A drugi często siedzi w Twoim wątkuJa ciagle wierze w rodzaj meski, moze dlatego ze mam calkiem niezly okaz w domu i jakos nie moge sie nigdy bezkrytycznie zgodzic na rozne uwagi pod ich adresemOczywiście mówię o Kardlozie
![]()
:P
A drugi często siedzi w Twoim wątkuJa ciagle wierze w rodzaj meski, moze dlatego ze mam calkiem niezly okaz w domu i jakos nie moge sie nigdy bezkrytycznie zgodzic na rozne uwagi pod ich adresemOczywiście mówię o Kardlozie
![]()
:P
Bardzo dużo prezentów,
mało w życiu zakrętów,
Dużo bąbelków w szampanie,
Kogoś kto zrobi śniadanie,
a na każdym kroku
szczęścia w Nowym Roku!
![]()
Teraz to dopiero będziesz szybko chudła i to pewnie z wielkim hukiem
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
czego Ci przy wykorzystaniu nowej wagi zyczę![]()
![]()
buziaki H
Hej
W sumie to przyszłam się przywitać po długiej nieobecności![]()
Al ale... staznie sie cieszę Twoim szczęściem z powodu dostrzeżenia pozytywnych zmian w figurze przez krewnych i znajomych !to dopiero wyczyn i kop ku dalszemu dietkowaniu !!
super!
ps. mam nadzieję że sylwester się udał![]()
Magduś, jak na razie rok zapowiada się nieźle. Dziękuję, to dzięki życzeniom
Butterku, to cieszę się, że widaćHehe a wiesz, że dzisiaj ktoś wysłała mi smsa, w którym prawił, że mnie kocha? Ale zdemskowałam go. To był żartowniś, ewentualnie nudziło mu się i napisał do nienzanego numeru. Zadzwiające, jak często dostaję smsy od nieznajomych. Niekoniecznie o takiej treści, ale to i tak zadzwiające. Widać mam prosty do wymyślenia numer
Moja przyjaciółka złożyła mi takie życzenia "...a faceci są beznadziejni, ale jednak się nam przydają" Zbereźnica
Ja też wciąż w nich wierzę
Halway'a jak miło![]()
A fotki sukienki są u mnie na stronie 69. Halka, zdradzę Ci sekret, że panna młoda, jakby to powiedzieć, nie miała za dużo czasu na planowanie wesela.
To chyba już rozumiesz. Ale wbrew temu, co podejrzewałam, to oni i tak by byli razem. Świetna z nich para, więc odetchnęłam z ulgą
![]()
A na tę Twoją wagę czekam. Oby była łaskawa!
Kuba oczywiścieAle rozumiem, że skromność nie pozwala Ci wspomnieć i o sobie
A my wszystkie wiemy, że jesteś super facet
Emelka, wspaniałe życzenia! Proste i konkretne, a ile mówią. Dziękuję
Hindi dziękuję. Wzięłam się za siebie. Z ręką na sercu!
Katharina! Jesteś! Wspaniale! Kopa mam, owszem. O Sylwestrze zaraz napiszę
A więc do rzeczy. Pojechałam z przyjaciółką do Krakowa, gdzie czekała na nas para znajomych. Sobota zleciała jak z bicza strzelił, Sylwester też a w poniedziałek cały dzień w pociągu (takich tłumów nie widziałam NIGDY). Było fajnie. Nie wystrzałowo, ale fajnie. Impreza kameralna na 4 osoby, bez upijania się, o 12 wyszliśmy na RynekKoleżanka dostała korkiem w głowę (ale leciutko na szczęście) i zostałyśmy oblane szampanem (ja schowałam się za Karo, więc prawie nic mi się nie dostało
) Ale za to fajerwerki były naprawdę extra! Gratulacje dla Krakowa! W końcu to moje miasto, stoję za nim murem
Jedyny minus wyjazdu to taki, że jedliśmy non-stop. Obiady w restauracji, czekoladki, lody. Koszmar. Jestem teraz autentycznie zmęczona jedzeniem. Przytyłam kilogram. Mam nadzieję szybko go zgubić, bo od dzisiaj dieta z ważonym jedzeniem, choć rano miałam ochotę na tort z urodzin brata. Na szczęście się opamiętałam. Zaraz idę robić obiadek![]()
Mój brat miał urodziny 31 grudnia. Siedemnaste, choć wszyscy w jego klasie mają już prawie osiemnaścieNo i wyjechałam z postanowieniem, że w tym roku nie dostanie ode mnie prezentu, bo on nigdy mi nic nie daje i w ogóle jest dla mnie niedobry. Ale już 30 grudnia kupiłam mu prezent, bo nie mogłam wytrzymać z tym postanowieniem. Prezent wręczyłam wczoraj. Zdziwił się okropnie, bo zdążyłam mu już zapowiedzieć, że nic mu nie dam
Kupiłam mu czapkę z daszkiem. Ucieszył się
Ach, jednak lubię wręczać prezenty, nic na to nie poradzę
Jej, mamy już nowy rok! Szokujące. Postanowienia na nowy dwutysięczny siódmy:
dobić do 55 kilo
dbać o siebie bardziej
nie denerwować się tak łatwo
zorganizować lepiej swój czas
przemóc się i jeździć samej samochodem (zainspirowana Kasią Cz.)
być szczęśliwą
Podsumowania za grudzień nie robię, bo, cholercia, przytyłam a i brzuch jakiś większy.
Na pocieszenie powiem, że zakochałam się w moich nogach. Mam silne mięśnie wewnętrzne ud przez co nogi wyglądają raczej dobrze, choć wciąż są tłuste. W całym domu mam lustra od podłogi po sufit i tak się przechadzam po mieszkaniu w szortach i się podziwiam. Zwariowałam, wiem, ale pomaga mi to na motywację.Ok idę coś zjeść i pewnie wracam, bo dzisiaj wolne
![]()
3mam mocno kciukasy![]()
![]()
Damy rade, wierze w to....
NADZIEJA UMIERA OSTATNIA
![]()
Fajne masz postanowienia, moje bylyby podobne, gdybym je robila. Powodzenia!
55 kg, ja nie wiem, czy jestem w stanie tyle jeszcze wazyc. Marzy mi sie 60-62 kg, zeby nozki troche schudly tez. Tez chetnie bym sie w nich zakochala.
Poniedzialek u mnie tez w pociagu, dobrze, ze mielismy miejscowki, bo bylo pelne 11 wagonow. Impreza bez upijania sie, wow. Ja potrafie, ale w Sylwestra mi sie nie udaje - po prostu jest mi smutno, ze uplywa kolejny rok... Z tego jestem tylko zadowolna, ze nie rzucilam sie na jedzenie - spokojnie patrzylam, jak inni jedli chipsy etc., a ja tylko sobie dolewalam i o 5 padlam. Troche sobie tylko frytkami pozniej dobilam, ale moja waga mi to wybaczyla.
Musze sie uczyc jutro, cos slabo mi to idzie ostatnio. I jeszcze w sobote mi sie familia w ilosci 14 osob zwala na glowe, bo mama postanowila uczcic moj pobyt w domu...
bianeczko, laseczka z ciebie...piękne fotki i ta butelkowa zieleń...uuuu
obyśmy nie zmarnowały tego roku![]()
Witam w nowym roku, pozostaje mi złożyć spóźnione ale szczere zyczenia, spełnienia wszystkich "rozsądnych marzeń"Trzymam kciuki za noworoczne postanowienia.
Agulko trzymaj, bo się obsuwam.
Saccharine, bo moja impreza sylwestrowa była taka sobie. Gydbym poszła na domówkę z tańcami (swoją drogą miałam okropną ochotę! A dwa piętra pod nami grała tak pociągająca muzyka, że chciałam olać moich znajomych i iść wkręcić się na imprezę do nieznajomych z dołu) to pewnie dużo bym wypiła. A tak, to wypiliśmy piwo (fuj) i szampana, pograliśmy w Scrabble i poszliśmy spać o trzeciej. Dobrze chociaż, że wyszliśmy na rynek o 12, bo byłoby zupełnie beznadziejnie. Jeszcze para, która z nami była, strasznie się kłóciła. Kłócili się nawet, jak poszliśmy spać, aż wszystko było słychać przez ścianę. Ech....
Korni, no właśnie... oby
Kardloz, no mam nadzieję, że WSZYSTKIE są rozsądne :P
Uwaga, bo dziś będzie smętnie. Jestem załamana własną głupotą, płytkością i krótkowzrocznością. Muszę coś z tym zrobić, a pomoże mi tylko terapia szokowa. Rok temu zaczęłam odchudzanie. Nie chcę, żeby zrzucenie kolejnych 15 kilo trwało kolejny rok (z czego chyba 9 miesięcy nie robiłam nic, tylko tak sobie bez sensu trwałam a czas mijał). Rok temu przeszłam na kopenhaską, wytrwałam coś ponad tydzień. Plan jest taki: jutro się przegłodzić albo jechać na waflach ryżowych bez ograniczeń. Tak tak, wiem. Niezdrowe itd. Ale w tym momencie mam brzuch pękający w szwach. Powrót do diety po Sylwestrze trwał 3/4 dnia. A dziś mamy już 4 stycznia. Ważę chyba ze sto kilo. Tak naprawdę to wiem, ile ważę (w ubraniu i nażarta), ale wam nie powiem, bo mi wstyd. Zaczęłabym dietę już jutro, ale nie mam składników. No więc Kopenhagę powitam w sobotę lub w poniedziałek. Zawsze działał na mnie z góry narzucony jadłospis, może i tym razem podziała i się uspokoję. Walę się w łeb i idę odrabiać francuski.
Zakładki