Cześć Dziewczynki!!!
No, dietkowo to ja sie dziś nie pochwalę... Wydaje mi się, że zjadłam 2200-2500 kcal, choć w sumie doliczyłam się "tylko" 2100, więc może to już paranoja, może zaczyna mi się wydawać, że jem więcej niż naprawdę to sie dzieje.
Nie chcę zwalać na zbliżający się okres - w końcu po to mam rozum żeby go używać . A swoją drogą to czemu świadomość nie może dać znać ciału: "Słuchaj, nie jestes w ciąży i nie będziesz w najbliższym czasie, więc nie próbuj tyle żarcia zbierać bo tylko z siebie idiotę robisz ". No nic, trudno , ale przykro mi strasznie - po raz pierwszy chyba tak się przejęłam... . Może to rzeczywiście wszystko klimaty PMS - ? A może tak ogólnie mi się nazbierało - w pracy i prywatnie i w ogóle mam dość . No dobra, już nie smęcę!
Ale jutro będzie super - 1450-1550kcal. Żeby NIE-WIEM-CO!!! Bo inaczej to będę musiała już w ogóle szacunek do siebie stracić . Żeby normalny i myślący człowiek w takie maliny się wpuszczał !!! Choć pocieszające jest to, że gdyby nikt tego nie robił, to i to forum nie byłoby potrzebne, hi hi .
Tak czy inaczej, obiecuję Wam uroczyście! , że jutro (choć w niedzielę zwykle mam luzy), w związku z dzisiejszą plamą, zjem normalny założony limit, tj. 1450-1550kcal. Wieczorem przyjdę i wszystko powiem jak było! I nie będę musiała się za siebie wstydzić! Howgh!!!
Skarpeto!!! No, brak mi słów - Ty naprawdę idziesz jak BURZA A może Ty dodatkowo pracujesz jako listonosz - Niesamowite to jest. I naprawdę szczerze Ci gratuluję. Ktosiowi Twojemu to szczena opadnie po prostu...
Peszymistin!!! Oj, rozumiem Cię doskonale z tymi wspominkami. Ja w sumie nie mam swojej rodziny a i studia skończyłam niedawno, ale już mi się na wspominki zbiera za studenckimi czasami... . Ja chodziłam w Krakowie do jednej takiej kawiarenki - i pełny odjazd. Czas się nie liczył.... Super była ta beztroska... . I super fajnie też było jak zdobyłam stypendium do Paryża. Ciężko było, bo ledwo starczało na mieszkanie, ale dałam sobie radę (Rodzinka tez pomogła). Takie włóczenie sie po ulicach Paryża ze świadomością, ze nie jest sie turystą tylko mieszkańcem tego miasta - nie raz musiałam się uszczypnąć żeby sprawdzić czy to się naprawdę dzieje, czy to właśnie ja i czy naprawdę tam jestem. Te wypady do różnych miejsc i te wieczory w przytulnych knajpkach Paryża - nie te przy turystycznym 'szlaku', ale takie malutkie, schowane od świata... - ! Oj, to były czasy!!! I kawę tez stamtąd pamiętam... . Ech, tez się rozmarzyłam... . Choc powiem Ci, że mimo wszystko nie zamieniłabym Krakowa za Paryż. Kraków jest dla mnie po prostu najmagiczniejszym miastem na świecie :P !
Oj, peszymistin! Chciałabym ja tak się czasem 'obeżreć' (w zasadzie podwójny cudzysłów się należy)... . Nie przejmuj się - akurat taki wynik to całkiem spoko przy limicie, który Ty sobie założyłaś. Szczególnie że tak ogólnie to trzymasz się solidnie założeń !Oj, Cocci: wczoraj pozarlam 1330
MK!!! Pisałam już do Ciebie dzisiaj, ale dalej myślę jak się tam czujesz, biedaku. Na szczęście takie żołądkowe wirusy to stosunkowo szybko przechodzą. Trzymaj się tam i zdrowiej jak najszybciej!!! :P
************************************************** *****************
:P :P :P No to słodkich snów*/miłej niedzieli* Wam życzę :P :P :P
* właściwe podkreślić
Zakładki