Bes boskie te oprawki
Bardzo Ci pasują
Bardzo mi się podobają
P. powinien zrozumieć ... może im to ciut więcej czasu zabiera , ale rozumieją chyba . 3mam kciuki , zeby się wyjaśniło
Bes boskie te oprawki
Bardzo Ci pasują
Bardzo mi się podobają
P. powinien zrozumieć ... może im to ciut więcej czasu zabiera , ale rozumieją chyba . 3mam kciuki , zeby się wyjaśniło
No ale co Ty właściwie takiego na tym spotkaniu robiłaś, że aż go tym niby "zraniłaś"? Nabijałaś się z niego jakoś okrutnie, czy co?
Zgadzam się z Chybatką, daj mu trochę więcej czasu.
Uściski i zostaw już te słodkości
słodycze się skończyły, więc mam nadzieję, że teraz jedzeniowo będzie już OK --> głupio by było w grudniu ważyć więcej niż na starcie... :/
edit: właśnie dostałam mejla od P. - nazwał mnie pozerką... miałam rację, że nie chciałam iść na to spotkanie...
STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
Bes... słońce, co tam się stać musiało...
Nie łam się dziewczyno, bo są ludzie, którzy:
a) tak nie sądzą
b) w głowie im się nie mieści "Bes-pozerka"
c) chybaty ma rację, czasami facetom potrzeba czasu, reagują jak reagują... może wszystko się ułoży. Tylko nagle nie zacznij się zastanawiać czy ma rację i wmawiać sobie że ma (ahh to cholerne poczucie winy i doły , niedoskonałości i drobne słówka które przyczepiają się do nas i zatruwają nam życie... chimeryczne, wyobrażone ) bo złapiesz ciężkie schizy doszukując się w sobie rzeczy które wytykają ci ludzie. A których w nas zazwyczaj czasami nie ma - ktoś może mieć zupełnie mylne wrażenie, a my stres jak stąd do Acapulco.
Trzymaj się cieplutko
Morr z Krainy Czarów
Ech, faceci to są czasem nieobliczalni....
Tylko Cie proszę - nie bierz sobie do serca takich głupich tekstów - pozerka, też coś! Facet raz się z Tobą w realu spotkał i już uważa że Cię świetnie poznał... Szkoda gadać.
Buziaki Bes i nie daj się!
Ula
Rany boskie. Bes, Ty... pozerką??? Co za bzdura!!! Wiesz, co prawda znam Cię tylko z kontaktu wirtualnego, ale z tego, co widzę, mało osób jest tak bardzo sobą, jak Ty. Jesteś sobą do szpiku kości i od stóp do głów. Nie udajesz nikogo innego, jesteś po prostu Bes.
Usiak ma rację, bardzo ważne jest, żebyś nie pozwoliła temu głupiemu komentarzowi zachwiać Twojej wiary w siebie. On nie ma racji w tym, co Ci powiedział. Ech, jak ja lubię takich "psychologów", którzy po jednym spotkaniu wydają wyrok na nas i nasz charakter, nie troszcząc się o to, że osoba tak wrażliwa, jak Ty, będzie teraz te słowa rozpamiętywać i się nad nimi zastanawiać.
Wiesz, zdarzyło mi się ostatnio coś bardzo podobnego, też zostałam osądzona i oceniona przez osobę, która rości sobie prawo do wiedzenia lepiej ode mnie, co ja myślę i dlaczego coś robię tak, a nie inaczej. Osoba, z którą podróżowaliśmy przez dwa tygodnie, ostatniego dnia podróży powiedziała mi, że jestem straszną manipulatorką. Wywrzeszczała to, gdy się pokłóciłyśmy (a potem, po powrocie do Olympii, była zaskoczona, że ja nie chcę już z nią utrzymywać żadnego kontaktu ). Przez moment zrobiło mi się bardzo przykro. I gdyby chodziło o jakąkolwiek inną cechę, być może zaczęłabym się zadręczać, że może ona ma rację. Tylko że akurat manipulacja jest z definicji działaniem celowym i świadomym, nie można uskuteczniać jej i o tym nie wiedzieć. Skoro więc ja nie odnotowałam, jakobym ludźmi manipulowała, to jasne jest, że tego nie robię i osoba, która to we mnie "widzi" ma problem, nie ja. Podobną cechą jest pozerstwo - też raczej robi się to świadomie. Wiesz przecież, kim jesteś, spędzasz ze sobą 24 godziny na dobę. Czy sądzisz, że udajesz kogoś innego? (nie mówię tu o tym jednym spotkaniu, kiedy to byłaś zdenerwowana i miałaś prawo zachowywać się nienaturalnie - on wydał o Tobie ogólniejszy sąd i o takie bardziej ogólne spojrzenie pytam) Bo jeśli Ty tego nigdy w sobie nie zauważyłaś, to... po prostu tego nie ma i nie próbuj się teraz tego doszukiwać. Uwierz mi, podczas jednego spotkania nawet najbardziej przenikliwy koleś nie odkryłby nagle w Tobie czegoś, z czego Ty nie zdawałaś sobie sprawy i co nigdy wcześniej Cię nie niepokoiło. Bes - nie jesteś pozerką. Jakkolwiek się zachowywałaś podczas tego spotkania, to było jedno spotkanie, wytłumaczyłaś mu potem, dlaczego było tak jak było.
Przykro mi, strasznie mi przykro, ze tak się ostatnio nacinasz na ludzi i spotykasz na swojej drodze osoby, które po prostu robią Ci krzywdę. Mam tylko nadzieję, że dzieje sie tak w Twoim życiu po to, by zbudować kontrastowe tło dla tych wszystkich wspaniałych ludzi (tak, facetów też), których wkrótce poznasz.
Trzymaj się, przesyłam Ci dużo uścisków.
Bes, nie łam się ja niedawno dostałam maila z wierszem o miłości i wyznaniami nie wiadomo jakich uczuć, tylko palant sobie zapomniał wykasować, że ten wierszyk dostał od jakiejś laseczki. Więc mam nawet maila i telefon i imię i nazwisko dziewuszki. Hihihiiihi i to dopiero jest porażka towarzyska. Najśmieszniejsze, że on sprawia wrażenie, że nic się nie stało. Oni są naprawdę dziwni. Dostał wiersz z obietnicą wiecznej miłości od dziewczyny, oczywiście z którą nic go nie łączy, przesłał go do mnie, to powiedzcie kto ostatecznie jest nadawcą a kto odbiorcą jest w tym układzie? Na szczęście ja do niego nic, nic więc mnie ta sytuacja po prostu bawi, ale zastanawiam się czy nie porozmawiać z tą dziewczyną, ona jest jednak zaangażowana, może dobrze, żeby poznała jaką ma facet fantazję. Oj ale się rozpisałam u Ciebie, ale jakoś tak temat mi się zgrał.
czas bym i ja się odezwała...
pozwolę sobie tak hurtem odpowiadać, bo generalnie wszystkie pisałyście na jeden temat
ja oczywiście zaczęłam przeżywać (gdzie jest to acapulco? bo chyba poleciałam dalej :/) - przykro mi bardzo, bo generalnie zostałam nazwana 'pozerką' po mejlu z wyjaśnieniami mojego zachowania na spotkaniu (a było tam wiele osobistych spraw)
"Ze wszystkich Twoich cech/problemow tylko jeden mnie zirytowal - pozerstwo. Ja wiem jaka jestes, ja wiem kim jestes i to rozumiem i akceptuje - po co udawac kogos kim nie jestes?" <-- to jego słowa... nie czułam się jakbym udawała kogoś innego - owszem, czasem człowiek trochę gra, by ukryć samego siebie - ale przecież nie przed najbliższymi - P. wie o mnie naprawdę wiele - wie o sprawach, o których nikt poza nim nigdy pewnie się nie dowie - więc gdzie tu gra?? gdzie tu udawanie?? tym bardziej, że przed spotkaniem jasno mu powiedziałam, że na żywo nie mam tyle odwagi i nie potrafię mówić o sobie - a on za wszelką cenę chciał wyciągać ze mnie to, co najbardziej ukrywam - nawet przed samą sobą
ale koniec rozpamiętywania... nie ma co... myślałam, że będę miała przyjaciela z krwi i kości, ale najwyraźniej to jeszcze nie czas...
przez ostatnie kilka dni poznałam w sieci kilku fajnych facetów (nie, inaczej - kilku facetów, z którymi się fajnie rozmawia [generalnie z dziewczynami nigdy nie mogłam znaleźć tematów do rozmowy - prawdziwymi wyjątkami jesteście Wy - najwyraźniej to forum jest naprawdę magiczne]) i dostałam już jedno zaproszenie na kawę, a drugie na spacer (o trzecim nie mówię - jakiś koleś mi zaproponował "stałe bliższe spotkania na początek" - ale z burakami nie gadam) - trochę się boję, że po spotkaniach znów nie będę miała z kim rozmawiać - no ale zobaczymy - na żadne randki się nie wybieram - a czas faktycznie sobie znaleźć namacalnych znajomych - a nie tylko sieć i sieć - zwariować idzie
tak się zastanawiam, czy będę potrafiła wreszcie wyrwać się z tego marazmu - P. to bym najchętniej przyłożyła, bo przez niego sięgnęłam po słodycze i teraz jedzeniowo u mnie porażka - waga wciąż w górę i jakoś tak ogólnie nieciekawie :/
marnie widzę moje szanse na wyglądanie jako tako w grudniu...
STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
Nie mogę się zdecydować, czy to z jego strony śmieszne, czy żałosne.Zamieszczone przez bes_xyfki
Bes, mam nadzieję, że tym razem poznasz kogoś, kto naprawdę okaże się przyjacielem. A to, co napisał Ci P., z jednej strony ujęte w jego słowa nie brzmi aż tak drastycznie, jak "nazwał mnie pozerką", ale z drugiej strony... moim zdaniem bardzo na jego niekorzyść świadczy to przyciskanie Cię do muru podczas spotkania i próba wyduszania z Ciebie na siłę zwierzeń, do których na żywo nie byłaś jeszcze gotowa. Jak dla mnie, jest to brak szacunku dla Ciebie, Twoich wyborów, Twojego tempa oswajania się z nową sytuacją... bo ważniejsze jest to, że on chce wiedzieć. Strasznie egoistyczne podejście. Wydaje mi się oczywiste, że nawet jeśli przez net mówiliście sobie wszystko, potrzebowałaś czasu, żeby tą osobę netową "przełożyć" na człowieka z krwi i kości. Jakby nie było, fizycznie był przecież dla Ciebie osobą zupełnie obcą. I wiem doskonale, jak się podczas tego spotkania czułaś, ja swojego męża poznałam przez internet i również podczas pierwszego spotkania "na żywo" wiedzieliśmy już o sobie bardzo, bardzo dużo... tylko że on wykazał znacznie więcej taktu i zrozumienia, gdy wreszcie doszło do pierwszego kontaktu w "realu".
Do grudniowego zlotu zostały jeszcze prawie 2 miesiące, masz szansę jeszcze bardzo dużo dla siebie w tym okresie zrobić. Nie pozwól jakimś palantom wygrać z Tobą i Twoją silną wolą.
Mocno Cię ściskam
u mnie źle... nie daję sobie rady z ciosami z każdej strony... dziś znów miałam przykrą rozmowę i znów wszystko wyłożyło się na moich kilogramach...
dlaczego nikt nie potrafi zaakceptować mnie takiej, jaką jestem?? przecież ja nie wymagam, żeby zaraz mnie wszyscy pokochali... czy akceptacja to tak wiele??
jest mi cholernie ciężko w tej chwili - jem non-stop - niby w większości rzeczy ok, ale jednak --> najchętniej to bym się w ogóle położyła spać, gdybym tylko miała pewność, że już się nigdy nie będę musiała obudzić...
STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
Zakładki