-
Julcyk - hostel jest całkiem niedaleko dworca centralnego, ale ceny nie wiem bo to zależy od pokoju i terminu. Około 40zł ze śniadaniem. Na tej samej ulicy na której jest ambasada amerykańska. Tylko nie pamiętam nazwy. Piękna chyba [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Tu jest ich strona. Poza tym jak wpiszesz w necie Hostele to Ci sporo wyszuka. My tak organizowaliśmy spanie jak jechaliśmy z obcokrajowcami do Polski
Hybris- ja też wolę jeść co sama sobie przygotowałam Przynajmniej wiem co jem. Zwłaszcza jeśli to się tyczy żarełka mojej mamy- zatopionego w tłuszczu. Tylko oczywiście mnie z kuchni wywalają.
A ciasta marchewkowego jeszcze nigdy nie jadłam. A już się sporo o nim nasłuchałam. Musze się wreszcie kiedyś skusić
Życzę miłego czwartku
Buziaki!
-
nie potrzebuje żadnych luksusow. musze spędzić gdzieś noc z soboty na niedzielę. szukam po rodzinie i znajomych, ale na raie śpię na dworcu;P
175 - zapamiętam.
dzięki dziewczyny za rady
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Witaj Hybris po przerwie.Powolutku nadrabiam zaległości na forum i wyczytałam że nie jesteś już stanu wolnego .Spiesze z zyczeniami.Zycze Ci dużo duzo miłosci, zrozumienia i słoneczka -oby nigdy nie pzrestało świecić waszemu związkowi.
Schudłas rewelacyjnie podczas mojej nieobecnosci- moje gratulacje.Ja niestety nie mam sie czym pochwalic- Zawaliłam sprawę ale znów zabrałam sie do dzieła.
Pozdrawiam
-
Wypadałoby od czasu do czasu odezwać się u siebie chociaż.
Ostatnie dni były albo zalatane, albo popieprzone.
W czwartek było milutko, bo wpadła do mnie Agula przy okazji bytności w Warszawie, poznała moje pobojowisko, zwierzyniec - a w ogóle fajnie było móc sobie z nią znowu niewirtualnie pogadać, bo jest uroczą, pełną werwy i zycia kobietką... mimo chorego gardła
Wczoraj już nie było tak różowo, bo jak przy wszystkich remontach wiadomo - coś spierniczyć się musi. Oczywiście - najczęściej winę za to ponosi tzw. "czynnik ludzki", nie chce mi się włazić w szczegóły, w każdym razie wszystko się pogmatwało i było bardzo nerwowo. Dziś właściwie ciąg dalszy, ale przynajmniej wiadomo, na czym stoimy i kto nas chce wykiwać. Mało ciekawie.
U mnie - całkiem dobrze. Ćwiczę cały czas, już nawet mnie te moje trzydziestominutówki specjalnie nie męczą - a przecież to dopiero tydzień deptania minął. Efekty - mówcie co chcecie - ale ja już widzę. Oczywiście, że jest to zmasowane działanie stepera i mojego Lipostretcha Vichy, ale liczy się efekt - skóra zrobiła się napięta, mięśnie powoli zbierają się w sobie, już nie są aż tak galaretowate - aż chce się ćwiczyć Uffff... jakby mi ktoś powiedział, że ja to napiszę - chyba bym nie uwierzyła. Ale naprawdę - polubiłam moje stepowanie
Na wadze jeszcze nie widać efektów - wredny PMS, napompowanie, zatkanie, @ przeprowadziły zmasowany atak i nadal ważę troszkę więcej, niż pokazuje suwaczek. Ale liczę na to, że po zakończeniu @ moja + steperka kontrofensywa na coś się zda W końcu "wytapianie" z siebie codziennie dodatkowych ~700 kcal nie może przejść bez śladu Przynajmniej taka mam nadzieję
Devoree Kochana, zajrzałam ostatnio po raz kolejny do Twojego starego wątku i tam sobie przeczytałam, ze też stepowałaś - w tym momencie jakże mogłabym robić coś innego - przeca podążam na Tobą jako za tą wyrocznią stepera się nie boję, ewentualnie moge się bac O steper, czy go przypadkiem nie rozdepczę na miazgę. No, ale może trochę wytrzyma
A ad usg, woreczka etc - kurczę, niestety mnie też dopadł wspólny los chudnących grubasów - więc tez mam woreczek z wyrokiem - staram się tylko odroczyć jego wykonanie. Na razie nie mam z tym większych problemów, choć niewątpliwie będę musiała kiedyś wrócić do tematu
Koko, cieszę się strasznie, że udało Ci się na nowo wystartować z DC
I strasznie mi miło czytac to, co piszesz Filologiem jestem klasycznym. Zdjęć moich na forum nie ma, zresztą w internecie też nie - może kiedyś wrzucę gdzieś jakąś fotkę, tymczasem nie czuję takiej wewnętrznej potrzeby
Glimmy, naprawdę mieszkasz na Żwirkach???? Sama mieszkałam tam dwa lata, teraz zresztą mieszkam niewiele dalej, a codziennie bywam z moim z psem w parku za wydziałem biologii Więc można powiedzieć, ze jesteśmy sąsiadkami
XXXonko Dzięki za zyczenia i gratulacje - rzeczywiście trochę się u mnie nadziało od czasu, kiedy ostatni raz się wirtualnie widziałyśmy
Cieszę się bardzo, że się znalazłaś, trzymam kciuki za Twój powrót na "dobrą drogę"
-
Hybris, dziękuję za wyjaśnienie zjawiska znudzenia odchudzaniem. Lepiej późno, niż wcale , ale u mnie też krucho z czasem i zawirowań wiele, to wpadam na forum co parę dni. Wytłumaczyłaś to doskonale. Przypomniało mi się, że czytałam gdzieś, chyba na pamiętnikach, posty dziewczyny, która miała podobne odczucia znużenia dietą. Miała dosyć życia wokół odchudzania, wiecznych myśli o tym, co zjeść, ile spalić, rozmów na forum "dietowym". Denerwował ją nawet podpis "grubasek" pod nickiem.
Myślę, że między innymi w tym może tkwić niebezpieczeństwo dla osób z bardzo dużą nadwagą, które muszą odchudzać się wiele miesięcy, zanim dojdą do celu. Dlatego tak mnie to interesuje, chcę zawczasu na wszystko się przygotować.
Życzę szybkiego i sprawnego zakończenia remontu, oraz kompetentnych robotników
-
Hybris pozdrawiam
Jestem ostatnio bardzo zapracowana i malo mam czasu na neta
-
Daję głos, ale tylko po to, żeby nie posypały się na mnie gromy, że zupełnie zapuściłam watek.
Nie mam siły ani głowy do pisania, zresztą nie mam nic specjalnie mądrego do powiedzienia. Dziwne, nie?
Remontowa epopeja wydaje się nie mieć końca, jutro jadę do Kielc, co oznacza spotkanie z matką, w lipcu schudłam coś ok. 2 kg, a poza tym cały czas chodzę głodna. Od jutra przez 5 dni nie będę miała w domu gazu, bo jakaś większa wymiana rur w mojej dzielnicy się zapowiada. Musze wystrzątac kuchnię jeszcze teraz, ledwo żyję, dziś wystepowałam ~1000 kcal, zmęczyłam się.
Z jednej strony mam już serdecznie dość diety i najchętniej zrobiłabym przerwe, z drugiej - chciałabym wreszcie, w końcu, w ogóle, chociaż raz doprowadzić do końca to, co zaczełam.
Jestem zblazowana, poirytowana i zakręcona, bo tak naprawdę nie wiem, czego ja chcę.
Boże, spuść swoją świetą nogę i kopnij mnie w tyłek, bo chyba staram się sama sobie jeszcze bardziej skomplikować życie. We łbie mi się przewraca, jak widac.
Tym optymistycznym akcentem kończę, aby oddać się rozkoszy mycia garów.
p.s. Nie zwariowałam. Po prostu mam dziś swój osobisty dzień świra.
-
Każdy dzień jest dobry nawet taki osobisty dzień swira.Ja ostatnio miałam takich kilka.I pewnie jeszcze mnie czeka nie jeden.
Zycze miłego spokojnego tygodnia.
-
Zaglądam, żeby sprawdzić co tu słychać a tu jakiś dzień świara
Hmmm... każdy tak czasem ma - ja ostatnio świrowałam z nadmiaru prcy
Nie daj się zwariować, a raczej wariuj w umiarze i nie daj się przywalić nawałowi prac remontowych.
A 2 kg to piękny wynik (u mnie jak 0,5 do góry poszło tak sobie stoi i stoi i stoi - i całe szczęście że stoi hihi)
W każdym razie wracam do świata żywych i nadrabiania forumowych zaległości - bez forum nie tuję ale i nie chudnę, więc znowu do dzieła...
-
witaj hybris: jak to mawiał Stanisław Lec
"nawet najdłuższa żmija mija"
Twoja też minie, jak czytalem o twoim zmęczeniu dietką to pomyślałem sobie że może zamiast odpuszczać sobie diete całkowicie to zwiększ sobie limit o 200-300kcal a moze nawet i do 1500 - napewno od tego nie przytyjesz a jakoś przezyjesz chwilowy kryzys
pozdrawiam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki