-
Aneczko na razie cos mi to odpczywanie nie idzie.. byłam wczoraj rozdrażniona i nie mogłam znaleźć sobie miejsca.. ale dziś mam zamiar legalnie pobyczyć się i poleniuchować
Anuś wyprawa do knajpki super - szczególnie ze było tak miło
naprawde idzie Ci super i raz na jakis czas takie wyprawy sa jak najbardziej wskazane my w poniedziałek sobie zamówilismy ulubioną pizze, też świadomie bo bardzo chcialismy, spędzilismy przy niej miło czas i nie mam wyrzutów.. bo bardzo dawno nie jedlismy!! a co tam!
74 kg coś mi się oddala ostatnio ale postaram się je przybliżyć..
buziaczki, miłego dnia
-
Witaj Aniu
Widzę , że za Tobą miły wieczór w towarzystwie ukochanego........Raz na jakiś czas , trzeba sobie taki zorganizować. My z K. wybieramy się na pizzę , chyba ze trzy miesiące , ale ciągle nie ma czasu. A listopad też cały odpada , bo wystarczająco mam imprezek.............
Aniu moje gratulacje. Waga 58,2 to na razie mój cel , który będzie bardzo trudno osiągnąć...............Ale jak Tobie się udało ,to i mi się w końcu uda............ Tylko nie wpadnij w samozachwyt, bo od tego niedaleka droga to rzucenia się na zakazane jedzenie............
Wiem , co mówię bo przerabiałm to wielokrotnie..............
Buziaczki
Asia
-
Asieńko właśnie tego się obawiam.
Dobrze to nazwałaś SAMOZACHWYT. Dokładnie. Wiesz wkurza mnie że tyle się człowiek musi namęczyć żeby schudnąć a potem jak już coś tam osiągnie to dalej tzreba się męczyć i uważać. Cały czas uważać żeby nie przeholować z jedzeniem.
Ja doskonale znam efekt jo-jo i bardzo się go obawiam i już czuję w powietrzu jak się zbliża do mnie ten cholerny YO -YO
Będę musiała się hamować i uważać na każdym kroku
W sumie nie wiem co gorsze , odchudzanie czy utrzymanie wagi.........
Ale ja jak narazie mam jeszcze co zrzucać
więc dietkowanie się nie skończyło!!!!!!!!!!!!!
-
Aniu.....
To normalne....Każda z nas to ma....
Ja też ....
I wiesz co tak sobie myśle, że to wszystko prawda...tylko, że od czasu do czasu trzeba trochę zaszaleć....
Może tylko wyznaczyć margines grzechu...w kilogramach +/- 2...
Coby nie było za cięźko wrócić....
Całuski Asia
-
Najmaluszku no to słusznie Cię wpisałam na listę gospodarzy wątku ANTYJojo
Gratuluję osiągnięcia mety...no bo chyba nie będziemy się czepiac tych 200 gram
Ja pierwotnie dązyłam do 55...ale teraz mam pasek ustawiony na 54 kg, żeby jakoś się zmotywować
Chyba niestety większość z nas parę razy juz Jojo przerabiała Dlatego musimy się wspierać i dalej pilnować (a nie wpierniczać czekoladę jak ja dziś )
-
Hej Aniu
Słonko no niestety, mówia, ze etap utrzymywania wagi jest jeszcze trudniejszy... ale jestem pewna, ze czyhające na każdą z nas jojo Ciebie nie dopadnie, bo jesteś silna i dzielna
nie to co ja.. wczoraj na noc zjadłam 3 tosty 1 to ok, raz na jakiś czas, ale 3..? ech.. pyszne były..
Aneczko miłego dnia Ci życze i gorąco Cię pozdrawiam jak dobrze, ze to już piątek prawda? buziaczki
-
Witam.
Dziś piąteczek ale ja zamiast się cieszyć jestem maksymalnie wkurzona i mam w sobie tyle negatywnych uczuć że szok.
Wszystko przez moją szefową - siostrę.
Jak ja zazdroszczę ludziom którzy pracują u obcych ludzi
Dziś generalnie wyglądam tak
Mam ochotę udusić moją siostrę bo wczoraj zachowała się jak świnia.
Nie będę tłumaczyć całej historii bo już nie chce mi się do tego wracać w każdym razie moja siostra chciała pokazać kto tu rządzi i że ja jestem tylko pracownikiem i mam wykonywać rozkazy. Ja to rozumiem i chciałam się dostosować ale nie dało się bo ona po prostu zachowała się poniżej pasa.
Jak wracałam do domu to po głowie krązyły mi tylko myśli że dziś nie przyjdę do pracy. Że rezygnuję, że mam tego dość,że niezniosę dłużej jej zachowania.
Ale wstałam dziś rano i przyszłam tu. I powiem wam że przestałam lubić tę pracę, nie chce mi się tu przychodzić, nie chce mi sie oglądać mojej wrednej siostry która uważa że jest najlepsza. Mam wrażenie że teraz chce mi pokazać że ja tak naprawde jestem zbędna w tej firmie. Natomiast gdy było duzo pracy i ja siedziałam po nocach to bardzo jej to odpowiadało i sie nie skarzyła. A teraz gdy jest trochę luzu to ma mnie gdzieś. Woli drugiego pracownika który jest obcą osobą. Na nim sie nie może wyzywać więc robi to na mnie. Ale ja mam tego serdecznie dość. Naprawdę jestem w takim stanie że musze przemysleć to wszystko, czy to ma sens, takie nerwy, taki stres prawie każdego dnia. Wiem że praca jest ważna ale ja tutaj się nerwowo wykończę chyba.
Muszę zastanowić się nad moim życiem bo moja siostra się nie zmieni a ja nie mam ochoty byc kozłem ofiarnym.
No i przez to moje rozdrażnienie dietę szlag trafił. Wczoraj się najadłam. Nawet nie pamiętam co, nie ważne, ważne że niezdrowo.
Dlatego narazie efekt yo-yo juz się do mnie zbliża.
Yagnah ja jeszcze chcę zrzucić kilka kilosków. W poniedziałek zmienię podziałkę i wtedy określę się ile jeszcze chcę osiagnąc. Ale dziekuję za wpisanie na listę.Melduję się w gotowości
Haro myslę że 2 kilo + czy - to rzeczywiście najlepsze rozwiązanie. Jest czas żeby zareagowac w porę Musze cie odwiedzić bo przyznaję ostatnio cie zaniedbuje Ale pamiętam o Tobie Ściskam mocno.
Anusia tak utzrymanie wagi to koszmarek ale to dopiero przede mna bo ja chcę jeszc ze troszkę schudnąć. Anusia duża buźka.
Wracam do pracy Chyba tu dzisiaj zwariuję
-
masz rację pracowanie z rodzina to nie najzdrowsza sytuacja,
a relacja szef-pracownik to już wogłóle
ale nie poddawaj sięi chociaż tej złości i wściekłości nie zajadaj
pozdrawiam gorąco
ps. widziałam Twoje zdjęcia i wcale nie ma możliwości, że tak wyglądasz
jesteś co najmniej z 1000 razy ładniejsza
-
Emilko dziekuje Ci za slowa otuchy! Dzis nie wytrzymalam i doszlo do ogromnej awantury miedzy mna a siostra. Skonczylo sie zle i rozstalysmy sie w zlosci wiec nastroj mam nienajlepszy
Ale co tam, juz weekend wiec zajme sie tym problemem dopiero za 2 dni
Najgorsze z tego wszystkiego jest zajadanie stresu co niestety mnie dopadlo. Myslalam ze opanowalam juz radzenie sobie z napadami obzarstwa ale te ostatnie dni pokazaly ze absolutnie nie umiem sobie z tym radzic!!!!!
To przykre i smutne bo nieuchronnie grozi to Yo-yo ale jak to zrobic zeby zamiast na jedzenie rzucic sie na przyklad w wir cwiczen albo co?????
Jedno jest pewne wejscie do was, na forum bardzo pomaga dlatego dziekuje wam ze jestescie i ze was poznalam
Jutro bede caly dzien odreagowywac te stresy ostatnich dni. Zaczyna, juz rano od aerobiku Strasznie sie ciesze na te cwiczonka, poruszam sie , pospalam zbedne kalorie i przede wszystkim odreaguje.
Potem spotkanie z przyjaciolka ktora bedzie swiadkiem na moim smubie a wieczorem wypqd do knajpki na urodziny 2 innych przyjaciolek. Napewno beda tance wiec juz nie moge sie doczekac
Teraz siedze na baby sittingu ale mam nadzieje wyjsc stad kolo 1.00. Dobrze ze przynajmniej jest internecik
Ide poczytac co u was!!!!!
-
Ale się cieszę
Za godzinkę będe skakac na aerobiku.
Sama mysl że wreszcie się tam wybieram napawa mnie radością i optymizmem że teraz to już będę chodzić
Uciekam!!!!!!!!!!!!!!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki