-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Fuck, fuck, fuck....
Zjadłam u koleżanki dwie mini muffiny oblane czekoladą
-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
trzeba było zamiast zjeść koleżankę
ale teraz nie ma co się łamać, pomidora na kolację, popić wodą i jutro będzie lepiej
-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
oj, nie dałabym rady zjeść koleżanki (a tak na marginesie też Jolka)
w domu, zjadłam 3/4 kalarepy, dwa kikuty od marchewki (tłumacze- nie kroje marchewki tylko obieraczką robię takie wstążki i zostają mi takie kikuty) i woda z cytryną.
Dzisiaj już grzecznie, rano jajecznica z dwóch jajek z łyżeczką parmezanu+ kawa z mlekiem. Teraz przegryzam sobie słonecznik.
a tak na marginesie jestem mega zmęczona, młody codziennie marudzi z tym przedszkolem (co jest dziwne, bo 2 lata chodził do żłobka, ale niestety ani jedno dziecko z jego grupy nie poszło do tego samego przedszkola), w nocy przeżywa, budzi się co chwilę, marudzi przez sen, ja śpię jak mysz pod miotłą. Małż chodzi na nocki, na 12h i mijamy się w drzwiach, młody po przedszkolu jeszcze ma sporo energii i trzeba z nim szaleć. eh.... ciężki żywot matek Polek.
-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
No niestety, przy małym dziecku, ze zmęczeniem i stresem do tego niełatwo jest cokolwiek dla siebie zrobić. Ale będzie lepiej, naprawdę. Dziecię wyrośnie, trochę odpoczniesz i będzie łatwiej.
U ciotki, jak widać na załączonym suwaczku, kolejne kilo w dół.
Powoli idzie, ale idzie.
Wyrobione nawyki - śniadanie - zawsze, nieduże (bo co to są 2 kromki chleba), smarowane awokado albo olejem kokosowym, czasem z wędliną (jak jest), czasem z pomidorami itd.
Obiady - podstawa to warzywa. Warzywa na ciepło, warzywa na zimno, trochę białka w postaci chudego mięsa albo ryby. Czasem z dodatkiem kaszy albo ryżu pełnoziarnistego.
O włacha!!! Dlaczego ciotka nie może mm - bo ciotka nigdy w życiu nie nauczyła się jeść obiadów węglowych, no nie leży to ciotce bardzo, nie najadała się tym ciotka nigdy. Węglowodany czasami ciotka musi, jako dodatek - i wtedy jest ok. Ale bez sycącego mięsa - ciotka daleko nie pojedzie. Ciotka nie twierdzi, że jest normalna, ale kto normalny waży prawie 120 kilo, prawdaż. Znaczy, może i ktoś waży, ale to nie ta ciotka.
Zaczynamy nowy tydzień nową masą, jest szansa że do końca miesiąca zejdzie ciotka poniżej setki i to by było super! Trzymajcie kciuki, jako i ciotka za Was trzyma!
Aha, ciotka obmyśla nowy smalec wegański, z fasoli. Ciotka będzie pisać o postępach
-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
A ja nadal się nie zważyłam, siedzę rano w łazience, patrzę na tą wagę i jakos boję się wejść. Co tu dużo gadać, boję się cyfry którą zobaczę.
-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Dla mnie ważenie jest ważne, psychologicznie. Jest jak codzienne przyznanie się przed samą sobą do problemu. Wiem też po sobie, że w momencie kiedy przestaję móc się ważyć, to jest to oznaka czegoś złego, odpuszczania sobie i wpadania w otchłań tycia.
Waga mi skacze, czasami to jest pół kilo więcej niż dzień wcześniej - i wtedy się zastanawiam, czy to za mało wody, czy za dużo jedzenia, czy może nieodpowiednie jedzenie - takie półkilowe wahania są zupełnie niegroźne, a monitorowanie tego daje mi jakieś poczucie posiadania wpływu na to, co się z ciałem dzieje. No i jak spada, to taka moja prywatna mega radość i poczucie sukcesu
Ale znowu - podobno należy ważyć się nie częściej niż raz w tygodniu, ale ciotka nadal nie uważa, żeby była normalna
-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Jesień idzie, ciotka sama na placu boju walczy. I przegrywa czasem, bo zimno, bo chora, bo nic się nie chce.
Ale walczy i dziś znowu o pół kilo bliżej do dwucyfrowej.
Od dziś w menu sniadaniowym tzw wegański smalec ze skwarkami ze schabowych sojowych. Dramat nazewniczy, ale nie jest złe. Samo białko, bez tłuszczu. Do pieczywa.
Zastanawia się ciotka, czy można upiec z tym coś w rodzaju pasztecików. Tzn upiec pewnie można, tylko czy to będzie jadalne.
Poza tym jest zimno i wody nie chce się pić a herbaty bez cukru ciotka nie znosi. Ugh. Ale może owocową jakąś.
-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Ciotka się stara. Waga się ciotce buja w okolicach setki, więc już lada dzień, lada tydzień będzie można ogłosić realizację celu nr jeden, czyli zejścia do dwucyfrowej!
Poza tym to ciotka się jakoś marnie czuje, jakoś tak bez sensu i bez energii. Gotowanie mniej więcej zdrowo to już ostatnio poważny wysiłek. Zdarza się ciotce, że zamiast zrobić sobie swoje jedzenie, podjada to ogólne, dobrze chociaż że mało.
Wczoraj się ciotce udało, było i mięso na parze i same warzywa do tego. Dzisiaj w sumie też, tyle że robiąc sos gulaszowy do ziemniaków mocno się ciotka zaangażowała w próbowanie.
Wiemy wszyscy, że nie tędy droga. Jest trudno, naprawdę. Ciotka aktualnie mocno, naprawdę mocno walczy żeby nie popłynąć, nie olać.
No nic to, jakoś pójdzie. Może zacznie ciotka wpisywać swoje menu, to się jakoś ogarnie porządnie znowu?
Zobaczymy.
-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
No to ostatnia trzycyfrowa dzisiaj.
Następne ważenie (spadkowe, prawdaż) będzie już w dwucyfrowych!
Jadłospis dzisiaj:
śniadanie - jakieś kawałki warzyw
obiad - curry z szynki wp, warzyw i mleka kokosowego
kolacja - jeszcze nie wiem.
woda - za mało. iść się napić.
-
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Wczorajsza kolacja - 2 jajka sadzone i surówka z kapusty kiszonej. Nie będzie ciotka kłamać, wyżarła też ciotka trochę mięsa z sosem. Błąd!
Dziś śniadanie - 2 kromki z domowym pasztetem (mięsa różne, gotowane warzywa, wątróbka, granulat sojowy zamiast bułki tartej) i plastrami rzodkwi.
Obiad: może ryż z warzywami albo kasza.
Kolacja: mięso na parze z warzywami
taki plan jest. i woda, pić tę wodę.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki