Dziś mija tydzień odkąd odstawiłam słodycze. Na początku było całkiem przyjemnie, ale po kilku dniach dopadła mnie już całkiem poważna chętka na coś słodkiego. Taki pierwszy ciężki "atak" miałam wczoraj wieczorem. Przetrwałam chyba tylko dlatego że zmusiłam całą swoją wolę do powstrzymania się przed sięgnięciem po czekoladkę. Niestety, z tego co widzę, jestem chyba uzależniona, bo wystarczy jedno małe ciasteczko i już nie potrafię się powstrzymać przed kolejnym. Wyłącza mi się wtedy cały zdrowy rozsądek... Wiem, że w moim przypadku najważniejszy jest pierwszy miesiąc abstynencji i później jest mi już o wiele łatwiej nad tym zapanować. Kilka razy zdarzyło mi się nie jeść słodyczy w ogóle nawet przez okres kilku miesięcy, jednak teraz tak jakoś nie mogę odnaleźć w sobie tej silnej woli, dzięki której to ja kiedyś panowałam nad jedzeniem, a nie na odwrót. Znacie może jakieś skuteczne sposoby na takie napady głodu na słodycze? Co mam zrobić, aby przetrwać te kolejne trzy tygodnie?