Strona 261 z 311 PierwszyPierwszy ... 161 211 251 259 260 261 262 263 271 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 2,601 do 2,610 z 3101

Wątek: Gdybym żyła w XVI wieku, namalowałby mnie Rubens...

  1. #2601
    Grzibcio jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    27-06-2005
    Posty
    6

    Domyślnie

    Hihi, kawkę to ja sobie teraz popijam już przez dzień cały , tyle co rankiem jakoś co dnia później wstaję - tzn.wstaję planowo a potem sobie dodaję jeszcze i wychodzi na to, że przez pół dopołudnia wygrzebać się nie mogę .
    Co to tu za czerwienienie? Kasiula, jedna wpadka dietę nie burzy, byle nie będzie tak co jeden dzień jedna, don´t worry już zaciągnęłam paluchy do trzymania za twoje powodzenie .
    I dziękis bardzo za wpisa, akurat to wczorej jak na błogosławieństwo nań trafiłam w pamięniku . :*

  2. #2602
    katharinkaa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-06-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    235

    Domyślnie

    Wczoraj dziecko sobie zdrowo pofolgowało

    Ale dziś już jest w miarę..
    zaczęłam I fazę SB. Główny cel to powstrzymać masowy atak węgli które w mojej diecie dominują pod każą postacią!
    Nawet dobrze mi dziś poszło. Jedyna wpadka to 2 plasterki marchewki z leczo i kilka plasterków kiełbski oraz 2 łyzeczki dźemu jagodowego własnej produkcji (no musiałam sprawdzic jak wyszedł )
    myślę że w 1000 - 1200 kcal sie zmieściłam, ale i tak za największy sukces uznaję zero czystych węgli
    także dzień zaliczam do udanych. Zaraz jeszcze pójdę się przejść co by i ruch jakiś był.

    Proszę , nie piszcie mi notek w stylu: jakoś będzie, jutro bedzie lepiej, poradzisz sobie... mnie to nie motywuje i minie pomaga!!!!... wole zebyście pisały szczerą prawdę choćby miało mnie to bardzo zaboleć i dotknąć ! i o to Was prosże-- o szczerą prawdę na każdy temat !!!!!!!!!! inaczej nie bede umiałą sie zmienić,(a bardzo tego pragnę!) bo niestety ale nie da sie być obiektywnym mówiąc o sobie! dlatego prosze Was o pomoc w tej kwestii !!
    oczywiscie konstruktywna krytyka mile widziana


    Rewolucjo, Bianeczko, Anikas, Grzybeńku - dzieki ! Oj tak... szukam siebie i staram sie wszystko odmienić![/b]

  3. #2603
    Awatar Korni
    Korni jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-11-2005
    Mieszka w
    Katowice
    Posty
    134

    Domyślnie

    hej kasiu,
    dzięki za wizytę u mnie

    wiesz co, dużo na temat kuzyna napisałam u siebie...a tu małe dokończenie
    ja miotam się na forum od roku...i praktycznie non stop walę jakieś joja...raz chudnę to znów mam doła i grubnę i znow chudnę i znów grubne, miałam takie zapały na tydzień, dwa...gdzie przeginałam na maksa...
    przerabiałam już krzyczenie na siebie (takie drugie ja), personifikację żołądka (Stefan) i tłumaczenie mu dlaczego nie może wiecej zjeść...itd...próbowałam motywacji innych osób...i czasem działało...
    ...ale jedno wiem...ewoluowałam...dużo dał mi spokój Danika na diecie, która to też borykała się zpodobnymi problemami, i bardzo dużo wątek mirielki z pamiętników...ona była jak taki przewodnik, który nie powie ci jakie jest rozwiazanie ale wskaże ci kierunek gdzie go szukać i to bardziej na zasadzie ciepło-zimno... więc zmieniłam swoje spojrzenie na dietę...to już nie ograniczenia i walka ze swoimi słabościami...to bardziej ukochanie własnej osoby (co do niedawna było dla mnie nie do pomyślenia, przeciez nie nawidzę siebie grubą, jestem obleśna i w ogóle...) chodzi o to że, jak dasz swojemu ciału i sobie coś dobrego to ono się odwdzięczy...to tak jak z kwiatkiem...podlejesz odżywką (zjadasz zdrowe rzeczy, nie ograniczając się, bardziej wsłu****ąc się w siebie) to ładnie rozkwitnie...wytrzesz listki z kurzu (regularne balsamowanie ciała) będą ładnie błyszczeć...krzykiem na siebie nic nie zrobisz...trzeba pomału...
    ...ja każdy dzień biorę osobno, jak dam dupki, wstaję i walczę dalej, już teraz, nie jutro, nie w poniedziałek...już, bo przecież szkodzę sobie jak jem nadmiernie, a nie jak jem na to na co mam ochotę, jeśli to jest zdrowe!
    Jak to mirielka powiada: odchudzanie może być zabawne, a poszukiwanie własnej drogi wygląda jak wizyta w sklepie z ciuchami,...przymierzasz, próbujesz, aż wybierzesz własny zestaw

    więc spróbuj zmienić spojrzenie na dietkę...ale nie bezkrytycznie, nie od razu, niech to będzie twoje wytłumaczenie sensowności swoich działań...przecież chcesz dla siebie dobrze

    buziaczki kasiu:***
    ale się rozpisałam
    4-11-2013 I dzień I fazy dukana
    9-11-2013 I dzień II faza dukana
    tędy do mnie

  4. #2604
    katharinkaa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-06-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    235

    Domyślnie

    Hejo!
    2 dzień SB na plus! Oczywiscie znowu wpadka malusia w kwestii dodatków w leczo- ale spuszczam na to zasłonę milczenia bo było tego naprawde bardzo mało!
    Dodatkowo zaliczylam dziś lekko 'podbiegany' spacer, także nei myśłcie sobie że cały dzień leniuchowałam

    Korni
    cudownie sie rozpisalaś ! wprost genialnie! i dzięki i za to
    Ze mną jest różnie. Nie krzycze na siebie, ale na pewno się nei akceptuje. I mało tego-budzi sie we mnie bunt gdy słyszę że nie schudnę póki nie pokocham samej siebie. W końcu jak to? Przecież w momencie w którym zaakceptuje swój wygląd schudniecie bedzię bez znaczenia, nie będzie dla mnie ważne. Po co zmieniać coś co sie lubi? Ot taka sprzeczność...
    [Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że chodzi tu bardzoej o zaakceptowanie swojego wyglądu, które pozwoli nam samodoskonalić się, czyli iśc dalej a nei pozwalaćpozostać na tym samym poziomie. Ale ja chyba jeszcze nie ewoluowałam do tego momentu. Mało tego- ja chyba samej sobie nie pozwalam pokochać siebie właśnie z powodu jakis nadmiarów wagowych. Zresztą to nie nowosć i świadczy o tym wiele faktów- ale to juz materiał na inny temat i na inny wieczór.
    Póki co pracuję nad sobą w kilku obszarach zapisanych na mojej tajemniczej mapie myśli (tu puszczam oczko do Bianeczki która za pewne będzie wiedziała o co chodzi )
    Korni- z ciekawości zapytam- czy metoda personifikacji żołądka cos daje ? :> poważnie pytam bo bardzo mnie to zaintrygowało ...

  5. #2605
    bianca6 Guest

    Domyślnie

    Katharinko, mapą takich właśnie myśli zajmowałam się dziś namiętnie na metodologii

    Korni, wspaniale napisałaś, pozwól, że i ja skorzystam. Podłączam się do pytania o personifikację żołądka. Tylko do mojego żadne imię nie pasuje, jak na razie

    Katharinko. 2 dni! Jeszcze jutro a potem z górki. Z tą akceptacją to bardzo trudne i dla mnie. Szczególnie, że mój obraz w lustrze zmienia się codziennie. Raz jestem okropnie gruba, następnego dnia wydaje mi się, że mam szczupłe uda. Gdzie tu więc równowaga? Tak potrzebna ponoć?
    Pozdrawiam, do jutra

  6. #2606
    Awatar Korni
    Korni jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-11-2005
    Mieszka w
    Katowice
    Posty
    134

    Domyślnie

    to ja zacznę od tego...
    budzi sie we mnie bunt gdy słyszę że nie schudnę póki nie pokocham samej siebie. W końcu jak to? Przecież w momencie w którym zaakceptuje swój wygląd schudniecie bedzię bez znaczenia, nie będzie dla mnie ważne. Po co zmieniać coś co sie lubi? Ot taka sprzeczność...
    więc kasiu...po pierwsze nie chodzi o akceptację taką o jakiej ty myślisz....oj też to przerabiałam tysiące razy i też w stu procentach się z tobą zgadzam...po co się odchudzać jak się siebie akceptuje...więc nie chodzi o to żeby się zaakceptować taką jaką się jest...ale o to żeby się polubić na tyle, zeby przestać sobie szkodzić....a jak się zaakceptujesz taką jaką jesteś teraz...to przecież sobie szkodzisz...bo utrzymujesz złą dla swego organizmu wagę...
    ...osoby której nie lubisz nie pomożesz, tak? ja bym nie pomogła...więc trudno oczekiwać że zrobisz coś dobrego dla siebie jak się nie lubisz...więc polub siebie...ale nie swój wygląd...i chciej dla siebie jak najlepiej...

    i zgadzam się z peszymistyn w tym, ze każda z nas jest inna, i nie możeby bezwiednie powielać czyichś sposobów na szczupłość...jednemu pomoże to innemu tamto, ale przecież możemy próbować, wypracowywać swój własny sposób, bazować na innych, wczytywać się w inne wątki i wyciągać to co najlepsze, ale fakt, nikt tego za nas nie zrobi i to my musimy podjąc decyzję i ją realizować, konsekwentnie....

    więc mój żołądek to stefan, teraz żyjemy w zgodzie i jest nam razem dobrze kiedyś przed ślubem schudłam z 76 do 65kg...w ciągu dwóch miesięcy i wtedy go spersonifikowałam...i mój kuzyn przyznał mi rację ze mogło mi to pomóc...w każdym razie jak byłam głodna, lub burczało mi w brzuchu tłumaczyłam stefkowi ze musi jeszcze poczekac...i czekał niestety tym razem to już nie pomogło...ale pomogły inne rzeczy

    w każdym razie spróbuj

    aaaa.....hm...nie wiem jeszcze coś chciałam napisać...moze mi się przypomni

    hehe, już wiem...o sb....ja będąc na sb zaczęłam panikować że jak dodam coś z węglami, np głupią przyprawę knora, bo tam jest cukier to moja dieta pójdzie na marne...nic bardziej błędnego...nie rób sobie wyrzutów jak zjesz coś nie I fazowego...nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu

    pozdrawiam i ciebie i biankę i peszymisin, która dużo dała mi do myślenia na wątku do devoree...a jej porównanie dietkujących do ciał niebieskich było świetne...peszymistin...chyba wskoczyłam na właściwą orbitę
    4-11-2013 I dzień I fazy dukana
    9-11-2013 I dzień II faza dukana
    tędy do mnie

  7. #2607
    Awatar Korni
    Korni jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-11-2005
    Mieszka w
    Katowice
    Posty
    134

    Domyślnie

    pozdrawiam kasieńko cieplutko
    4-11-2013 I dzień I fazy dukana
    9-11-2013 I dzień II faza dukana
    tędy do mnie

  8. #2608
    luna64 Guest

    Domyślnie

    Pozdrawiam Kasiu i trzymam kciuki za SB

  9. #2609
    katharinkaa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-06-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    235

    Domyślnie

    [Ehhh... Może zacznę od tego, że dowiedziałam się (było to okryte kłębkiem wełny pod postacią zabawy interpersonalnej na uczelni- a nie powiedziane wprost, jednak wnioski dały się wyciągnąć same), iż w realu za mało myślę i analizuję rzeczywistość, że przez to za mało znam siebie i osoby mi bliskie. Tak chyba przekornie się to właśnie w 1 dzień po tym Twoim wpisie Peszymist okazało... Ale powiem Ci że w sumie dopiero jestem początkująca w głębszym spojrzeniu na pewne sprawy Aha...i że wcale się Tobie nie dziwię, że odniosłaś takie wrażenie po moim ostatnim wpisie Przyznaję że był filozoficzny... Jednak... zapowiada się dzisiaj post jeszcze dłuższy i jeszcze dogłębniej traktujący o pewnych sprawach. Ostrzegam To tak ku wstępowi ]

    I dziś text zlany, nie podzielony na fragmenty które kieruję do konkretnych osób... ogólnie do wszystkich. A nicki zostały wyróżnione aby łatwiej można było się odnaleźć w tym co tu nabazgrałam...

    Bianeczko równowaga.... ehhh... Nie wiem jak u Ciebie, ale ja jak jestem już z tydzień na diecie to momentalnie zaczynam się lepiej, pewniej siebie czuć. Nagle wydaje mi się, że jestem chudsza, mam mniejszy brzucholec etc. Złudzenie? Może nawet placebo? Nie wiem...Na początku jest super! Wspaniale uczucie które dodaje mi skrzydeł ! Ale suma sumarum, jeżeli mówimy o diecie- mi to podcina skrzydła, stwierdzam ze może już wystarczy mi tego odchudzania skoro już się czuję dobrze.. No właśnie uaktualnia się ten schemat, o którym pisałam w poprzednim poście- skoro czujesz się dobrze i się akceptujesz- nie rób już nic! Nie musisz! Jest wspaniale! Ale widzę, że i Peszymist i Korni o tym coś tu naskrobały.

    Z tą samoakceptacją to dla mnie jednak wciąż trochę czarna magia... Niezbyt dociera do mnie że mam siebie polubić... I zacząć zmieniać.... Aby sobie nie szkodzić bo siebie przecież już lubię (?) (?) (?) ...Ehhh muszę się chyba przespać tym bo póki co średnio się w tym odnajduję...

    Peszymist - Odnośnie prawdy: to, mimo iż się nie znamy z reala, nie widujemy, co tydzień, to uważam, że w jakimś stopniu są to znajomości zawiązane i coś- może nie wiele-ale zawsze coś o sobie wiemy. Zwłaszcza o osobach, które mają już po parę setek stron na wątku. Przede wszystkim łatwo można poznać nawyki żywieniowe tej osoby, to, jaki ma stosunek do diety, co jest jej piętą Achillesową- i łatwiej nam także dostrzec popełniane w tej materii przez tą osobę błędy. Tak wiem.. Z prawdą na tym forum jest wiele kontrowersji... W niektórych miejscach gdzie ona się pojawiła- nawet przekazana w multi delikatny sposób, budziła wściekłość i agresję. W innych natomiast stała się zwrotem w akcji filmu, jakim jest życie. Może kiedyś, jakiś czas temu byłabym sfrustrowana słysząc jakąś uwagę na swój temat. Teraz już tak nie jest. Wolę konstruktywną oczywiście- ale mimo wszystko krytykę- niż wpadanie tylko, aby się przywitać, lub powiedzieć "świetnie Ci idzie!" Czy też po każdej wpadce, milion razy słyszane: „eeee, no czym Ty się martwisz? To była tylko jednorazowa wpadka, jutro będzie lepiej". Natomiast jak jutro jest jeszcze gorzej text jest i tak wklejany w podobnym tonie....
    Pomyślicie, że się zmieniam. Kiedyś sama jeszcze byłam 'obiegowym listonoszem marnych wpisów', a teraz mówię o czymś innym. Tak to prawda. Zauważyłam, że potrzeba mi chyba czegoś innego niż nieustanne głaskanie i pobłażanie. I dlatego Was proszę o innego rodzaju pomoc. Jeżeli ktoś tak nie chce- trudno- nie obrazę się. Jeżeli ktoś tego nie pochwala- spoko! Nie ma problemu! Ale jeżeli znajdzie się ktoś, kto przeczyta to i zrozumie, o co mi chodzi, i mało tego- postara się w jakiś sposób mnie mobilizować i dawać kopy kiedy jest taka potrzeba zamiast klepać po ramieniu- choćby wpadał i tylko raz na jakiś czas- byłabym mu niezmiernie wdzięczna. Bo mimo wszystko samej jest trudnej walczyć o cokolwiek....

    Peszymist - napisałaś, że łatwiej jest pocieszać za brak efektów. Tak to jest prostsze, szybsze i nie naraża na to, że ludzie przestaną Cię lubić. Ale sam brak efektów dzieli się na dwa rodzaje- spowodowany tym, że ktoś stara się ze wszystkich sił, ale niestety jego organizm odmawia współpracy w walce ze zbędnymi kilogramami, i na takich, co tylko myślą, że walczą i gnają do przodu, a tak naprawdę z każdym dniem oddalają się od wymarzonego celu. Zgadzam się, za brak efektów nie można krzyczeć, a należy raczej pocieszać- ale tylko jeżeli ktoś jest przypadkiem nr 1. Natomiast w przypadku nr 2 nieustanne pocieszanie jest surowo wzbronione! Tylko pocieszając nic nie wskóramy, a zamiast tak naprawdę pomóc tej osobie, tylko pomożemy jej się pogrążyć. Na tym forum można odnaleźć takie osoby... które nie dość ze same nie widzą swojego problemu to i nie maja szansy usłyszeć prawdy z ust innych, albo ta prawda jest szybko wymazywana. Są też i takie osoby, które mimo że prawdę usłyszały- bagatelizują ją, bo chyba po prostu milej i przyjemniej jest czytać i zwracać uwagę na te posty chwalące, zachęcające, pocieszające niż "wytykające - przecież jakby nie było- w jakimś sensie- własne błędy". To smutne, ale nie możemy przecież uszczęśliwiać ludzi na siłę, albo powtarzać swoich uwag zbyt często. Nie w tym rzecz. I właśnie to bym chciała zmienić w mentalności tego forum. Sprawić aby zagościła tu konstruktywna krytyka, która przecież wcale nie jest zła- ba! Nawet zalecana! Żeby to forum w jakimś sensie stało się prorozwojowe, aby każdy na tyle ile umie, na ile ma wiedzę- wsparł drugiego dietowicza. Nie chcę jednak nikogo poniżyć swoim powyższym wywodem! Co to, to nie Ludzie którzy tylko wklejają obrazki też są oczywiście w jakimś sensie potrzebni- rozweselają forum i nadają mu koloru, Ci którzy nieustannie klepią po ramieniu są niezastąpieni wtedy gdy komuś wena dietowa sprzyja. Dziewczyny które wpadają tylko ze słowami: "pozdrawiam serdecznie, milego dnia! " dają poczucie że jest ktoś kto pamięta o Tobie... Wszystko jednak w pewnych granicach ! Nie przesadzajmy z żadnym z takich zachowań! Przydałoby się jeszcze abyśmy bardziej stali się otwarci na wątki innych, abyśmy zwracali uwagę na to co inni piszą i nie pozostawali wobec tego obojętni.... Nie sprawi to może że odmienimy tą osobę, że podsuniemy jej gotowe rozwiązanie- ale może nakieruje ją w dobrą stronę, może zauważy przez to, że jest taki obszar gdzie się myli, popełnia błąd, że na to musi bardziej zwracać uwagę. I potrzeba nam chyba trochę bardziej pewności siebie i wzajemnego zaufania, aby nie znikać po takim wpisie i nie dąsać się na osobę która to napisała- bo chyba nie taka była jej intencja aby kogoś obrazić, a wręcz przeciwnie, pomóc się ogarnąć i efektywniej wykorzystać czas na diecie. Życie tylko w pochlebstwie jest wg mnie obłudą i szkodzeniem sobie nawzajem. Taka jest bynajmniej moja opinia... Ha! Jeszcze jedno mi przyszło na myśl: Nie znaczy to że oczekuję od Was teraz nagle lawiny krytyki i wytykania mi wszystkiego palcami Co to, to nie ALE jak stwierdzicie że warto mi na coś konkretnego zwrócić uwagę, lub najzwyczajniej w świecie pociągnąć za ucho bo znów popełniam te same błędy- róbcie to śmiało i z ochotą Nie obrażę się.


    Korni , tak jeszcze nawiasem wspominając, to spokojnie, nie wariuję jak dodam węgle Dziś np. zjadłam ok 150-200 g malin i choć jako owoce zakazane- nie mam wyrzutów. Może tylko jakiś mikro żal do samej siebie, że powinnam być silniejsza bo właśnie od takich drobnostek zaczyna się klęska... Ale w obsesję jeszcze nie popadam spokojnie


    Doszłaś do końca tego posta Brawa dla Ciebie za wytrwałość

    P.S. Dzień pod względem SB w miarę ok.- drobne potknięcie ze wspomnianymi malinami-ale kto by się tam przejmował takimi drobiazgami

  10. #2610
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Z tą samoakceptacją to dla mnie jednak wciąż trochę czarna magia... Niezbyt dociera do mnie że mam siebie polubić... I zacząć zmieniać.... Aby sobie nie szkodzić bo siebie przecież już lubię (?) (?) (?) ...Ehhh muszę się chyba przespać tym bo póki co średnio się w tym odnajduję...
    A mnie się wydaje, że rozumiem to, co dziewczyny chcą Ci przekazać. Też miałam taki etap w życiu, gdy stwierdziłam, że lubię swoją nadwagę i nie będę jej zmieniać (chyba troszkę to sobie wmówiłam... z lenistwa? nie wiem?) I to zupełnie nie o taki rodzaj lubienia siebie tu chodzi. Nie chodzi o to, żebyś była bierna i popadła w samozachwyt przed lustrem. Bo to, co widzisz w lustrze, to nie jesteś Ty, to jest tylko Twój wygląd. Korni wyraźnie napisała, że chodzi jej o polubienie swojego wnętrza. Ale tu też chodzi o lubienie selektywne, o docenienie w sobie tego, co jest w Tobie dobre i nie pozwolenie, by te niedobre cechy (które są w każdym z nas) zepchnęły to w cień. Jeśli naprawdę polubisz to, co w Tobie piękne, dobre i wartościowe, to będziesz potrafiła użyć tego jako narzędzia do pracy nad tymi mniej szczytnymi cechami. A tak bardziej na przykładzie odchudzania: jeśli w jednym z tych okresów, w których Ci świetnie idzie, polubisz w sobie wolę walki i umiejętność osiągania celu, to gdzie tu widzisz wspomnianą przez Ciebie w powyższym cytacie sprzeczność? Przeciaż właśnie utrzymując i pielęgnując te cechy nie szkodzisz sobie i ciągle robisz krok po kroku do przodu. Kath, nikt Ci nie mówi, żebyś polubiła powiedzmy lenistwo czy spadki motywacji! Ale nie wysuwaj ich na plan pierwszy, a pisząc rzeczy typu "Jestem beznadziejna, nic nigdy mi się nie udaje" (wiem, że nie użyłaś takich dokładnie słów, chodzi mi o ogólny ton wypowiedzi) dokładnie to robisz. Masz co w sobie lubić (spójrz tylko na swój suwaczek), pytanie, co z tym zrobisz. Chodzi mi po prostu o to, które cechy w pracy nad sobą traktujesz jako narzędzia, a które jako przedmioty. Jeśli tymi pierwszymi (tymi dobrymi) kształtujesz te drugie (1=narzędzia, 2=przedmioty), to moim zdaniem pomagasz sobie. A mam wrażenie, że Ty często robisz odwrotnie i pozwalasz, by te drugie cechy wpływały na te pierwsze, dominowały i kształtowały je (1=przedmioty, 2=marzędzia). Moim zdaniem "lubienie siebie" polega właśnie na przyjęciu opcji 1=narzędzia, 2=przedmioty. Nie wiem, czy jasno to napisałam i oczywiście akceptuję fakt, że możesz się ze mną nie zgodzić, bo w sumie każda z nas ma swoją prawdę.

    I właśnie to bym chciała zmienić w mentalności tego forum. Sprawić aby zagościła tu konstruktywna krytyka, która przecież wcale nie jest zła- ba! Nawet zalecana! Żeby to forum w jakimś sensie stało się prorozwojowe
    No i znowu - to tylko moje zdanie, z którym możesz się zgodzić lub nie, ale uważam, że trochę się tu zagalopowałaś. Po pierwsze - ja konstruktywnych rad i sugestii zmian widzę na tym forum bardzo dużo. A po drugie - to, co nam pomaga, jest sprawą bardzo indywidualną. Rozumiem, że Ty nie chcesz być pocieszana, gdy z Twojej winy powinie Ci się noga. Ale ludzie są różni i innym właśnie to może być potrzebne: właśnie przekonanie, że jakkolwiek niedoskonali jesteśmy, jest ktoś, kto w nas wierzy. W wielu osobach właśnie to może spowodować wzrost motywacji, bo starają się "dorosnąć" do ulokowanej w nich wiary. I czasem nie dorastają, ale to nie znaczy, że nie dorosną następnym razem. Jak już kilkakrotnie pisałam, wierzę, że w odchudzaniu trzeba się "wstrzelić" w ten swój optymalny czas. Wiele razy zaczynałam i szybko rezygnowałam, dokładnie tak jak te dziewczyny, które piszą o swoich porażkach na forum. Ale próbowałam, raz za razem... no i w końcu trafiłam na "ten" raz, niby wszystko było tak samo, a jednak tym razem było łatwo. I zachęty i słowa otuchy bardzo mi w tym pomogły. Piszesz, że wolisz krytykę. Jeśli mogę się tu wypowiedzieć, to Ty sama już sobie tyle tej krytyki fundujesz i tak jesteś dla siebie surowa, że prosząc jeszcze i innych (jedynie lub głównie) o krytykę powodujesz, że brak tu równowagi i że szala pomiędzy krytyką a wspieraniem (może mniej umysłem a bardziej sercem, sympatią i wiarą w Ciebie) jest przechylona za bardzo w jedną stronę. A moim zdaniem najlepiej, żeby była pośrodku. Ale to tylko moje zdanie i nie mam prawa za Ciebie decydować. Masz pełne prawo napisać "Chcę zmienić mentalność tego wątku". Natomiast, moim zdaniem, nie masz prawa pisać "Chcę zmienić mentalność tego forum", bo to forum do Ciebie nie należy, nie bardziej niż do osób, których potrzeby mogą być akurat przeciwne niż Twoje.

    Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię niczym, co napisałam .

    Ściskam Cię i mam nadzieję, że uda Ci się przyjechać w grudniu do Wrocławia.

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •