A ja sobie do Ciebie zagladnąłem i widze że masz tutaj mega sympatycznie Az miło sie czyta! Życze ciągłych sukcesów!
Pozdrawiam Altek!
A ja sobie do Ciebie zagladnąłem i widze że masz tutaj mega sympatycznie Az miło sie czyta! Życze ciągłych sukcesów!
Pozdrawiam Altek!
Dzięki za miłe słowa, Altku :P. Jakoś tak rzeczywiście miło, bo fajni ludzie tu zaglądają... :P . Zapraszam częściej jeśli bedziesz miał ochotę !
Ty też, widzę, spokojnie i skutecznie do przodu idziesz - jednak jak się chłopak za coś porządnie weźmie to zwykle nie wymyśla diet-wynalazków tylko powoli, spokojnie i konkretnie do przodu ! Chyba nawet nie muszę życzyć powodzenia, bo nie ma mowy żeby Ci się nie udało :P !
Pozdrawiamn serdecznie!
Cocci powiedz mi, jak ty stosujesz ta dietę makrocostamjakąś nie pamiętam nazwy. Też o niej sobie poczytałam, i czy ty tak w ogóle nie jesz niczego pochodzenia zwierzęcego, czy tylko na czas odchudzania ?? Wiem że na czas wyjazdu zawieszasz ją, ale mi chodzi o to jak jesteś w domu i masz możliwość gotować sobie normalne jedzenie.
Ostatnio czuję straszny głód węglowodanowy, a w tej diecie je się ok.60% węgli na dzień. W sumie fajnie, ale jak tu bez jajek, bez mieska wytrzymac ??
Nie mam ochoty na diete MZ, bo nic na niej nie chudłam.
Myślałam o tej twojej diecie, w połączeniiu z dietą niełacznia i 1200 kcal. Jak zwykle zaplątałam się w zeznaniach, ale myślę, ze powinnaś wiedziec o co mi chodzi.
Waga przestraszyła się ze ją zastrzelę i dzisiaj już jest 64, a jutro na pewno będzie 63. Wariuje ta waga, ale jak mąż się waży to zawsze ma tak samo. Ale on nie waży się codziennie. Chętnie bym ważyła się raz w tygodniu, a nie codziennie, ale cóż, jakiś nałóg trzeba mieć.
cocci peszymistin TO WOGÓLE ZOSTANIE MOIM GURU !!!!!!!! hehe jak TY to robisz dziewczyno ????? chyba w chwilach słabosci bede patrzyła na te Twoje 30 kilo .
Marlenko!no właśnie przede wszystkim spokojniepeszymistin TO WOGÓLE ZOSTANIE MOIM GURU !!!!!!!! hehe jak TY to robisz dziewczyno ?????
Kitola! Makrobiotyka to jest w ogóle cała filozofia życia, w tym jedzenia. To jedzenie to nie jest tak specjalnie żeby schudnąć tylko tak na całe życie (ale jak się ma nadwagę to się ZAWSZE na nim chudnie). Ja się skupiam na jedzeniu i to nie tak strasznie ortodoksyjnie, ale generalnie zasady są takie (ja nie stosuję się zawsze do wszystkich, ale wsystkie mają sens):
CO JESZ:
jesz wszystko jak najmniej oczyszczone z naturalnych elementów (produkty z pełnego przemiału, brązowy ryż, kasze, itd)- wtedy masz w posiłku wiele cennych mineraów, itd.
jesz wszystko jak najmniej przetworzone/wytworzone sztucznie (gotowanie jak najbardziej OK; pasteryzowanie, suszenie czy solenie też OK, choć trzeba uważać z solą - jeśli można siebez niej obejść to nie jeść. Mrożenie i mikrofale niszczy strukturę komórek, więc odpadają)
jesz wszystko jak najmniej potraktowane chemią - wybierasz produkty ekologiczne jesli się da, np. morele suszone na słońcu a nie szpikowane chemią i podgrzewane sztucznie; chleb i inne rzeczy bez sztucznych dodatków: konserwantów, kolorków, bajerków; pomidory które urosły w ziemi w 18tygodni a nie na chemicznej pożywce i przy lampach w 6 tygodni, itd.
jesz wszystko co rośnie albo mogłoby urosnąc w Twojej strefie klimatycznej wtedy, kiedy jest naturalnie dostępne (zgodnie z porą roku, więc jesienią więcej warzyw niż wiosną, bo jest ich po prostu więcej), czyli np. bananów nigdy (zresztą co oni z nimi robią żeby przetrwały tyle tygodni transportu i przechowywania ), marchewka przez cały rok a pomidory wtedy kiedy są w stanie same wyrosnąć a nie przez naświetlanie. Owoce suszone możesz mieć przez cały rok oczywiście
nie jesz mięsa i nabiału (białko i tłuszcze bierzesz z roślin strączkowych, nasion/orzechów/pestek, olejów rośinnych, niektórych innych warzyw)
Nie ma problemu łączenia/niełączenia, bo nie jesz produktów pochodzenia zwierzęcego. Całą resztę można ze sobą spokojnie łączyć, choć oczywiście im mneij różnych składników w jednym posiłku tym łatwiej wszystko strawić. Ale z drugiej strony, np. tłuszcz jest potrzebny do przyswajania różych witamin, niektóre rzeczy w kaszach czy ryżu się przydają żeby przyswoić białka, więc chyba nie ma się co dodatkowo męczyć zmniejszaniem liczny składników w posiłku.
JAK JESZ
jesz trzy razy dziennie (albo cztery razy jeśli musisz)
żołądek to mięsień, który działa na zasadzie pusty/pełny, więc miedzy końcem jednego posiłku a początkiem drugiego powinno być przynajmniej 3 h przerwy
żołądek to mięsień, który musi mieć możliwość sobie wszystko wymieszać żeby dobrze strawić, więc gdy jesz to nie napełniasz go na maksa tylko trochę dziurki zostawiasz
żołądek nie ma wszystkiego, co potrzebne żeby strawić pożywienie, szczegłonie węglowodany, więc trzeba wszystko dobrze gryźć, zeby się wymieszało ze śliną
nie pijesz do posiłku. Pijesz przynajmniej 30min przed/po posiłku
ostatni posiłek jesz do godziny 17tej
Zalecane proporcje kaloryczne (oczywiście średnie, niekoniecznie każdego dnia) to:
75-80% kalorii z węglowodanów
10% kalorii z białka
10-15% kalorii z tłuszczów
Nie ma limitu kalorii. Jeśli się je tak jak napisane i to co napisane to się wraca do wagi własciwej (osoby z nadwagą tracą na wadze, osoby z niedowagą przybieraja na wadze).
Znam osoby, które tak jedzą od 40 lat, są w super zdrowiu i w ogóle.
Ja zaczęłam przygodę z takim jedzeniem na wyjeżdzie - pojechałam, bo chciałam spróbować czy takie jedzenie mi pomoże. Miałam problemy z układem pokarmowym od ponad 10 lat. Przez ostatnie 3 lata brzuch bolał mnie codziennie i często przez cały dzień (może w tych 3 latach było z 10 dni bez bólu). Po tygodniu jedzenia makrobiotycznego poczułam się lepiej, po dwóch tygodniach ból ustąpił i od tego czasu jest OK (no, chyba że się objem golonką i popiję kawą ).
Myślałam, że nie da się wytrzymać bez słodyczy, mięsia i nabiału, ale mnie nie ciągnie. A jeśli pociągnie to... kupuję ten batonik, ser czy filet z indyka, zjadam i też się świat nie zawala. A potem wracam z powrotem do jedzenia makrobiotycznego.
Jeśliby Cię to bardziej interesowało, mogę poszukać o tym coś więcej. Jeśli masz jakieś pytania to pytaj - odpowiem (jeśli będę znała odpowiedź oczywiście )
Pozdrawiam :P !
Cocci właściwie to co napisałaś w zupełności mi wystarczy. Podoba mi się ta dieta, ma proste zasady, nie jest jakaś dziwaczna , wystarczy stosować się do tych zasad.
To po prostu zdrowe odzywianie
I chyba sobie spróbuję, chociaz przez jakiś czas. A chude mięso jak zjem raz na jakiś czas to krzywda mi się chyba nie stanie
właśnie zjadam mój ostatni niezdrowy posilek, kawałeczek bagietki (świeżutkiej) z masłem i serem brie. Naprawde ostatni i mały zresztą dzisiaj zjadłam tylko trochę ryzu i dopiero teraz ta bagietka.
Kitola!!! No, dokładnie - zdrowe odżywianie :P ! To wszystko ma sens wg mnie, bo np. jesli zawsze zostawiamy trochę miejsca w żołądku to on ma możliwość się spokojnie obkurczyć jeśli jest rozepchany. Zresztą jak się powoli je i dobrze gryzie to i człowiek za dużo nie zje.
I jasne, ze nie ma problemu jeśli raz na jakiś czas zjesz coś innego niż tam pisze. Te wszystkie zasady są tak jako pomoc - im więcej się stosuje tym lepiej, ale każdy wybiera co chce oczywiście. Zmiana kilku nawyków na lepsze to już coś.
Jeśli chciałabyś sobie oczyścić organizm to możesz się zdecydować na monodietę najpierw, tj. przez kilka dni jeść jedną rzecz, np. ryż. Wtedy organizm nie musi za dużo czasu przeznaczać na kombinowanie z trawieniem, itd. i ma możliwość zająć się sobą trochę, powyczyszczać różne złogi, toksyny, itd.
Aha! Zapomniałam napisać w poprzednim poście - kawa i alkohol niet, herbata: ziołowa albo owocowa (ale jak się napijesz rano to też się świat nie zawali ).
Ja akurat teraz wsuwam kasze gryczaną z jaglaną, do tego trochę ziarna słonecznika, dyni i siemię lniane (siemię jest bardzo zdrowe). Na początku mi przeszkadzało, że bez soli, bo ma człowiek złe nawyki, ale potem to się uspokaja i zaczyna się odkrywać smaki, których przedtem się nie zauważało.
Marcheweczkę wolę schrupać na surowo - jutro ma być dostawa w sklepie ze zdrową żywnoscią to sobie kupię .
Nie chce mi się za bardzo gotować, więc nieraz zrobie jedzenia na cały dzień, a na nastepny dzień z kolei coś innego. Jak jestem na mieście w porze posiłku to zwykle biorę jakieś wafle ryżowe z brązowego ryżu i bez soli.
Daj znać co i jak robisz z jedzonkiem - jestem ciekawa co wybierzesz .
Pozdrawiam :P
witam cie!boze jak ja ci zazdroszcze ze tak pieknie chudniesz!!mam nadzieje zemi tez od jutra sie powiedzie!!!pozdrawiam :P
Cześć Salomea89!
Nie ma co zazdrościć tylko za robotę się brać :P !
Skoro Ci tak zależy to na pewno Ci się uda ! Widziałam, że chcesz zacząć od 1000kcal. Jeśli mogę coś poradzić to trzymaj się jednak 1500kcal. Schudniesz troszkę wolniej ale dużo skuteczniej, bo Ci się nie zmniejszy metabolizm tak jak przy 1000kcal. Wiele dziewczyn po tysiaku ma jojo.
Pozdrawiam i trzymam kciuki :P !!!
Cocci zastosuję tą dietę, zasady będę wprowadzac stopniowo, bo jak wprowadzę wszystkie naraz to nic z tego nie wyjdzie, bo bede obsesyjnie myslała o tym czego nie wolno.
A kawę INKE można pić, bo ja bardzo lubię, a tak całkiem bez kawy to życia nie ma, a Inka to właściwie zbożowa, chociaż przetworzona.
Oj coś czuję że może nie byc łatwo.
Dzisiaj bardzo grzecznie dietkowo
Poza tym kawałeczkiem bagietki to nic zakazanego nei zjadłam. I w dodatku mąż mi chciał dać jeszcze jeden kawałek i już miałam zjeść, bo chyba ze dwa lata nie jadłam bagietki z masełkiem i brie. Ale nie zjadłam już. Na kolację była kukurydza (jedna kolba ) i na tym koniec jedzenia. Upał i zakręcony dizen nie dał pojeść, ale mieliśmy gości (rodzice i teście ) i zjedli wreszcie tego suchara z jagodami, a ja nie tknęłam
Zakładki