jestem
od trzech dni jakoś się trzymam - przymierzam się do Montignaca - na razie w sumie nic konkretnego nie zaczęłam - ale jedzonko dużo zdrowsze --> i co najważniejsze --> zero czekolady (!!!)
myślę, że zmierzam w dobrą stronę... zaczęło się co prawda od scysji z mamą - ale w rezultacie do lodówki przybywają teraz produkty zgodne z Montim i zero słodyczy
co do psychologa - fakt... nie szukam...
ale to nie jest też tak, że nie szukam pomocy w ogóle... ostatnio wiele godzin spędzam na rozmowach z pewną osobą (chciałabym napisać przyjacielem, ale jeszcze daleko do tego) - i wiele mi to daje... a że ma on przeszkolenie i doświadczenia pracy jako terapeuta, to chcąc nie chcąc trochę tego na mnie przekłada --> i tak sobie właśnie uświadomiłam, że dzięki niemu kilka naprawdę poważnych spraw zaczyna się prostować
tak więc jestem dobrej myśli... bo kto jak nie ja?
Zakładki