ja też zdecydownie wolę diety własnorecznie skomponowane nie znoszę jadłospisu : dzień 1 śniadanie itd... szybko mnie to nudzi i nie sprawia przyjemności. myślę tylko o tym kiedy dieta się skończy zeby zjesc to co lubię ( i nie chodzi o słodycze )
ja też zdecydownie wolę diety własnorecznie skomponowane nie znoszę jadłospisu : dzień 1 śniadanie itd... szybko mnie to nudzi i nie sprawia przyjemności. myślę tylko o tym kiedy dieta się skończy zeby zjesc to co lubię ( i nie chodzi o słodycze )
Agalight masz rację z tym, że jedna dieta przeczy drugiej. Też doszłam do tego wniosku. Najlepiej odchudza: mniej jeść, nietłusto, bez słodyczy a do tego ruch, ruch, ruch.
W końcu ile da się wytrzymać jedzący tylko owoce, albo jedząc tylko nabiał i mięso itp. A jeśli chce się schudnąć to trzeba się odchudzać przecież dłużej niż tydzień czy dwa tygodnie.
Tak tez tak uważam ale mozna sie na czyms oprzec. Na przykład nie łaczyć mięsa i ziemnaków, na obiad mięcho z góra surówki, albo ograniczyć węgle nie tak minimalnie ale cos tam zawsze. Wiecie o co mi chodzi. Dokładnie nie mozna długo odchudzac sie jedzac wybrane produkty bo zwariować mozna. Pózniej człowiek sie rzuca na to czego niemógł i kicha jest. Trzeba od nowa. Zaczęłam sie odchudzać od pomysłu że zmiana nawyków zywieniowych bedzie moim sposobem na zycie i nie będe tego dietą nazywać, własnie dlatego żeby sie nie zmotać. Cóż troche zboczyłam z obranej przez siebie drogi ale starm sie wrócić i nie odchudzac sie, nie być na diecie ale zmienić sposob jedzenia na zdrowy, lekki i odpowiedni dla organizmu.
Łatwo dać się samej wpędzić w ten cały dietowy młyn właśnie, szczególnie jak się sporo o tym wie i w czaszce cały czas się kłębią myśli, że to ma tyle kalorii, taką proporcję węgli do białek, że o tej porze tego jeść nie mogę, w tym połączeniu z czymś tam odpada... O *******e jednej, dajmy na to KROMCE CHLEBA ZWYKŁEJ da się wytworzyć cały dyskurs dietetyczny :P Nie dajmy się zwariować Jedzenie dla nas, a nie 90% naszych rozmyślań poświęconych jedzeniu.
Tak abstra***ąc - mam problem z posiłkami, dzieleniem na mniejsze. Jem zazwyczaj 3, max 4 dziennie, tak do 1200-1500kcal (gdy ćwiczę). Szczerze mówiąc nie wiem jak znaleźć czas na te 5 jedzeń dziennie. Mi się udaje jak mam pełną lodówkę i jestem w domu, albo dajmy na to przygotuję sobie wcześniej na 12h zmianę w pracy. Jak gdzieś łażę to NIE MA BOLA
pozdro
Pris wiesz ja tez tak mam i jakos psecjalnie sie tym nie przejmuje. Jak jestem w domu to organizuje sobie na cały dzien i na spokojnie ale jak musze sprawy pozałatwiac na miescie albo jade z mężem do pracy to niestety. Dozywiam sie jakos, cos pokombinuje na szybko. Ratuja mnie wtedy mrozonki frosty a tak serek z czymś tam na szybko wymieszam albo buła. w ostateczności jaks sztuczna zupa knorra.
sorki, dziewczyny, zanudzam, ale strasznie źle się dziś czuję
Xixa jak to żle? co sie dzieje?
Dzis zjadła takie rzeczy,
ciemna buła z ziarnami z pomidorem, margaryna, ogórkiem kiszonym
banan,
avtivia brzoskwiniowa,
słodycze za okolo 150 kcal- ostatni raz
pulpet z sosem leczo Winiary, ryż dwie łyzki, sorówka z marchwii,
serek wiejski 3% 150 gram papryka czerwona ( tak do serka), bułak ciemna z ziarnami
To tyle . wydaje mi sie że jest to taki jadłospis zdrowy pożywny i nietuczący. Nie liczyłm dokładnie, czuje sie nażarta wręcz. Pris jak mysleisz jedząc w ten spsób, nie licząc bedzie dobrze nie?
Aha próbowałam sie mierzyc dziś i chyba mi po pół cm ubyło z bioder i pasa, ale wymiary wpisze dopiero w poniedziałek.
no i o to właśnie chodziZamieszczone przez yasminsofija
pris masz zupełną rację, łatwo popaść w paranoję kiedy człowiek się odchudzą ja też całkiem niedawno uświadomiłam sobie ze przecież nie będe do końca zycia liczyć kalorii a mam go jeszcze trochę przed sobą
yasmin, nw co mi jest...glowa peka, brzuch boli, w skroniach aż pulsuje...jestem podenerwowana, nie wiem o co chodzi
Zakładki