-
Ha! Zaczyna się nam nowy tydzień. Za oknem piękne słońce (choć pewnie zimno jak diabli), wstałam bez problemu, a po włączeniu okazało się, że znajomy księgarz odpisał. Tak, tak, temat powrócił na tapetę. Jesteśmy na etapie umawiania się na spotkanie i zobaczymy. Chcę zmienić pracę bowiem. O. Biorę ze sobą do pracy angielski żeby ponadrabiać bo w weekend jednak nie było kiedy, biorę kalendarz bo zaczęła gubić się w swoich planach i postaram się lepiej zorganizować.
Na śniadanie mieszanka różnych płatków i otrębów z mlekiem, jakieś 270 kcal, a waga powiedziała 64,9. Czyli po chorobie skoczyła na chwilkę, a teraz znów zaczyna spadać czy coś. A to cieszy
Idę zmienić tickera i zbieram sie do roboty!
-
Wykresik w dół???Fajniutko
Zosiu czy Ty chcesz prackować w księgarni???Wow kiedys strasznie marzyła mi się praca wsród książek 
Miłsego dnia i ucz się angielskiego pilnie 
ja mam w planach poslubnych bo narazie to jedno wydarzenie skupia najwięcej mojej uwagi
zacząć uczyć się jakiegoś języka słowiańskiego, myślę o czeskim...bo mam troszkę dość romańskich
-
Najmaluszku, ja już trochę przy książkach pracowałam i bardzo to lubię. I owszem, myślę o tym, żeby zmienić pracę i przenieść się do księgarni ale to narazie pomysł, najważniejsze dla mnie to zmienić miejsce pracy na jakieś fajne. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Języki nieromańskie i mnie interesują ale póki co powinnam chyba porządnie nauczyć się choć angielskiego 
Tak spojrzałam na ten mój tickerek i zauważyłam, że on oszukuje! Jak mogłam popełnić taką literówkę, dodałam sobie kilogram! A strona z której jest pasek jak na złość padła. Postaram się go zmienić jak najszybciej.
Na koncie mam póki co herbatę owocową i zieloną.
-
Zosienko, gratulacje...
Suwaczek w dol, jest wiec co swietowac.
Moj dalej stoi niestety, ale juz zabieram sie z a niego potrojnymi silami...
Praca w ksiegarni, co? Ale by bylo fajnie. Ja tez zawsze lubilam przebywac w ksiagarniach, a w bibliotekach to juz szczegolnie.. Ten zapach ksiazek.... Bo w ogole to ja strasznie lubie czytac. Odkad pamietam, to zawsze nie moglam sie doczekac wakacji. Wtedy mialam na czytanie duzo czasu, a tego mi brakowalo w roku szkolnym. Jako jedna z nielicznych w klasie czytalam zawsze wszystkie lektury. Taki troche mol ksiazkowy.. Teraz niestety nie mam na to duzo czasu, chyba ze jezdze na rowerze. Wtedy tak. Jedynie czasem wieczorem cos poczytam, ale to rzadko, bo przewaznie mezus do spania mnie wygania. Tak ze zycze ci powodzenia Zosiu... Oby wszystko poszlo po twojej mysli... Najwazniejsze przeciez zeby lubic co sie robi i przebywac w takim otoczeniu jakie sie lubi.... Calkiem inaczej sie wtedy pracuje, prawda?
-
Oj Hana, masz rację. A ja ani nie lubię ani dobrze się nie czuję w obecnej pracy. Wyjście jest jedno więc zaczęłam działać.
Po tej zielonej herbacie strasznie mnie ssie w żołądku i jest mi nie dobrze. Chyba jednak jeszcze za wcześnie na nią.
Na zewnątrz słońce walczy z chmurami ale tak czy siak jest dość jasno i już to napawa optymizmem. Po południu idę na testy alergiczne, a po pracy planuję jogę. W międzyczasie sporo rzeczy do pozałatwiania więc nudzić się dziś nie będę. 
Ps. Ticker zmieniony, wreszcie jakoś to wygląda.
-
Byłam na testach. I po pierwsze trafiłam na niezbyt rozgarniętą lekarkę. Poprzednim razem zapisała w mojej karcie żeby nie robić testów na pyłki tylko na różne inne rzeczy. I dziś to przeczytała, w trakcie odczytywania wyników na pyłki. Potwierdziło się wszystko i jest bez zmian. Najgorzej trawy (maj-sierpień), mocno drzewa i chwasty, a żadnej reakcji na roztocza i inne takie. Aha, gigantyczne uczulenie na świnkę morską.
Czyli nie dowiedziałam się NIC nowego, dostałam leki i mam obserwować na co reaguję. Raczej jednak alergia nie jest przyczyną moich zimowych chorób ani nie wiadomo na co zareagowałam alergicznie pod koniec roku bo raczej nie na pierze. A ręka prawa mnie swędzi do teraz. No i nadal jakoś nie mam ochoty na jogę po pracy.
A na koncie mam 600 kcal.
-
Moze powinnas sobie zrobic testy na pokarmy?
-
Hana, lekarka zapytana o testy na pokarmy odparła, że pokarmy się same testują, jeśli jakiś mnie uczuli to będę od razu wiedziała i czuła. Jakoś mam wrażenie, że nie jest najlepsza w tym co robi.
Na jogę nie dotarłam, pojechałam za to umyć samochód. Okazało się, że potrzeba mi było na to dwóch godzin bo kolejka, z której nie było się jak wycofać. Ale samochód odzyskał kolor i blask, może któregoś dnia jeszcze kiedy będzie słońce uda mi się umyć porządnie szyby i inne takie.
Na kolację będzie sałata z warzywami, jajkiem i jogurtowym sosem. Tylko humor jakoś siadł. Nie miałam kiedy się zabrać za angielski, a jutro muszę być w pracy o 8. Zero czasu i jakoś tak gryzie mnie od środka. Potrzebuję urlopu!!
-
Najadłam się jak dziki osioł! Sałata + ogórek + pomidor + papryka + jajko + jogurt z sesem z proszku = 215 x 2 bo zjedliśmy całą michę za jednym razem. Ale było to pyszne.
A teraz siadam w końcu do angielskiego.
-
Zosiu,
widzę, że dzien udany pod każdym względem. Pewnie to jeszcze wpływ tych naleśników i całej niedzieli.
Oby tak było jak najdłużej.
Cieszę się ze spadku wagi i z Widoków na nowa pracę. Melduj na bieżąco jak się sytuacja rozwija. A ja mocno dalej będe trzymać kciuki.
ściskam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki