Hmmm no wczoraj nic nie liczyłam, ale... kalorii było chyba za dużo (lukier i ciastka), wody było strasznie dużo, ruchu dość dużo, bo pół dnia łaziłam po centrach handlowych.
Wieczorem o 20 przyszły do mnie dwie koleżanki i do czwartej rano siedziałyśmy dekorując pierniki. To znaczy więcej gadałyśmy, ale pierniki wszystkie udekorowane Podjadłam trochę lukru (a bo tu skapnie, tam się wysypie posypka, no wiecie ) no i trochę ciastek też mi wpadło tu i ówdzie Myślę jednak, że możliwym jest, że zamknęłam się w 1500. Może trochę przekroczyłam, trudno mi stwierdzić.
Chleba dalej nie jem i już za nim nie tęsknię
Kupiłam w końcu sukienkę na wesele. Jest śliczna
A teraz lecę w świat. Nie mam dzisiaj na nic siły. Od rana jest ciemno jak w nocy, beznadzieja.