-
Co za cholerne dni. Uzbrojona w cif carem active i cillit bang wyruszam sprzątać. Ręce mnie bolą, że nie mam już siły ścierki dociskać. Chyba mój zapał zanika. Kuchnia u rodziców błyszczy aż miło popatrzeć. Dzisiaj czas na mój stary pokój. Wieczorkiem wpadnę i zdam relację!
Tym czasem cieplutkie pozdrowionka, zakładam kamaszki i w drogę.
Julcyk z babcią to trudna sprawa. Nie odpuszcza ciekawe, co dzisiaj mi przytaszczy. Babcia znalazła sobie nowe zajęcie, oprócz chodzenia na cmentarz ostatnimi czasy poświęca się dokarmianiu mnie!
Pris gdzie jesteś
-
Jestem jestem
Wczoraj powód do dumy - poszliśmy na przedpremierę "King Konga" do kina (swoją drogą - taaakie efekty są w tym filmie, że 3/4 spędziłam bojąc się spojrzeć zza szalika ) od północy do 4tej rano niemalże. Ale się nie skusiłam - chociaż głodna! - na McDonaldsa, bo tylko to było o tej porze otwarte, ani na kinowe słodycze Limit zamknęłam na 1100kcal.
Dzisiaj troszkę poszalałam... tzn jogurt z musli i makaron sojowy z kurczakiem - nie wiedziałam że to ostatnie danie jest tak kaloryczne Kupiłam to w barze chińskim, bo myslałam że takie lekkie własnie, kurczak, warzywa i makaronik sojowy... A tu te kluchy mają 220kcal w 100g ugotowanego makaronu. Do tego mięso, surówka... no i takie danko ma ok. 600-700kcal.
Także zostaje mi do końca dnia pepsi light, tyle dobrze że sie tym jedzonem najadłam po uszy. Jestem ciekawa CZY i w jakim tempie będę chudła na tym 1000-1200kcal dziennie bo czuję że bez rewelacji będzie, moja przemiana materii po tych wszystkich dietach jest w rozpsypce.
Plusy - wymiary! Mierzyłam się wczoraj wieczorem, także mało wiarygodnie, ale w talii było 74cm - co jak na moją oponkę to nieźle W pasku mam ostatnią dziurkę, wszystkie gacie na mnie za szerokie w talii, biodrach, tyłku, udach... Wręcz się wkurzam bo mi taki wór na zadku wisi Na święta kupię sobie nowe dżinsy, dopasowane takie Ciekawe jaki rozmiar, bo teraz mam 30/34 i 30 za duża już.
Faceci się zaczynają oglądać na ulicy, nie jest źle. Mam jakieś samozaparcie, że teraz muszę schudnąć... chcę wreszcie wyglądać dobrze, korzystnie, bez wstydu chcę ubrać szałową sukienkę na sylwestra (mierzyłam w H&M - taka jak dla baletnicy, i gdyby nie mój biust który niestety wymaga stanika - duuży jest - to bym kupiła ją od razu! Prześliczna i wrescie widać że mam niezłe całkiem nogi! ) Martwię się, że jak przyjadę z funduszami 29.12 do Krakowa to już wszystko będzie przebrane i sobie w efekcie żadnej kreacji nie kupię Cholerka.
Shakila - ja wracam do domu rodzichów 21.12 i już się boję jaki matka mi maraton szykuje sprzątaniowy Bo nie przepuści. Może i dobrze, trochę ruchu zawsze, bo ostatnio mój wysiłek fizyczny jest zerowy Czasu brak i takie tam... Może dlatego mi to chudnięcie tak opornie idzie? Na pewno wręcz.
Co do babć które uwielbiają wtykać jedzenie - u mnie nie ma tego problemu, bo cała rodzina niemalże ma problemy z nadwagą (ZŁE GENY!) więc nikt w nikogo nic nie wtyka, a wręcz z siostrami sobie złośliwie wytykamy co która zjadła
A tak co do świąt... jedyne na co mi język sięga do podłogi to babeczki z bitą śmietaną mamusi, ale że ciasta akurat rok w rok są te same, więc jakoś siłą rzeczy się przejadły i nie ma się na nie aż takiej dzikiej ochoty. Jakoś przetrwam. Tylko ciekawa jestem czy wytrzymam z kaloriami Tzn spróbuję trzymać się 1200kcal no i chyba zrezygnuję z chleba i ziemniaków zupełnie, bo to taki niepotrzebny zapychacz a kalorii ma multum. Lepiej zamiast nich spróbować bez wyrzutów sumienia jakiegoś świątecznego ciacha
Będzie dobrze!
pozdrawiaam
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Waśnie przytaszczono mi do domku drabinę. HURA!!!! Będę mogła ściągnąć firanki i umyć okna. Strasznie tutaj wysoko 3.60! Kurcze można spaść i skręcić kark. Dopiero jak D. wróci z pracy to wyskrobie się na nią. Jakoś mi dzisiaj słabo. Wypompowałam się na maxa i nie mam siły teraz u siebie sprzątać. Dostałam takie zakwasy, że ledwo się ruszam. Serio nie wiem jak dam sobie radę.
Dietkowo średnio na jeża. Jeszcze dzisiaj nic nie jadłam. Pewnie apetytu jak zwykle dostanę na wieczór.
Pris nie martw się o kreacje na pewno kupisz sobie odpowiednią. Przed samym sylwkiem też rzucają nowy towar do sklepów. Ale mi narobiłaś smaku na te babeczki. Lubię bitą śmietankę. Oj lubię
Oby tylko śniegu nie zabrakło na święta
-
Bleee.... wczoraj siedziałam do 5 rano nad projektem i w efekcie - głodna! - zjadłam żurek, jajko na miękko... wyszło mi w sumie 1500kcal No dobra, ale i dzień dłuższy. Dziś tak samo, od 6ej rano na nogach i o siódmej wieczorem mam już 1200kcal na koncie, a znowu będę siedziała i mnie głód ściśnie uch.... Niby jak pytałam dziewczyn o kalorie podczas takich 20-24h dni non stop na nogach to trzeba wręcz dociągnąć do dziennej dawki której organizm potrzebuje (w moim wypadku to 1850kcal, także te 1500kcal to nie koniec świata).
Zbieram się do I etapu SB, bo jednak z tego mojego liczneia kalorii chyba - jak zwykle! - nic nie będzie. Tylko SB chyba już po świętach...
pozdrawiam
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Ooo, nieładnie! Gdzie się podziewacie??
Ja ostatnio wahadłowo pracuję - 12h snu i 12h w pracy i tak w kółko... Co dziwne nie moge spac po nocach, a jak już zasnę o jakiejś 5ej rano to przed trzeicą po południu nie wstanę totalnie się przestawiłam, brak mi słońca i ogólnie depresyjnie mi na duszy, mimo że święta za pasem (a dla mnie dość pracowite będą, okazało się, sporo zleceń do zrobienia w domu )
Kalorycznie przez te moje 20h dni wychodzi mi ok.1500kcal, ale waga ciągle ta sama.
Strasznie jestem zmęczona, aby do środy i LABA! No, powiedzmy..
Shakila, dajże znak życia
edit: WRESZCIE znalazłam ukochany i wcinany na tony ostatnio makaron sojowy - gotowany ma tylko 60kcal w 100g! Wreszcie kalorie mnie miło zaskoczyły! Czyli od moich ostatnich 1500kcal mogę spokojnie odjąć 300kcal bo tyle liczyłam makaronio. Cudnie!
pozdr
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Pris nie wiem, co ze sobą począć. Chyba nie zasługuje na to, aby się tutaj nadal wpisywać. Dietki nie przestrzegam, przestałam liczyć kalorie. Jem tyle na ile przyjdzie mi ochota. Jedyna pozytywna rzecz to unikanie słodyczy i chipsów. Ale pewnie tylko, dlatego ich nie pożeram, bo akurat nie mam ich w domu. Straciłam chęci do odchudzania. Nawet wynik dzisiejszego ważenia nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Prawie 73 kg W sumie mogłam się tego spodziewać. Kurcze zachowuję się jak dureń do kwadratu. Humor pod psem. Próbuje znaleźć w sobie siłę i motywacje, ale jak na razie to kiepsko mi to wychodzi.
Kurcze nie mogę wypisywać tu takich rzeczy. Musze się z tym kryzysem uporać. Kupiłam wczoraj nowy numer super linii i szukam natchnienia. Tym obżeraniem dorobię się tylko efektu jojo jak dwa razy dwa. Sorry, że tak się nad sobą użalam ale...
Pris twarda z ciebie sztuka i ładnie sobie radzisz. Dobry pomysł, że stopniowo zwiększasz ilość kalorii. W ten sposób nie będziesz tyła. Tygodniowo powinno się zwiększać o 100 kcal.
Dobrze, że chociaż od ciebie bije optymizm. Może powinnam zrzucić parę kilo to i mnie poprawi się humorek. Coś muszę zrobić.
Olu pisz jak najwięcej jak sobie radzisz to mnie pozytywnie nastawia Tylko, żebyś po tych moich marudzeniach nie odpuściła sobie dietki.
Wyrzuty sumienia mnie chyba zabiją, ale muszę się przyznać, że zrobiłam przed chwilą kopytka. D. w pracy przygotowuje nóżki faszerowane. Kurcze, jakie to dobre. Do tego sałata lodowa i gotowe. Tak pokrótce zapowiada się kolacyjka
Pozdrowienia
-
hej...
u mnie humor też pod psem...
tydzień do świat. byle nie przytyć!!
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Uch, nie zdołował mnie Twój post, ale też nie zdopingował przyznam Tylko nie mów mi tu "nie zasługuję" itd, bo pomyślę że chcesz uciec TAK NAJPROŚCIEJ, a każdy ma prawo do kryzysu! Spoko, nie jesteś sama
Rozprzężenie grudniowe jak patrzę na to co się dzieje za oknem i istny krąg podbiegunowy jeśli idzie o światło to się nie dziwie... Depresja wisi w powietrzu.
Dziewczyny, proponuję zawiesić akcję "dieta" na okres świateczny. Nie mówię że od razu trzeba się rzucić na wszystko, ale jeść wtedy kiedy się jest głodnym i już, koniecznie ze spróbowaniem światecznych wypieków. Shakila, po co się TERAZ, w najfajniejszy przedświąteczny czas dołować kaloriami?? Olej to, odpocznij psychicznie, zapomnij o kaloriach i wadze! Ustal sobie termin-godzinę zero diety, najlepiej tuż po świętach jak wszystkie te pyszności będą uszami już wychodzić. To zdopinguje.
ua sobie na święta Ustawię sobie limit max. 1850kcal - tyle mi wyszło mojego zapotrzebowania dziennego, nie powinnam utyć więc, a z ostatniego mojego jedzenia wynika że będę najedzona po brzegi i specjalnie nie będe myśleć o tym ile i co jem. Jutro od 19.12, tydzień przerwy i już!
Poza tym: JA tryskam humorem? Wysiłkiem woli powstrzymam się właśnie przed napisaniem posta z gorzkimi żalami, że jestem w kółko głodna i ogólnie kiepawo; w tym momencie walczę tylko żeby nie przytyć, żeby w święta sobie móc zrobić labę od liczenia kalorii, ale 28.12 wracam do Krakowa i koniec z tym... magiczny termin, będę się go trzymać i sobei grozić, może to mnie zmobilizuje 28.12-31.12 zrobię sobie szybkie przedsylwestrowe oczyszczanko, czyli dni na owocach, wodzie, herbatkach. Taki mam w skrócie plan.
Dziś mam na koncie 1300kcal i... głodna jestem No, ale od 6tej rano w pracy, a późno już.
ok, idę walczyć z pokusami jedzona..
pozdrawiam
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Dzisiaj dzionek jak najbardziej udany. Nic mi go nie popsuje nawet ta okropna cyfra na wadze. Pogadałam dzisiaj z koleżanką, której od bóg wie, jakiego czasu unikałam. Poglindziłyśmy z jakieś 3 godziny na gg, dzięki czemu nie miałam czasu się opychać. Teraz zaparzyłam cały dzbanek herbaty czerwonej i będę do późnego wieczorka ją sączyć. Niedawno wypucowałam łazienkę. Kiedy znajdę sobie zajęcie nie myślę o głupotach D. na kolacje ma kopytka z wczoraj a ja basta koniec! Nie będę jadła niczego po 20-stej. Wprowadzam parę zmian w moim postępowaniu, bo ostatnio tyje w oczach. W sumie najwięcej opycham się wieczorem. Muszę rozłożyć ten jeden obfity posiłek na mniejsze porcje. Bo po jedzeniu czuję się jakaś ociężała, mdli mnie. W końcu wątroba mi wysiądzie
A jak u was dziewczęta
-
no ja dzis posprzątałam troche pokój... i dużo sie uczyłam...
nie przytyc w swieta. to moja dewiza na czas obecny
JA
JOJO
waga około 85 kg.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki