja nie chcę zapłacić za suknię takich pieniędzy. Nawet jeśli byłoby to możliwe (rodzice mają mi ją kupić), to po prostu wolę te pieniądze wydać na inne rzeczy, choćby na naszą podróż poślubną. Bo marzę o niej jak o niczym innym.
Tak więc szukać będę sukni dwuczęściowej, ze spódnicą w A i gorsetem przykrytym koszulką koronkową odsłaniającą ramiona. Albo uszyję tę z własnego pomysłu.
Ps. Jak się nauczę wklejać obrazki, to wkleję tę mojąidealną suknię i przykład takiej z koronkową górą,jakiej będę szukać.
-
wiesz zosiu.. ja slyszlalam ze troche osob jezdzi do londynu po suknie bo tam mozna nowa taka dosc dopra kupic za 800 zeta... no ale tesh trza miec szczescie
a o podrozy poslubnej to ja marze po prostu o miesiacu miodowym - jak na filmach hihihi szczerze mowiac to ja w ogole ostatnio doszlam do wniosku ze ja kce tylko slub cywilny a potem podroz poslubna
:marzyciel:
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki