Witajcie Dziewczęta!
Nie mam tu założonego wątku swojego, bo o wszystkim pisze na swoim blogu, ale chodzę sobie... czytam... i czasami coś dopiszę
Ja w sprawie aerobicu. W swoim mieście, niegdyś, jakieś 10 kg mniej chodziłam z mamą na aerobic. Mama o wiele szczuplejsza - 50-54 kg przy 160. Chodziłyśmy na ten aerobic do pobliskiej szkoły, do mojej ex-nauczycielki wfu. I co? ta cudowna kobieta nie pozwoliła wygenerwoac grupy "grubasów", czyli tych ćwiczących wolniej. Kiedyś w czasie zajęć stanęłą na środku i powiedziała "możecie się na mnie obrażać albo nie, ale nie pozwolę tymi spojrzeniami stresować naszych okrągłych pań (-> to było do tych szkieletów, które sama nie wiem, po co chodziły na ten aerobic), dlatego wolę mieć mniej pań ćwiczących, niż więcej zestresowanych" i że tak powiem... wysłała je do swojej innej koleżanki po fachu. Zostały tylko te, co: naprawdę chciały schudnąć, przychodziły, żeby lepiej się poczuć, a nie dowartościować, nie tworzyły kółeczka wzajemnej adoracji obgadując resztę.
A w ogóle chciałam powiedzieć, że strasznie Was wszystkie podziwiam, że się nie załamujecie i jesteście pełne uśmiechu i energii!
Buziaki!:*
Zakładki