No to dobrze, pocieszyłaś mnie z tym udem. A co do limitu czasowego, to baardzo dobrze. Bo jak nie mam żadnego terminu to tak się bujam i szlajam z kąta w kąt. A teraz czuję bata nad sobą, rygor, który sama sobie narzuciłam i to mnie mobilizuje. Oczywiście nie wpadam z skrajną rozpacz, jeśli coś nie idzie po mojej myśli. Ale jak np. mam ochotę na jeszcze jedną kanapkę, myślę sobie : "To chcesz w poniedziałek zobaczyć to zero czy może znowu dwójkę??" I działa.

Oj i kochane moje! Zrobiłam sobie dzisiaj okienko zamiast mega nudnego wykładu i poszłam do pobliskiego centrum handlowego. Połaziłam po sklepach i już nikt mi nie wmówi, że nie schudłam, bo kurde schudłam. Teraz noszę rozmiar 40, co oznacza rychłą zmianę tematu wątku. Na razie są to newsy nieoficjalne. Zobaczymy, co tam będzie w poniedziałek. Całkiem się sobie podobam. W przymierzalni były ustawione pod kątem lustra, przyjrzałam się więc sobie od tyłu i widzę, że ten mój tyłek jest jakiś taki mniejszy Oj dostałam od tego powera.

A dzisiaj impreza wydziałowa. Otrzęsiny. Mam jednak nadzieję, że nie będą nas za bardzo otrząsać, bo idę w spódnicy Karoliny i wolałabym jej nie zniszczyć Oj idę się wytańczyć. Będzie super