-
Zieeeew... już sobota, ja zaraz znów do pracy Dobrze że słoneczko za oknem, troche lepiej się funkcjonuje jak nie jest tak szaro-buro na zewnątrz.
Tak, zgrzeszyłam wczoraj, do czego się przyznałam i czułam się fatalnie... I psychicznie (świadomość pożarcia małych frytek i 3 stripsów KFC z sosem barbecue, aaa!) + fizycznie - brzuch jak balon, śmierdziałam tłuszczem po smażeniu, FUUUU Kurde nigdy więcej fastfooda a przynajmniej nie w najbliższym czasie! Co lepsze nie jadłam tego z jakąś wielką pasją i apetytem, mam w sobie zakorzenione takie glupie, dziecięce, wyniesione z domu - "NAŁOŻONE - TO JEDZ!", czyli jedzenie do końca i wszystkiego co ci dają. I jakiś dziwny strach przed głodem. Moją misją i celem jest niedopuszczenie do poczucia głodu - nie wiem o co chodzi, w czym to tkwi, ale tak mam! Czuję po prostu niepokój nie posiadajac pelnego żolądka.
Dziś zjedzone:
na śniadanie - maly banan i jogurt Danone z musli - 280kal.
Muszę przystopować z pieczywem, tylko tak myślę - co zjem w pracy jak tak??
/Edit 17:00/
Do pracy kupiłam tylko wodę mineralną ZA KARĘ O ósmej dopiero coś wszamię, pewnie warzywka z patelni (mieszanka orientalna jest boska!) z kurakiem.
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Dzień skończony pozytywnie.
Z pracy wrócilam i pożarlam parówki drobiowe i salatkę,
sumując ---> 1000kal Bez kitu!
Poczulam napływ wiary w siebie... tyle że zjadłam dziś 2 słownie DWA posilki... To nie za dobrze raczej wg diety 1000kal. I to ostatni posilek o 21:00 Tyle że nie planuję iść spać przed drugą w nocy. Hm. Caly dzień o wodzie i jedna solidna wyżeraa to chyba nie jest dobry plan.
Shakila co z tym foto? Czekam [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Jak tam po tygodniu 1200kal? Coś Ci polecialo na wadze?
(Oj, ale jestem zrzęda, zjem 8000kal z KFC a zjem 1000kal i tak źle i tak niedobrze
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Dzisiaj cały dzień spędziłam u mamy. Wiesz jak to się kończy . Nie było dietkowo niestety. Uczciłyśmy jej powrót ze szpitala ptasim mleczkiem, gołąbkami, karczkiem. Żeby było zabawniej wypiłam 2 kieliszki wina czerwonego. Ledwo się ruszam . Daruję sobie podliczanie kcal. Poległam na całej linii.
Ważenie przewiduję dopiero w poniedziałek!!! Ty dzisiaj miałaś karę a ja jutro poniosę konsekwencje swojego obżarstwa.
Zdjęcia posłałam. Tera uciekam do łóżeczka, może uda mi się usnąć o odpowiedniej porze! Do jutra
-
pris 2 posilki to nie jest dobry pomysl.
3, 4... to by bylo lepiej...
a ja poleglam wczoraj. pol kinder bueno i jaski - takie platki slodkie..
ale dzis bedzie lepiej.
jutro wazenie...
shakila a ja tez moge prosic o zdjecie? [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Przyznam że mam kryzys... Solidny. Nie widzę jakoś sensu tego wszystkiego.
Jem w sposób, który nie umożliwia mi chudnięcia, tylko pozwala utrzymać wagę. Nadzieja w ćwiczeniach, nie wiem...
Nie znoszę walczyć ze sobą, dlaczego jeśli ktoś na luzie podaje mi coś slodkiego i mówi "masz, bylem w sklepie, kupilem kilka bo mialem ochotę" ja muszę odmawiać, tlumaczyć się, chociaż widać że język mi aż do tylka ucieka, taką mam ochotę. Zwykly, przyjazny gest, a dla mnie to jest koniec świata i powód do zamartwiania i wyrzutów. Dlaczego nie mogę żyć NORMALNIE Tylko ciągle trzeba się trzymać, kontrolować, pilnować, a nie pozwolić organizmowi żeby sobie żyl jak chcial. Dobra, nagrodą jest boska sylwetka, lepsze samopoczucie, wymarzone ciuchy leżące jak na modelce. Ale cena jest cholernie wysoka, może jestem mięczak, ale nie wierzę że schudnę do 65kg, a nawet że zejdę poniżej 70kg. Po prostu wiem ile za to zaplacę, jak będę się męczyć, spinać i po prostu ŹLE CZUĆ PSYCHICZNIE BĘDĄC POD CIĄGŁĄ KONTROLĄ! AAAAAAAAA!!!
Na śniadanie takie które lubię i czuję się spoko zjadlam 2 parówki, 3 kromeczki pieczywa Schulstad z serkiem lososiowym, serek wiejski z pomidorem -- prawie 500kal w sumie.
200kal które powinnam zjeść to jakaś makabreska, szczególnie w niedzielę.
Defetyzm sieję, ale mam po prostu zalamkę. Nie rzucę się na fastfooda i frytki, ale chcę jeść normalnieee Jak wszyscy! Nie opychać się, ale jeść po prostu..!
BUUUUUUUU
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Shakila, właśnie dostałam fotki... bardzo mi głupio za powyższy wybuch
Naprawdę, Twoje fotki wakacyjne mnie rozwaliły - wyglądałaś po prostu absolutnie spektakularnie Nie kituję tu, naprawdę laska w bikini jak się patrzy; i te cudne 68kg... Mmmm... Jednak można! Do cholery, niech ktoś mnie trzaśnie, skrzyczy, nie wiem, coś ze mną nie tak do końca. Nie widzę sensu mojego odchudzactwa skoro bez efektów...!
Ale dziś też się zmieszczę w tych 1000-1200kal jak Boga kocham, mimo dużego śniadania - zjem warzywa z kurczakiem i koniec. Może nie wierzę,ale siedzenie non stop na tym forum wyrabia jednak pewne odruchy i uczy świadomego jedzenia czy chcieć czy nie, przez samo oczytanie.
:*
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Olu dostałaś maila?
Powinno cię to zmotywować. Dodać ci sił do walki. Kiedy szukałam dla ciebie swoich zdjęć sprzed 3 lat to automatycznie odeszła mi ochota na jedzenie. Widzisz tego wieloryba z głowa jak arbuz?
W takich kryzysowych chwilach uświadamiam sobie jak wielkiej rzeczy dokonałam chudnąc prawie 18 kg., jaki to był dla mnie wysiłek i sprawdzian silnej woli. Jak łatwo mogę to zaprzepaścić opychając się jak dawniej. Błędne koło.
Trochę dziwnie się czuję po obejrzeniu tych fotek. Wprowadziły mnie w wojowniczy nastrój. Nie będę ich chować do szuflady tylko przez kilka dni potrzymam na biurku. Nie chce jednak żeby D. je zobaczył, bo wtedy nie znał mnie „takiej”. Może się przestraszyć.
Trzymam za ciebie i siebie kciuki. Dojdziemy do tych 65 kg. Trudno będzie schudnąć, ale coś za coś.
Wiesz, kiedy ważyłam 86—88 kg. Schudnięcie wydawało mi się niemożliwe. Nawet, anorektyczna przyjaciółka domu nie była wstanie mnie zmobilizować Myślałam, że nawet, jeśli schudnę to i tak po jakimś czasie przytyję z powrotem. Każda próba schudnięcia poniżej 80 była koszmarem. Organizm buntował się.
Kiedy schudłam do 68 kg, jadłam jak lubię, połowę tego, co kiedyś, ale dosłownie wszystko. Żadnego efektu jojo nie miałam. Wróciło mi tylko 5 kg no 7 kg. Więc chyba warto się jeszcze troszkę pomęczyć?!
Musimy teraz pozbyć się pozostałej zbędnej tkanki tłuszczowej. Więc dieta jest wskazana Będziesz zła, podłamana… a później… i jemy wszystko tylko mniej
Ja dzisiaj wypiłam 1,5 l wody źródlanej i zjadłam, 1 granata i o dziwo nie jestem wcale głodna. Wczorajsza uczta trzyma mnie. Chyba niestrawność mnie dopadła?
-
Pisałyśmy w tym samym momencie!
-
Dokładnie
Moje apogeum wagowe to 77-78kg, jakieś 5 miesięcy po mojej namniejszej wadze czyli wlaśnie 68-70kg i przyznam że jak widzę zdjęcia z tego okresu (mam je na innym komputerze, jak będę w domu to Ci je przyślę) to mnie aż telepie...
Nie wiedziałam że zrzuciłaś w sumie aż 18kg!!! Normalnie nie wiem jak zareagować, bo jest to dla mnie totalny kosmos, ja się załamuję przy jakiś 6kg, a 18 to przecież 3x więcej a dałaś radę... JAK ro zrobilaś?? Tak szczerze...
Jestem głupi mięczak i tyle.
Właśnie oglądam swoje fotki z maja tego roku - 76kg żywej wagi. Matko Boska... jak mogłam wogole egzystować, TAK się ubierać, czy ja nie miałam lustra AAAAA!!!
Warto się odchudzać, tyle że nie cierpię półśrodków, a znowu nie jestem w stanie przez dłuższy - dajacy efekty - czas ciągnać jakąś restrykcyjną dietę jaką jest dla mnie 1000kal. właśnie.
Dzięki Shakila, naprawdę bardzo mi pomogłaś dzisiaj...
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Już jestem z powrotem. Spełniłam obywatelski obowiązek, chociaż nie chciało mi się wyjść w ten ciepły, choć deszczowy wieczór.
Co do tych zrzuconych 18 kilogramów to nic takiego. Wiesz, kiedy ma się nadmiar kg na sobie to te całkowicie zbędne lecą szybko. Schody zaczynają się dopiero przy tym etapie, w którym teraz my jesteśmy. Niby nie grube, ale i nie szczupłe. Taki stan pośredni. Brrrr
Jak to zrobiłam? Hm! Nie wiem czy mogę to napisać. Nie chce dawać złego przykładu. Choć osobiście nie uważam tego za coś złego. Ale pewnie zaraz zostanę zaatakowana przez kogoś. No trudno najważniejsze, że mnie to pomogło zgubić kilogramy i pozbyć się ataków duszności i alergii. Oczyściłam swój organizm na maxa. Postawiłam na głodówkę zdrowotna. Słyszałaś o tym? Pisałam o tym kiedyś na wątku – dieta dr Ewy Dąbrowskiej. Od tamtej pory nie łyknęłam ani jednej pigułki, bez których kiedyś myślałam, że nie będę mogła żyć. Panikowałam zawsze, kiedy tylko kończyło się opakowanie.
Chciałabym kiedyś powtórzy głodówkę, ale teraz nie mam na to warunków. Wtedy przeprowadziłam ją w wakacje. Zamieszkałam sama, miałam dużo czasu dla siebie, żadnych obowiązków i nikt nie kusił mnie zapachami z kuchni.
Czułam się po niej jak nowo narodzona
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki