Jak zwykle rano zaglądam i zabieram się do rozpalania. Jak pierwsi goście przyjdą będzie ciepło i wrzątek wesoło będzie bulgotał...
Ja niestety dziś nie w nastroju. Okazało się, że ta kontuzja kolana to jednak nie kontuzja, tylko zrobiła mi się jakaś torbiel. Jutro idę na USG kolana i być może od razu mi to świństwo będą usuwać, ale do tego czasu nie pogram sobie, a i potem może się okazać, że jeszcze 2-3 tygodnie będę musiał nogę oszczędzać. Widzę, że czeka mnie wyjątkowo leniwy urlop Najgorzej, że od kiedy nie gram w siatkówkę waga stanęła. To jest dokładnie ta ilość energii, której potrzebuję do zmniejszania wagi Dobrze chociaż, że nie rośnie, czyli i tak dietka daje efekty, bo chciałbym docelowo właśnie przy takiej diecie zostać i nie martwić się, że mi tu czy tam coś przybędzie.
bike: też uważam, że każdy ma marzenia, choć czasem wręcz boimy się je realizować. Każdy też ma obowiązki, które musi realizować - i dobrze. A z marzeniami to jest tak, że często uważamy, że zrealizować je trudno, że drogo, że sił nie starczy, że tylko inni to mogą. Tymczasem boimy się, że jak już je zrealizujemy, to po pierwsze zabraknie nam celu w życiu, a po drugie okaże się, że te marzenia w efekcie nie dały tak pięknych wyników jak planowaliśmy. Osobiście uważam, że jedno i drugie podejście jest błędne. Jeśli ktoś lubi nowe rzeczy to i nowe marzenia się znajdą. Jeśli Twoim marzeniem jest Mont Blanc - i to się uda zrealizować, to potem będziesz chciała więcej - Mount Everest, Kilimandżaro. A może się okazać, że coś zupełnie innego. Z drugiej strony choć faktycznie realizacja niektórych marzeń nie daje tego, czego się po nich spodziewaliśmy, to zawsze jesteśmy bogatsi, mamy więcej siły na zdobywanie kolejnych szczytów (tych z naszych marzeń, niekoniecznie górskich), bo już jeden czy drugi zdobyliśmy, a często w wyniku dostajemy coś zupełnie niezwykłego i niespodziewanego.
Jednym z moich wielkich marzeń z dzieciństwa było pójść za słowami "Remedium":
"... Wsiąść do pociągu
Byle jakiego,
Nie dbać o bagaż,
Nie dbać o bilet.
Ściskając w ręku,
Kamyk zielony
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle..."
Miałem jedną przewagę - moja mama pracowała (nadal pracuje) na kolei, dzięki czemu miałem prawo do bezpłatnych przejazdów. Jeden wers piosenki z głowy . Wreszcie przyszedł czas, kiedy poczułem, że jak tego nie zrobię, to mogę nie mieć okazji. No i wziąłem saszetkę (taką na pasku), zapakowałem tam wszystko, co było mi potrzebne do przeżycia (100 zł, szczoteczkę, pastę, mydło i takie tam... ) i... wsiadłem w pierwszy z brzegu pociąg.
Robiłem takie 2-3 dniowe kursy. Coś pięknego. Podobał mi się widok za oknem - wysiadałem. Zwiedziłem w ten sposób kilkanaście miast (zdarzało mi się 3 jednego dnia). Wakacje niesamowite. A do tego wszystkiego przekonałem się z bliska jak wygląda powódź. Choć było to samo w sobie niezbyt przyjemne, to z perspektywy czasu doświadczenie niesamowite.
Także marzenia trzeba mieć, ale też trzeba mieć odwagę je realizować. A planować zawsze coś planujemy, choć często po cichu i częściowo. Czasem jak plan nabierze bardziej konkretnego kształtu, to i nam łatwiej się zmobilizować...
No koniec ględzenia na dzisiaj. Muszę w tym tygodniu muszę dużo drewna narąbać, bo zapas na kolejne dwa tygodnie będzie Wam musiał wystarczyć. Więc idę...
Zakładki