Magdahi, oj z tym aniołkiem to same kłopoty, ja bym nie liczyła na niego za bardzo
w każdym razie anioły też czasem mają kłopoty z grzecznym dietkowaniem
pozdrawiam ciepło
Magdahi, oj z tym aniołkiem to same kłopoty, ja bym nie liczyła na niego za bardzo
w każdym razie anioły też czasem mają kłopoty z grzecznym dietkowaniem
pozdrawiam ciepło
Madzia, tak sie ciesze ze teraz bedziesz tu czesciej brakowalo mi Ciebie, wiesz?
Ja tez uwielbiam herbaty i zawsze z polskiego sklepu przywoze sobie rozniste, bo u nas w normalnych sklepach wybor jest kiepski..
Trzymam kciuki za Ciebie, i za wazenie, ale co by nie bylo, poradzimy sobie z tym!!
buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019
It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.
No hejka....
byłam już u Was, pogadałm pomądrzyłam się i przyszło mi się wyspowiadac z wczorajszego dnia:
śniadanie:
jabłko
2 jajka na twardo + pomidor + 1/2 ogórka
do tego kawa caro na mleku 2% (kubek)
w międzyczasie: herbata owocowa
obiad:
kurczaki ala KFC (kawłki piersi w panierce)
kolacja (naljpesze, haha):
brzoskwinie z syropu, mandarynki z bitą śmietaną z polewą czekoladową...
potem jeszcze kawa zwykła z mlekiem 0,5%
kalorii nie liczyłam, ale nie było ich tak wiele
woda: ponad litr
Co poza tym? stiwerdziłam, ze odchudzanie jest bardzo proste do godziny 17 potem wszystko kusi i nie konsekwencje chyba wraz z większym zmierzchem stają się niewidoczne
Buttermilk- ja tez sie cieszę, ze mam czas dla Was, dla forum.... Fajnie jest
Bike- no czasem tak bywa z tym, że aniołek jest tylko z "zewnątrz"
Anise - no tak, nie liczę, ale to była herbata z sokiem malinowym, on miał troszkę kalorii, ale co tam...
Nargila - ja to nawet nie chcę mówic jak było ze mną, ale zwalczam zwalczam zwalczam te świństwa i tyle, a pomarańczowej Tekanne nie piłam, ale napewno spróbuję...
Co poza tym?
Dziś na wątku mika17 pisałam o tym, ze jak czytam albo ogladam czyjąś biografię to podziwiam w ludziach to, ze mimo przeciwności losu się nie poddawali, że kłody rzuacane im, przez innych lub przez los pod nogi przeskakiwali lub omijali, może się o nie potykali, ale walczyli dalej.... to jest coś pięknego, nie każdy to w sobie ma
a my na diecie jesteśmy tez trochę tacy.... walczymy, ale inni o tym nie wiedzą, nie znają uczucia kiedy każdego dnia musisz zwyciężać, kiedy dookoła tyle pokus....
ach....
Dobrze by było, gdyby na tym się skończyło ......... że nie wiedzą i nie znają tego uczuciaZamieszczone przez magdahi
Oni dodatkowo katują nas tym, że jedzą normalnie (albo po cichutku - jak mój mąż). Słyszę otwieranie barku, ............, szeleszczenie ............ przyspieszone kroki ................... i zamknięcie drzwi do drugiego pokoju
Wiem - że mój mąż zajada właśnie ptasie mleczko
Hej Magdahi
Jak to jest z Toba? Czy naprawde nie potrafisz obejsc sie bez slodyczy? Bo jak widze Twoj start w zrzucaniu kilogramow w towarzystwie brzoskwin z syropu z bita smietana i czekolada to jakos mam ochote Ci nagadac. Czy Ty jestes z tych co to slodkosci to nie do przezwyciezenia nalog?
Powiem Ci, ze ja po roku niejedzenia slodyczy skusilam sie w koncu na pare czekoladek Kinder Chocolate i tez mialam pare kupowanych na sztuki i wiesz, bez rewelacji. Slodki smak mnie po prostu teraz w nieprzyjemny sposob zatyka. Zdaje sobie sprawe, ze jakbym znowu regularnie zaczela jadac slodycze to szybko bym sie wdrozyla w ich jedzenie tak jak to bylo dawniej. Co innego z buleczkami z bialej maki i tego typu wypieki, na nie to ja w ogole wole nie spogladac. Jednak na swieta nie kupilam makowca, ani innych ciast, a tylko ograniczylam sie do klusek z makiem i tez dobrze. Moja chalka to rowniez byla pokusa i pewno bede takowa jesc dopiero za rok, nie wczesniej.
Zmierzam do tego, ze dla dobra sprawy mozna przestac jesc cukier. Na poczatku tylko jest troche ciezko, ale pozniej to juz z gorki.
Co Ty na to? Tylko nie pisz ze kalorie itd. Mamy sie odzywiac zdrowo, bo tylko wtedy bedziemy miec ladna cere, wlosy i generalnie samopoczucie jest wtedy lepsze. Olej pokusy dla dobra celow.
No cześć!
Anise - już nie musisz mi gadać tak, bo ja słodyczy tak naprawde nie jem od lutego, tzn. nie istnieją dla mnie takie rzeczy jak: ciasta, batony, wafelki, cukierki itp
pozwalam sobie od czasu do czasu (czoraj np) na zjedzenie właśnie sałatki z owoców z puszki, z bitą śmietaną, loda, czy np. omleta z nutellą, gorącą czekoladę Wedla, a i jeszcze migdały lub orzechy w czekoladzie. ale niezbyt często
Już mnie tak nie ciągnie, może dlatego, że od czasy do czasu sobie pozwalam na to co wyżej napisałam.
Bardzo fajnie, ze mi tak napisałaś, bo masz rację nie było to konieczne lepiej było zjeść coś innego, ach trzeba czasem tak przeczytać coś zeby się wziąć za siebie, o dzięki czy Anise
Mika Oni się kryją bo myślą, że nam będzie łatwiej, ale my swoje wiemy
Idzie się oduczyć, ja kocham np wszytsko co smażone (mało, że kaloryczne to niezdrowe/rakotwórcze...ble, sam syf) i wczoraj mam smażyła schab w warzywach...podeszłam (szczerze mówiąc z myślą, że zaraz podjem) i co? Zapach nie zrobil na mnie wrażenia
Może słodkości spróbuj zaspokoić samymi owocami z puszki czy rodzynkami - zdrowo i smacznie
Trzymam kciuki!
wczoraj zjadłam:
śniadanie:
jabłko
4 połówki brzoskwiń z puszki z jogurtem brzoskwiniowym light i otrębami
w międzyczasie: herbata zielona
obiad:
pół torebki ryżu z warzywami (niestety na zimno)
kolacja:
zupa z soczewicy (niestyety z proszku) + 2 kromki chleba czosnkowego z serem żółtym
potem: 2 herbaty owocowe
woda: pewnie ok. 1 litra, coca-cola light ok.0,5 litra
to był dzień "oszczędności" - wyjadłam bowiem wczorajsze brzoskwinie, a na kolację zjadłam chleb który już był taki czerstwy, ale był więc szkoda wyrzucać.
tak naprawdę nie narzekam - wygrałam z pokusami wczoraj, było ich trochę, ale trzymałam się dzielnie!
Fruktelko - dzięki za "wpadnięcie" bo wiem, że zabiegana jakaś jesteś moja droga. Myślę, że razem uda nam się osiągnąć sukces, a najlepsze jest to, że możemy się tutaj dzielić swoimi małymi sukcesami, że możemy liczyć na gratulacje z każdego zgubionego kilograma - bo Ci którzy się nie borykają z tym problemem nie dadzą nam tego - ot co!
Czukerek - witam Cię na moim wątku, pewnie, że masz rację, "idzie się oduczyć" trzeba tylko zadecydować co jest ważniejsze czyli dokonac wyboru. Jeżeli wybieramy, to co:
piękne ciało, dobre samopoczucie, dumę z siebie itd zamiast jakiegos tam tłusetego kąska
chyba wybór jest jasny!
Jak na razie weekend mi mija, mam jak zwykle sporo spraw do zrobienia, ale dietkowo się trzymam (może dlatego, ze jak na razie zaliczyłam tylko śniadanie )
Pozdrawiam Was ciepło!
Magdahi, pozdrawiam sobotnio
u mnie w menu strasznie dużo herbaty z cytryną i mandarynek, czuję że cała pachnę cytrusami
Zakładki