Coci moja kochana... nawet nie podejrzewałam, że Twój skrót mógłby byc skrótem
Chyba Cię troche rozumiem...ale troche bo u mnie było wręcz przeciwnie... K. zostawił mnie, żeby uciec od jakiejś odpowiedzialności... poznaliśmy się w pażdzierniku rok temu... i było.. cudownie... w tym roku zaczelismy nawet rozmowy o zaręczynach... ale.. potem nagle jakiś krach... zaczęło się pieprzyć, coraz częsciej koledzy okazywali się ważniejsi, coraz częściej przez Niego płakałam... ale.. kochałam Go... chyba nadal kocham, choc staram się zapomniec... Ma 23 lata a zaczął zachowywać się jak gówniarz, czaty... sprawdzał w ten sposób "czy Moja bajera jeszcze działa"... to było okropne... ja też byłam okropna... przestałam Mu wierzyć, przestałam ufać... coraz częsciej sprawdzałam... w wakacje bylismy na tydzien w Łebie.. było cudownie... ale pozatym... całe wakacje były straszne... niby oboje w Krakowie... a tak rzadko się widywalismy... to ja zabiegałam o te spotkania... pod koniec września ja zawaliłam sesje poprawkową...potzrebowałam wtedy wsparcia, którego nie odnajdywałam w nIm... no i pewnego wieczoru miał przyjść do swojej siostry... czekałam całą noc.. Ona robiła mi az melise żebym się troche uspokoiła... na drugi dzien z Nim zerwałam... całą noc spędził z kumplami u siebie w restauracji.
.. zapomniał o Bożym świecie i o mnie... ale nie było mi łatwo...po tygodniu postanowiliśmy do sibeie wrócić i wtedy... jakby świat się przekręcił o 180 stopni... nigdy wcześniej nie byłam z Nim taka szczęsliwa... na rocznice kupilismy sobie obrączki srebrne w aparcie... nie minął miesiąc a On znowu się dziwnie oddalił, któregoś dnia nie wytrzymałam i poszłam do Niego.. wyciagnęłam z Niego... jedno stwierdzenie... że doszedł do wniosku, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody. Pierwsze co zrobiłam po powrocie do pokoju to...zemdlałam...matko jak to bolało... a jeszcze bardziej świadomość, że... w wieku 23 lat zostałam wymieniona, na "nowszy model" jest teraz z dziewczynką która ma 19 lat... cały czas zastanawiam się co Ona ma a czego ja nie mam... ale to mnie tylko prowadzi do obłędu...
Staram się zapomnieć... tzn, nie o Nim...ale o tym czym Go darzyłam.. o tej głupiej bezgranicznej miłości...
dwa tygodnie temu poznałam B... zaczelismy się spotykac... On tez rozstał się z Kimś mniej wiecej w tym samym czsaie jak ja...
Dzisiaj przeprowadziliśmy pierwszą konstruktywną rozmowe... że musimy najpierw postarać się zaprzyjaźnić, że chcemy żeby było z tego Coś wiecej, ale najpierw musimy się uporać z przeszłością... żeby nie być dla siebie tylko pocieszeniem, zastępstwem... żeby za jakiś zcas któreś z nas sie nie obudziło i nie stwierdziło, że wolałoby wrócić do przeszłości... to chyba pierwsza dobra decyzja w moim życiu...
Co do Twoich spraw... hmm... Coci, nie wiem co mam Ci napisać o M...ale to rzeczywiście niekomfortowa sytuacja żeby kupował Ci takie prezenty... bo niby co ma ten gest oznaczać? Daj sobie Maleńka szanse... tyle tylko moge Ci napisać... otwórz się troche na innych, to czsaem pomaga... choć jak to się mówi... serce nie sługa
ps. dobrze, ze ja nie mówiłam, że bedzie w skrócie
ps.2 dzięki za ten skrót... nie musiałam szukac po watku o co bbiega
Zakładki