kasiastan>>>witam witam serdecznie w gronie "wiecznie odchudzających się" oczywiście, że będziemy się wspierać!!!

joannnnnn>>>co do tych jogurtów to chyba tak zrobię i facet będzie zadowolony jak go pokarmię

studiuję filologię polską :P a ty?

fajnie, że twoja mama też zaczyna liczyć kcal - moja mi powiedziała, że nigdy nie będzie tego robić, bo jeszcze tato jej nie zechce no bo on teraz jest w anglii a jak wróci no to jasne co będzie, więc mama stara się "utrzymać wagę"

właśnie robiłyśmy sobie z mamą i siostrą zdjęcia na nowej kanapie, bo tato prosił byśmy mu wysłały jeszcze nie widział mnie takiej szczupłej (przed jego wyjazdem byłam o 17 kg cięższa)

cholercia, właśnie siedzą moje panie i zajadają smakowite kluski z czymś tam...oczywiście do tego dużo żółtego sera i innych kalorycznych rzeczy...a ja tylko ślinkę łykam, bo to tak smacznie pachnie... to nic, moja kolacja to średnia kromka chlebka pełnoziarnistego, chudy twaróg, pomidor, ogórek i bazylia smacznie, zdrowo i w biodra nie idzie :P

zauważyłam, że im bliżej mam do mety tym mniej myślę o odchudzaniu, może po prostu się już przyzwyczaiłam teraz znów na pierwsze miejsce wysuwa się muzyka - bo to moja "życiowa miłość", uwielbiam muzykę...

a w sobotę koleżanka ma urodziny...jestem zaproszona...znów wszyscy będą się dziwić czemu nie jem tego i tego oj czuję że będzie ciężko, nie to, żebym się poddała, ale chodzi o to, że na pewno nie będzie nic zdrowego zostaje mi tylko picie - i znów te zbędne kalorie...ale zauważyłam, że po każdej imprezie...hmmm...może zabrzmi to głupio, ale...przyśpiesza mi się trawienie serio