Ugh z wielkim niepokojem podliczyłam dzisiejsze kalorie. Naliczyłam na oko 1 024. Rany, a podjadłam dzisiaj Nutellę, bo mój głupi wredny brat wstawił ją do lodówki, chyba żeby mnie dobic. a wiadomo, że smak orzechów laskowych to mój dobry znajomy. Uległam. Ech, ale bym sobie usiadła z koszyczkiem laskowych i jadła, jadła! ale trzeba odpędzic te myśli. 100g to 650 kcal!
Spaliłam 900 kcal, więc nie jest źle... Może nie umrę od tej nutelli. Za to spóźniłam się na drugi aerobik Zaczął się o 18:00, a ja o tej godzinie dopiero wróciłam do domu. Więc mam plan: idę na 19:15 na pilates, którego, jak mi się wydaje, nie polubię, bo wieje nudą. a ja nie znoszę nawet stretchu i zawsze na nim ziewam. No ale trzeba to trzeba. a jeśli mnie nie wpuszczą, bo np. grupa pilatesu jest pełna, to idę na siłownię. Nie ma mowy, żebym dziś jeszcze nie pocwiczyła.