-
Ojć...ale jesteś kochana Bianeczko - trzymam za słowo (czy to Twoje prawdziwe imie, czy taki tylko nick, jeśli nick, to jak masz na imię )
Wczorajszy wieczór był kiepski...tzn. chipsy i piwo - mecz był, to było poprostu silniejsze ode mnie I jeszcze taka paskudna porażka, a tak im pięknie szło...w 91 minucie bramka, koszmar!!!
Jakoś znowu nie mogę się wziąć w garść...nie jestem w stanie nie popełniać błędów...co jest ze mną, nooo??? Jeśli cały dzień się jakoś trzymam to wieczorem rzucam się na żarcie, i tak w kółko!!! Nie mogę odnalezć w sobie nawet gramam motywacji Ehhhhh.....dzisisijeszy dzień chyba nie jest dobrym dniem dla młodego naukowca
Cosik muszę wykombinować, aby wrócić na dobrą drogę, bo tak dalej być nie może, prawda?
Buźka,
Weronika
-
Bianca to strasznie stary nick, a że to konto mam już kilka lat, stąd i owo imię. A prawdziwe to Justyna.
U mnie też jest najgorzej z wieczorami. Ale jak raz już wpadłaś, to nadrób to następnego dnia, nie poddawaj się, nie przerywaj!! Poskacz na skakance itp. to od razu Ci się zrobi lepiej. Jak ze mnie wychodzi wieczorami Potwór, bo to nawet nie jest głód, to idę do lodówki jak lunatyk. Powtarzam sobie "nie, nie" a i tak idę. Trzeba widocznie mówić głośniej. Nawyk obżerania się wieczorami jeszcze u mnie nie zanikł. Dlaczego najczęściej piszę tu wieczorami.
Ależ się rozpisałam. Wybacz.
-
Justynko....ja Ci dam przepraszam za rozpisywanie się na moim wątku.....więcej, więcej, więcej
Chyba zacznę krzyczeć głośniej Może w tym jest sposób
Dzisiaj stwierdziłam, że jest jak dla mnie za gorąco na obiad...i zjem płatki z mlekiem, których nie jadłam dzisiaj na śniadanko i tak mi jakoś czegoś brakuje
A później wkleję obiecane zdjęcia moich lumpeksowych ostatnich zakupów
-
Postanowiłam zrobić Wam dzisiaj niespodziewajkę w postaci.....mnie samej, a dokładniej fotki mojej mordki
Oto ja i moje zwariowane włosy( tak, tak a morda bez jakiegokolwiek make-up-u ):
-
-
Śliczna mordka I faktycznie nie widać po niej kilogramów I ładną masz fryzurkę.
Trzymam kciuki za to, żeby zadzwonili. Ja też H&M lubię, ale chyba jednak bardziej w Niemczech- mają lepsze promocje i większy wybór Zresztą ostatnio nałogowo kupuję tam topy.
Ja też się tak do płatków przyzwyczaiłam, ze mi później czegoś brakuje. Jednak ostatnich kilka dni spędziłam bezpłatkowo, gdyż muszę opróżniać zapasy tego, co czekać nie może
Buziaki!
-
No wiecie co dziewczyny - jeśli któraś z Was nie wie jak wygląda kolor buraczany to....mam go właśnie na polikach Ale żem się zarumieniła...śliczna, jaaasne :P, co nie zmienia faktu, iż DZIĘ-KU-JE-MY
Cauchy - dzięki, kurcze chyba muszę wkleić zdjątko sylwetki, chociaz wg mnie na mordce tyż widać i to sporo tłuszczyku
Dzięki serdeczne za kciukasy, ja również trzymam
Jeni - dzięki serdeczne, to efekt wyobrażni mojej kochanej Moniki Klinikowskiej (jak dla mnie naj naj fryzjerka, nawet w Trójmieście takiej nie znalazłam).
Martwię się tą rozmową, ciągle zastanawiam się czy nie popełniłam jakiegoś głupstewka Baaaardzo chcę, aby zadzwonili, taaaaaak bardzo
Nie zjadłam jak na razie obiadku, więc zapewne płatki będą jednak na kolację - tyż dobrze!
-
Właśnie, właśnie. Z czego Ty chudniesz? Ech, tylko ja na tym świecie muszę zrzucić 100 kilo Dalej trzymam kciuki za pracę.
-
Zadzwonią. I pojedziesz na podbój stolicy
Kolorowych snów!
-
Od dłuższego czasu nosi mnie, aby Wam coś powiedzieć...a mianowicie..poznałam kogoś...nie, nie, nie zakochałam się - poprostu poznałam kogoś kto jest baaardzo podobny do mnie...ma równie chore poglądy , kocha sztukę, teatr, filmy, muzykę...i ogólnie napędza mnie od jakiegoś czasu do istnienia..najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że....nawet nie znam jego imienia Poznaliśmy się na jednym z for internetowych mojej uczelni, jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy rozmawiać, że sobą na PM-kach...i tak jaskoś 2 miesiące już rozmawiamy....nawet udało nam się spotkać, to jest dopiero niesamowita hystoryja - a mianowicie: postanowiliśmy, że będziemy w tym samym momencie, o tej samej godzinie w tym samym miejscu..i jeśli się odrazu poznamy to któreś z nas ma podejść i powiedzieć jedno słowo, które odrazu poznamy , jeśli natomiast się nie rozpoznamy to kończymy PM-kowe rozmowy Siedziałam sobie w toruńskim pubie Jazzgod (vel Jazzgoczący Bóg po mojemu) i przyglądałam się każdemu napotkanemu facetowi z myśla "O Boże, żeby to nie był on" - aż nagle wszedł chłopak z mojego snu - przystojny, wysoki, z wyglądu poprostu zwariowany - wielka szopa na głowie, zwariowane okulary w rogowej oprawce, czerwona koszula z długim rękawem, a na nią czarny T-shirt z wykrzywioną twarzą Jokera z Batmana - wiedziałam, że to będzie on...on chyba też odrazu wiedział, bo wchodząc do pubu spojrzał się na mnie i salę rozjaśnił jego uśmiech Rozmawialiśmy pół nocy....i musiałam już uciekać, obiecałam koleżance
Od tamtego pamiętnego spotkania dalej ze sobą rozmawiamy, chyba nawet spotkamy się za niecały tydzień -niesamowicie mi się z nim rozmawia...piszemy często o snach, które nas przytłaczają...
Oto jedna z rozmów:
Wczorajszy późny wieczór:
Tytuł: Liryka snu a proza zycia...czy tez moze na odwrot
On:
Sny nas niszcza. Dzis mielismy okrutny sen o przyszlosci, ktora nigdy sie nie zdarzy, co nas przerazilo, poniewaz przyszlosc tego pokroju bylaby dla nas niezmiernie milym doswiadczeniem. To straszliwa trauma pozostawiona przez cos, co nawet nie jest rzeczywiste, choc moze...mozze to przeblysk z innego swiata. Moze to jakas informacja, o innej rzeczywistosci, ktora czeka, by do niej przejsc. A moze to dusza pamieta z innego zycia swe doswiadczenia i informuje nas, ze pewne rzeczy, zdarzenia mialy miejsce? Ale ta ostatnia wersja jest w takim razie obrzydliwie pesymistyczna.
Dzis tkwimy w zawieszeniu, wiedzac, ze zbliza sie powoli zakonczenie pracy. Ze juz niedlugo bedziemy wolni, a do przeskoczenia zostala juz tylko jedna przeszkoda. Jedna rozpadlina dzielaca nas od domu...rozpadlina, ktorej dwa przeciwlegle brzegi nie sa polaczone zadnym mostem, a most ten musimy zbudowac zupelnie sami, co na szczescie lezy w naszej potencji.
Tyle zagadnien odciaga nas od wlasciwej sciezki.
Z prozy zycia? Wczoraj pozwolilismy sobie na chwilowa przerwe, by doswiadczyc spotkania pilkarskiego w jednym z barow. Niestety, nawet to nas zawiodlo, a przekonanie, ze nawet nas sportowcy sa Chrystusami i niosa jakis karb na swych barkach zaczelo sie tylko umacniac. Niezadowoleni wrocilismy do naszego leza o wczesnej porze, by snic...snic niefortunnie, niestety jak juz wspominalismy.
Jak podoba Ci sie praca, ktora wykonujesz ostatnimi czasy? Czy zadowala Cie? Czy pozwala Ci czerpac satysfakcje i czy w jakims stopniu Cie rozwija?
Piosenka na dzis?
Dead can Dance - Sanvean!!! Polecamy...
Tymczasem pozdrawiamy i zyczymy szczescia oraz czerpania radosci ze wszystkiego, czego doswiadczasz, nawet z tego, co przynosi cierpienie, boc to rowniez niesie nauki.
Ja:
Tytuł: Nieistniejący
Dzisiaj w nocy, kiedy mrugnęła do mnie 68 gwiazdka, uśmiechając się złowrogo, ponownie śniło mi się, że przestałeś istnieć....a jednak był to tylko sen...długo Cię nie było..a wyobrażnia świdruje umysł...przez chwilkę nawet bolało...
...dlaczego sny niszczą...sny są odskocznią...sny odkrywają nas samych...są jak za krótki koc...szarpiesz ciągniesz...próbujesz zakryć twarz...ale on zawsze będzie niewystarczający... i wtedy można dojrzeć prawdę.....chyba, że prawda niszczy....
...inna rzeczywistość..która czeka, zagląda swymi szarymi oczyma do naszego świata, hipnotyzującym spojrzeniem woła nas do siebie.....kto się odważy?
Dusza pamięta poprzednie wcielenia....które były sobą lub nie, były inne lub nie ....najważniejsze jednak, że były...
...uważasz, że bez namiętności bylibyśmy naprawdę martwi?
czy dom Twój jest blisko...czy może daleko...zazdroszczę spełnionych powrotów...takie, wyryte w pamięci stanowią motywację do istnienia w czasie i wieczności...
Czym jest właściwa ścieżka....czy jest drogą do światła, czy mój drogi Wampirze, drogą do zatracenia....
Nie zacznę słuchać Dead Can Dance...bo słucham od rana...
Moja propozycja...Edith Piaf i "Non, je ne regrette rien"....
Banalność mego żywota kazała powiedzieć Ci, iż czas na zmiany...zmiana polega chociażby na tym, iż chęć zdobycia czegoś innego, niewidzialnego doświadczenia bez zapachu i smaku zaprowadzi mnie, co możliwe, nawet do samej Stolicy...cofanie się w pracy mającej rozwijać i zdobywać..okazała się ponad moje nadwątlone już czasem siły....
Pozdrawiam Cię również drogi Bezimienny, oby czas przyniósł to czego szukasz...i aby droga okazała być się tą mniej uczęszczaną...wtedy wszystko się zmieni..
Znajdź czas i chęci, aby Jazzgoczący Bóg ujrzał twe oblicze dokładnie 27 dnia tego miesiąca....
Koniec
Zapewne zapytacie się czemu on pisze jak "oni" - bo jest ich wielu, on ma tyle twarzy, że trudno byłoby zliczyć....jest poprostu taki jak jak...prawdziwie szalony
Ale, żem się rozpisała - z góry przepraszam wszystkich tych, którzy zamierzają czytać
Buźka, później napiszę coś bardziej dietkowego
Weronika
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki