Tak napisałam:

A u mnie z dietkowaniem w ten weekend kiepsko
Nie prawda kiepsko a tragicznie Zrobiło mi sie ogromnie głupio, poczytałam dużo innych wątków. I jest mi wstyd. Ja chyba tylko udaje, że się odchudzam. Mam wrażenie, że ciagle cos podjadam.. Wczoraj zjadłam: 2 kawałki dużej pizzy, pierś z kurczaka, ziemniaki, kapuste, kawalek sernika, kilka czekoladowych cukierkow, wypilam z 4 piwa i zjadlam pite. Super dieta nie ma co... Co z tego, że cały tydzien niby sie trzymalam a teraz pewnie znow wrocilam do wagi wyjściowej.. Może źle robie, że nie powiedzialam znajomym, że sie odchudzam, ale ja nie chcialam zapewnien w stylu "przecez dobrze wyglądasz i wogóle" tak wyglądam super w rozmiarze 46 naprawde... a po drugie po co głosić wszystkim, że sie odchudzam a jak się nie uda? Nie wiem co dalej... Dzis zjadlam na sniadanie grachamke i jak ją obłozyłam wyszło cos ponad 300 kalorii, na obiad planuje sałatkę, a w czasie kolacji uciec z domu... No bo chyba nie warto sie załamywac wczorajszym dniem tylko dalej sie starac nie?


Chciałam jeszcze coś napisac choc moze nie powinnam. DZIEWCZYNY ODCHUDZAJCIE SIE DLA SAMYCH SIEBIE, DLA WŁASNEJ SATYSFAKCJI, NIGDY DLA FACETA Jak już sie rozpisałam to opowiem Wam jeszcze jedną historie z swojego zycia. Kiedyś się odchudzałam dla takiego jednego, myślałam, że jak będę szczupła to on zwróci na mnie uwagę. Nic bardziej mylnego. Schudłam do 75 kg a on dalej traktowal mnie jak traktował. Teraz w tym roku gdy przybrałam spowrotem 15 kg jakos nie narzekam na brak meskiego towarzystwa. Po prostu liczy sie podejście do siebie, to co siedzi nam w główce. A kazda z nas jest piękna. Mam dwie przyjaciólki na pewno waża ponad 100 kg i co obie szczesliwe w zwiazkach. Czasem az jej podziwiam ich waga im nie przeszkadza a przynajmniej glosno tego nie mowia.

a jesli ktos pyta dlaczego ja sie odchudzam to dlatego, że nie chce kiedys sie obudzic i stwierdzic ze z nadamiru tluszczu juz nie moge sie podniesc z lozka... A moje obrzarstwo mnie do tego doprowadzi jesli nic z tym nie zrobie. Mam juz sama dosyc wymowek w stylu otylosc genetyczna (mam i tata byli przy kosci), mam cos nie tak z hormonami. Sama sie tym karmie i to mnie zabija..

Przepraszam, że sie tak rozpisalam ale chyba mi lepiej...